Fot. Emanuel Szymański

Tysiące pielgrzymów, dziękczynienie maturzystów i świadectwo żywej wiary [+GALERIA]

W sobotę, 13 lipca, do sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej przybyły tysiące pielgrzymów z
całej Polski. Wśród nich – maturzyści, chorzy, wspólnoty oazowe oraz liczne piesze
pielgrzymki, które po trudzie drogi chciały podziękować Bogu za otrzymane łaski.
Szczególnie widoczna była XXI Pielgrzymka Piesza z Bydgoszczy, licząca około 400 osób.
Zostali oni powitani już o godzinie 10:00 na schodach bazyliki, a następnie uczestniczyli w
głównej Mszy Świętej o godzinie 12:00, która miała charakter dziękczynny za pomyślnie
zdane egzaminy maturalne.

Mszy przewodniczył ks. prefekt Paweł Białczyk, który w homilii sięgnął po obraz przypowieści o miłosiernym Samarytaninie, nadając jej głęboki, symboliczny wymiar. – Chce się nam powiedzieć Amen i postawić kropkę, bo ta przypowieść sama się tłumaczy. Ale spróbujmy jeszcze kilka chwil pozostać przy niej, bo niesie ze sobą coś więcej – rozpoczął. Zwrócił uwagę, że droga z Jerozolimy do Jerycha nie jest przypadkowa. – Jerozolima to miejsce święte, miejsce Bożej obecności. A Jerycho? To miasto położone tysiąc metrów niżej, w depresji, miasto ciemności – symbol grzechu i odejścia od Boga. To właśnie tę drogę pokonuje młody człowiek z przypowieści. To również droga wielu z nas.

>>> Odpust ku czci Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej Bolesnej Królowej Polski

Ks. Paweł Białczyk, Fot. Emanuel Szymański

Kaznodzieja zaprosił wiernych, by umieścili swoje imię w miejscu pobitego człowieka, który leży przy drodze – poraniony, opuszczony, zepchnięty na margines. – To Chrystus, miłosierny Samarytanin, pochyla się nad nami, opatruje rany winem i oliwą – symbolami Słowa Bożego i sakramentów. Umieszcza nas w gospodzie, czyli w Kościele, gdzie możemy dojść do siebie. Bo tylko On może wyprowadzić nas z naszego Jerycha, z mroku i nocnych dolin grzechu, ku światłu niebieskiego Jeruzalem – mówił ks. Białczyk.

Liturgię współtworzyli młodzi maturzyści, którzy czytali Słowo Boże, modlitwy wiernych oraz nieśli dary ołtarza – wśród nich również świadectwo szkolne, jako symbol pracy, wysiłku i łask, które towarzyszyły im w czasie nauki. Ich obecność była wyrazem wdzięczności i
zawierzenia przyszłości Bogu oraz Matce Bożej Licheńskiej – Bolesnej Królowej Polski.

Fot. Emanuel Szymański

Pielgrzymi z Bydgoszczy również zaznaczyli swoją obecność w widoczny i radosny sposób – machając kolorowymi flagami i posługą muzyczną podczas Mszy, niosąc modlitwę śpiewem. Wśród pielgrzymów była Ewa Wiczeńska z Łochowa, nauczycielka i wieloletnia pątniczka, która podzieliła się swoim doświadczeniem: – To mój ósmy raz na pielgrzymce. Trzy razy jako dziewczyna, teraz, gdy skończyłam 52 lata, idę już trzeci raz jako babcia. Dwa razy byłam też w Wilnie. Licheń nie jest przystankiem – to miejsce szczególnej obecności Maryi. Duchowe, pełne modlitwy, gdzie czuje się niesamowitą opiekę i radość, jakby człowiek był w raju – mówi.

Zauważa, że z biegiem lat liczba pielgrzymów się zmienia, choć nadal udaje się jej zachęcać młodzież: – Dawniej grupy liczyły po sto osób. Dziś pięćdziesiąt to już dużo. Ale jako nauczycielka co roku udaje mi się namówić około piętnaście młodych osób. I to jest dla mnie ogromna radość, że mogę ich prowadzić do Matki Bożej. Bo dla nich to nie tylko przygoda, ale prawdziwe doświadczenie żywego Boga.

Na pytanie, co powiedziałaby młodym, odpowiada z przekonaniem: – Pielgrzymka to codzienne odkrywanie Bożych niespodzianek. Trud? Jest. Ale jest też wspólnota, radość, Eucharystia, adoracja. Bóg daje moc, wlewa życie nawet wtedy, gdy ledwo się doczołgamy do kościoła. A potem wracamy – odmienieni, pełni ducha. To działa.

Tego dnia w Licheniu obecni byli pielgrzymi z wielu stron Polski. Dla każdego z nich była to nie tylko droga w sensie fizycznym, ale przede wszystkim duchowa pielgrzymka – przez doliny trudów i wątpliwości ku światłu i bliskości Boga. Kazanie, Eucharystia, piękno liturgii
oraz świadectwa pielgrzymów ukazały, że to miejsce wciąż tętni życiem, modlitwą i wiarą, która nie zna granic wieku, odległości ani zmęczenia.

Fot. Emanuel Szymański
Fot. Emanuel Szymański
Fot. Emanuel Szymański
Fot. Emanuel Szymański
Fot. Emanuel Szymański
Fot. Emanuel Szymański
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze