fot. cathopic

Ukraina: front duchowej walki, czyli spowiedź po 50 latach

Misjonarze oblaci są na pierwszej linii pomocy w Ukrainie. Większość placówek zgromadzenia jest na wschodzie tego kraju. Pracują jako kapelani wojskowi, prowadzą jadłodajnię, są wśród zwykłych ludzi, którzy najbardziej odczuwają skutki tego dramatu.

Najważniejszym zadaniem jest prowadzenie bieżącej opieki duszpasterskiej. Mimo trwających ostrzałów Rosjan oblaci w Kijowie udzielają sakramentów i sprawują Eucharystię. Sytuacja na zachodzie jest dużo spokojniejsza. We Lwowie widać co prawdy ogromny ruch uchodźców, ale mieszkańcy tego miasta starają się żyć normalnie.

– Tutaj, we Lwowie, sytuacja jest ciągle spokojna. Życie toczy się w miarę normalnie. Widać wzmożony ruch samochodów, ciężarówek, które przyjeżdżają z pomocą humanitarną i też ludzi uciekających ze wschodu. My jako oblaci, kleryk Norbert i ja, staramy się, na ile jest to możliwe, być ludźmi – mówi o Błażej Gawliczek, który przebywa obecnie we Lwowie.

fot. Błażej Gawliczek OMI

Ostatnie dni były jednak trudniejsze. Zachodnie tereny kraju znalazły się pod ostrzałem rosyjskiej armii.

– Po bombardowaniu Jaworowa otrzymałem wiadomość, że w nocy możliwe będą ostrzały Lwowa. Trochę się tym przejąłem, i kiedy zaczęły wyć syreny o 2:30 zeszliśmy z mieszkańcami do podziemnego parkingu. Półtorej godziny przesiedzieliśmy w schronie po czym wróciliśmy do mieszkania. Noc była zarwana. W nocy nie śpisz, a w ciągu dnia nie jesteś w stanie nic zrobić – relacjonuje o. Gawliczek.

Ukraina, Lwów. fot. EPA/MIGUEL A. LOPES
Ukraina, Lwów. fot. EPA/MIGUEL A. LOPES

Oblat zaznacza, że najlepsze co można dać obecnie Ukraińcom Kościół to opieka duszpasterska, modlitwa i bycie blisko tych, którzy potrzebują wsparcia.

– W sąsiedniej parafii pw. Jana Pawła II ksiądz proboszcz, który organizuje pomoc humanitarną, przyjmując ludzi, poprosił nas o pomoc duszpasterską nad tymi, którzy tutaj przyjeżdżają. Aby ich po prostu wesprzeć i być z nimi. Myślę, że dla nas tutaj teraz, we Lwowie, jest to chyba najlepsza pomoc, jaką teraz możemy dać, oczywiście oprócz modlitwy i bycia z parafią – zaznacza o. Gawliczek. – Z trudem weszliśmy w Wielki Post. Widać, że ludzie bardzo przeżywają to, co się teraz dzieje. Chcieliby pokoju. Czasem trudno im zrozumieć cała tę sytuację. Staramy się pocieszać, być z nimi, na ile jest to możliwe – dodaje.

Na froncie duchowej walki zdarzają się również sytuacje, że niektórzy decydują się na spowiedź po kilkudziesięciu latach.

– Wczoraj udało mi się wyspowiadać jednego naszego parafianina (87 lat), który jak mówił nie był u spowiedzi 50 lat. Było trudno, ale raz zgodził się na spowiedź i tacy ludzie się znajdują – mówi misjonarz oblat.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze