fot. EPA/OLEG PETRASYUK

Ukraina: mieszkańcy Buczy proszą, by nie zapominać o ich cierpieniu

Pamiętają, jak na własnych podwórkach grzebali zabitych przez Rosjan sąsiadów, znajdowali synów w zbiorowych mogiłach i panicznie uciekali z dziećmi przed okupacją. Trzy lata po wyzwoleniu mieszkańcy Buczy pod Kijowem proszą, by nie zapominać o ich cierpieniu.

Za białą, zwieńczoną złotymi kopułami cerkwią, po lewej stronie na wyjeździe z Buczy w kierunku Warszawy, stoi rząd postumentów z nazwiskami 576 osób. To mieszkańcy tego miasteczka, którzy zginęli podczas rosyjskiego najazdu. Dziś jest to miejsce ich pamięci. W lutym i marcu 2022 r. była tu zbiorowa mogiła, do której wrzucano ciała zabitych.

Switłana i Jurij Kurusiowie przychodzą tu każdego dnia. Ich synowie, Mychajło i Wiktor, zginęli w pierwszych dniach po wkroczeniu Rosjan. Mieli 35 i 44 lata. Zostali zastrzeleni idąc pieszo do Kijowa, po broń, którą – jak usłyszeli – miał tam rozdawać mer stolicy Witalij Kliczko.

>>> Biały Dom: Rosja i Ukraina zgodziły się na powstrzymanie się od użycia siły na Morzu Czarnym

„Nie wiemy, gdzie zginęli. Przedzierali się do Kijowa lasami po broń, bo w Buczy jej nie było. Mówili, że Kliczko rozdaje karabiny. Najpierw jeszcze dzwonili, ale potem łączność przepadła. Już nigdy ich nie zobaczyliśmy. Tylko ciała, kiedy po ucieczce Rosjan wykopali ich z tego dołu śmierci” – opowiada ojciec, Jurij.

Nadija Martyniuk stoi przed tabliczką z imieniem jej męża, Mychajły. W ich dom uderzyła rakieta. Cała rodzina była wtedy w piwnicy. „A on musiał po coś wyjść i dostał odłamkiem w głowę. Zginął na miejscu” – wspomina.

„Wszędzie strzelali, wszystko wybuchało, dlatego pochowaliśmy go na podwórku. W nocy go grzebaliśmy, ryliśmy jamę razem z dziećmi. Przed własnym domem, który wspólnie budowaliśmy” – mówi.

Bucza, fot. EPA/OLEG PETRASYUK

Nadija miała być z Mychajłą aż do starości. Wychować dzieci i doglądać wnuków. „Mam dzieci i mam wnuki. Ale dziś przychodzą do mnie, a dziadka nie ma. A co to za rodzina bez dziadka? Spadło na mnie wszystko. Jestem i matką i ojcem, i dziadkiem i babką” – wyrzuca.

Czy marzą o zemście? Zapewniają, że nie. „Ja nie trzymam w sobie zła i nie będę ich sądzić. Niech Bóg ich osądzi. Ale chcę, żeby ta wojna się skończyła. Nie można już patrzeć, jak codziennie giną młodzi żołnierze. To przecież jeszcze dzieci” – wyznaje Nadija.

Na pobliskim cmentarzu, nad grobem syna Artema, który zginął w obwodzie donieckim, płacze pani Hałyna. Przyszła na cmentarz ze swoją siostrą, Tetianą. „Nie nosimy w sercu zemsty, tylko ból. Rosjanie sami siebie ukarzą. Taki ogromny kraj, dlaczego nie ma tam nikogo, żeby to zatrzymać? Przecież u nich też giną ludzie, też umierają ich dzieci!” – oburza się Hałyna.

Pod rosyjską okupacją spędziły kilka dni. Opuściły Buczę korytarzem humanitarnym, który Rosjanie w końcu otworzyli, zezwalając na ewakuację. „Ja mieszkam na Dworcowej, tuż przy ulicy Jabłuńskiej, gdzie zginęło chyba najwięcej ludzi. Ciała leżały na drodze, pod płotami, wszędzie. Nie wiedzieliśmy, że można być tak okrutnym. Zachowywali się jak zwierzęta” – wspomina Tetiana.

>>> Ukraina odzyskała pięcioro dzieci z terytoriów okupowanych przez Rosję

Na ulicy Jabłuńskiej dziś, w ostatnich dniach marca, zaczynają zielenieć pąki jabłoni. Właściciele wciąż remontują domy, które schowane są za podziurawionymi przez pociski parkanami. Za nimi pokryte nowym tynkiem budynki. Czyste chodniki, białe pasy na drogach, neony sklepów.

Bucza, trzy lata temu ścierana przez wojska rosyjskie z powierzchni ziemi, została odbudowana. Dziury w murach załatano, a w miejscu zrujnowanych centrów handlowych powstały nowe. Na głównej ulicy miasta na co dzień wojny nie widać.

Po prawej stronie przebiegającej przez Buczę trasy z Kijowa do Warszawy łopocą jednak setki ukraińskich flag. To cmentarz, na którym każdego dnia chowani są kolejni polegli obrońcy Ukrainy.

„Świat nie powinien zapominać, że wojna, którą rozpoczęła Rosja, trwa już od ponad 11 lat. Tutaj, w Buczy, wojna przetoczyła się, jak wał drogowy, po nas wszystkich. Nasi ludzie nie zasłużyli na to, żeby Rosjanin odbierał im życie. Domagamy się od świata, aby nie tylko pomógł nam zakończyć wojnę. Chcemy, aby Rosja za nią odpowiedziała” – powiedział PAP mer Buczy Anatolij Fedoruk.

Bucza była okupowana przez rosyjskie wojska przez 33 dni. Według Prokuratury Generalnej Ukrainy od marca do kwietnia 2022 r. w mieście i jego okolicach Rosjanie zabili ponad 400 cywilów, w tym 37 dzieci. Wielu ludzi zmarło, nie otrzymując na czas pomocy.

Rosjanie wkroczyli do Buczy na początku marca 2022 roku. Po wyzwoleniu przez wojska ukraińskie tragedia, do której tam doszło, wstrząsnęła światem. Udokumentowano setki ofiar, zamordowanych przez rosyjskie oddziały, które wycofywały się na początku kwietnia 2022 roku po nieudanej próbie zdobycia ukraińskiej stolicy.

Odkryto masowe groby i ciała cywilów pozostawione na ulicach i w piwnicach. Wiele z nich miało rany postrzałowe głowy. Wiele miało związane z tyłu ręce.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze