fot. EPA/ANDY RAIN Dostawca: PAP/EPA.

Ukraińscy księża w Rzymie: między wojną a Bożym miłosierdziem

Ojcu Olehowi Barbuliakowi było bardzo trudno opuścić Ukrainę, ponieważ cały czas nie może zapomnieć, że troszczy się o tych, którzy pozostali. Jednak wraz z pięcioma innymi greckokatolickimi księżmi zdecydował się przyjechać na cztery dni do Rzymu – na Jubileusz Misjonarzy Miłosierdzia.

„Każdego dnia pocisk rakietowy lub dron uderza gdzieś w Ukrainie, każdego dnia giną ludzie – mężczyźni, kobiety, dzieci, nie ma różnicy dla bomb” – mówi greckokatolicki kapłan opisując rzeczywistość swojej ojczyzny. Pomimo tej okrutnej codzienności, ważne jest, aby być w Rzymie – nie tylko po to, aby wziąć udział w spotkaniach Misjonarzy Miłosierdzia, ale także po to, aby modlić się za Ukrainę w Bazylice Świętego Piotra w Rzymie.

Misjonarze Miłosierdzia otrzymali od papieża Franciszka specjalne uprawnienia: Mogą rozgrzeszać te grzechy, które w innym przypadku są zarezerwowane wyłącznie dla Penitencjarii Apostolskiej. Ale ich zadanie wykracza poza spowiedź – mają uosabiać Boże miłosierdzie. Ale co to oznacza w kraju naznaczonym wojną? „To trudne pytanie”, mówi o. Oleh. „Zrozumienie Bożego miłosierdzia oznacza również zrozumienie, w jaki sposób odnosi się ono do zła. Nie można go nikomu narzucić. Ci, którzy nie wierzą, często nie postrzegają go jako odpowiedzi na cierpienie, a zamiast tego obwiniają Boga”.

>>> Ukraina odzyskała pięcioro dzieci z terytoriów okupowanych przez Rosję

„Och, tam jest teraz cicho”

O. Oleh opowiada o spotkaniu w sklepie w Rzymie. Kiedy sprzedawczyni dowiedziała się, że grupa przyjechała z Ukrainy, powiedziała: „Och, tam jest teraz spokojnie”. Pokazał jej zdjęcia bombardowań z poprzedniego wieczoru. „Była zaskoczona i powiedziała tylko: „To już nawet nie pojawia się w wiadomościach ”.

Wojna to miejsce, w którym miłość grozi zniknięciem

Martwi go zmęczenie świata wojną. „Wojna to miejsce, w którym miłość grozi zniknięciem” – mówi. Właśnie dlatego tak ważne jest głoszenie miłosierdzia Bożego. Spowiedź w Ukrainie zmieniła się: „Więcej bólu, więcej strachu, więcej rozpaczy – ale także więcej pytań. Musimy zapobiegać temu, aby ludzi pochłaniała nienawiść. Pokusa, by na zło odpowiedzieć złem, jest wielka. Ale jeśli zaczniemy nienawidzić, staniemy się jak agresorzy”.

>>> Ukraina: mieszkańcy Buczy proszą, by nie zapominać o ich cierpieniu

Prawdziwe zadanie kapłana

W pierwszych miesiącach wojny, jak wspomina o. Oleh, był stale zajęty wiadomościami o wojnie. Ale potem zdał sobie sprawę, że to nie jest jego zadanie. „Jaki jest sens grzebać się w wiadomościach? Marnuję tylko czas i energię. Moim zadaniem jest służyć, spowiadać, celebrować liturgię, gromadzić ludzi na modlitwie – dawać im nadzieję. Ponieważ tylko Bóg może przekształcić największe cierpienie w największe dobro”.

W Rzymie grupa modli się o pokój – sprawiedliwy pokój. „Modlimy się, aby świat rozpoznał i zrozumiał prawdę o tej wojnie. Spowiedź może powstrzymać zło, ponieważ jest okazją do zmiany” – wyjaśnia o. Oleh.

Powrót do domu 

Po czterech dniach spędzonych w Rzymie księża wracają do ojczyzny. „Niezależnie od tego, czy bomby nadal spadają, czy nie – Ukraina jest naszym krajem, naszym narodem, naszym Kościołem” – mówi o. Oleh na pożegnanie i dodaje: „A my jesteśmy powołani, by żyć i im służyć”.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze