USA: tragiczny skutek próby chóru kościelnego. 45 osób z koronawirusem, 2 osoby zmarły
Niezwykle tragicznie zakończyła się próba chóru przy kościele prezbiteriańskim w mieści Mount Vernon w stanie Waszyngton na zachodzie Stanów Zjednoczonych. Spośród 60 uczestników tamtego wydarzenia, do którego doszło 10 marca, u 45 stwierdzono objawy zakażenia koronawirusem, przy czym dwoje z nich zmarło, a troje trafiło do szpitala.
Członkowie zespołu Skagit Valley Chorale długo zastanawiali się, czy w warunkach szalejącej pandemii mają odbyć zaplanowaną znacznie wcześniej próbę i ostatecznie postanowili nie odwoływać jej. Uzasadniali to tym, że w ich okolicach nie stwierdzono przypadków koronawirusa, a najbliższe ognisko zarazy – stolica stanu, miasto Seattle – było oddalone od nich o godzinę jazdy samochodem.
>>> Franciszek napisał list do chorej na wirusa. „Niech Matka Boża was pocieszy”
Spośród 121 członków chóru na próbę przyszła niespełna połowa – 60 osób. Po całym zdarzeniu, które trwało około 2,5 godzin, wszyscy twierdzili, że przestrzegali zasad ostrożności: umyli ręce płynem antyseptycznym i unikali bezpośrednich kontaktów. Początkowo u nikogo z uczestników próby nie stwierdzono żadnych objawów zakażenia, ale po prawie trzech tygodniach większość chórzystów zaczęła mieć problemy ze zdrowiem, i to nawet ci, którzy nie mieli trudności z oddychaniem. Łącznie przypadki choroby stwierdzono u 45 osób, z których 2 osoby zmarły, a 3 trafiły do szpitala. Pozostali muszą zachowywać ścisłą kwarantannę w domu.
To masowe zakażenie pokazało po raz kolejny, że wprawdzie zachowanie odpowiedniej odległości od siebie jest bardzo ważne w celu zapobiegania szerzenia się zarazy, to jednak nie zabezpiecza ono całkowicie od wirusa.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |