Maciej Kluczka: usłysz mruczącego Boga szepczącego: „Nie bój się, dasz radę”
„Laudate omnes gentes, Laudate Dominum…” – te słowa, ta melodia to właściwie podstawa śpiewnika Wspólnoty z Taize. Jak więc dobrze było usłyszeć tę melodie wyśpiewaną kilka dni temu we wspólnocie, choć tym razem w skromniejszej formie, mniej licznie.
Tę pieśń uwielbienia usłyszałem w warszawskim sanktuarium św. Andrzeja Boboli, gdzie jednego wieczoru zgromadzili się młodzi z Taize Warsaw. Nie mogli pojechać do Turynu, gdzie zaplanowano 43. Europejskie Spotkanie Młodych. Pandemia zmieniła wiele planów; niektóre wydarzenia przełożyła, niektóre odwołała, zmiany dotknęły też ESM. Ale jak podstawą śpiewnika z logiem Taize są słowa „Chwalcie Pana wszystkie narody”, tak podstawą Taize jest wspólnota. Nawet myśląc o Taize – przynajmniej ja tak mam – w pierwszej kolejności myślę o wspólnocie, dopiero później o miejscu, z którego ta wspólnota wyrosła. Tegoroczne spotkanie ograniczono do kilku „stacjonarnych punktów modlitwy” (w Polsce były to Wrocław, Warszawa i Łódź), a większość spotkań (warsztatów, modlitw) przeniesiono do internetu. I choć oczywiście wszyscy mają nadzieję, że „Turyn uda się powtórzyć w tym roku” (na przełomie 2021 i 2022 roku), to jednak wspólnota się spotkała. I wychwalała Pana.
>>> Taize: historia miłości do Boga, czułości i gościnności, nadziei i szansy dla każdego
Było to pierwsze czuwanie noworoczne organizowane przez wspólnotę z Taize, które odbyło się całkowicie online. Wzięło w nim udział około 2 tys. młodych ludzi z całego świata. Dzięki komunikatorom internetowym oraz mediom społecznościowym udało się przeprowadzić wiele warsztatów, wprowadzenia biblijne oraz modlitwy, które były transmitowane na żywo z kościoła Pojednania w Taize. – Z jednej strony byliśmy smutni, że nie możemy się spotkać większą grupą w Turynie, ale z drugiej strony widzimy już wiele owoców tegorocznego spotkania – mówi mi Antoni Starzyński z Taize Warsaw. Bracia zaproponowali im m.in. grupki dzielenia online.
Zniszczyć maskę
Motywem przewodnim spotkania była refleksja nad słowami napisanymi przez brata Aloisa: „Mieć nadzieję w porę i nie w porę”. Nad tym zdaniem pochylił się też o. Grzegorz Lojtek, kapłan z warszawskiej parafii św. Andrzeja Boboli. – Nie tak wyobrażaliśmy sobie to spotkanie jeszcze rok temu. Dla ludzi ze Wspólnoty koniec roku to zawsze wyjazd do jakiegoś europejskiego miasta, by z innymi wspólnie modlić się, przeżywać okres Bożego Narodzenia i witać nowy rok – mówił jezuita. – Wszyscy więc znaleźli się w wymagającej sytuacji. A jak to bywa z sytuacjami granicznymi, ujawniają one to, jacy tak naprawdę jesteśmy. One niszczą nasze maski. Nie maseczki, które teraz nosimy, ale maski duchowe, psychiczne, które nosimy na co dzień. Wypływa to, co jest w nas gdzieś głęboko – mówił o. Lojtek. Zachęcał, by z tej sytuacji skorzystać i się jej przyjrzeć. Przypomniał, że w formacji jezuickiej, w czasie nowicjatu, kandydaci do kapłaństwa poddawani są różnym próbom; to m.in. próba szpitalna, próba katechetyczna czy pielgrzymia (zmierzają wtedy bez pieniędzy do wybranego sanktuarium, pukając od drzwi do drzwi, prosząc o nocleg i pożywienie). – Każda z tych prób pozwala poznać siebie – takiego jakim jestem. To mnie nauczyło, żeby w każdej granicznej sytuacji mieć nadzieję. Takie momenty obnażają nas z tego, czego nie mamy, ale pokazują też to, co mamy – dodał.
Nadziani nadzieją
– Świat potrzebuje nadziei, nie tylko ze względu na pandemię. Świat potrzebuje nas, chrześcijan – kontynuował swoje rozważanie i przypomniał fragment ósmego rozdziału Listu do Rzymu: „Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych”. – Świat oczekuje, że objawią się synowie Boży. Bóg dlatego dokonał wcielenia, żebyśmy my prawdziwie stali się synami Bożymi – tłumaczył. Każdy z nas – każdy chrześcijanin – jest więc zaproszony do tego, by objawić się światu jako syn albo córka Boga. – W tym jest nadzieja – dodał o. Grzegorz Lojtek i podkreślił, że nieść nadzieję trzeba i w porę (kiedy okoliczności są sprzyjające), ale i nie w porę (kiedy jest trudniej, kiedy w życiu nam się nie układa albo kiedy… świat opanowuje pandemia). Nawet, gdy w sercu jest smutek, to nie powinno to być przeszkodą, by świadczyć o Chrystusie.
>>> Abp Ryś: Bóg jest w stanie odwrócić to, co nam się wydaje śmiercią nieodwracalną
– Chrześcijanin to ktoś, kto jest nadziany nadzieją, jest do szpiku kości przeniknięty nadzieją – mówił o. Grzegorz i przypomniał słowa założyciela Wspólnoty, brata Rogera. On w nadziei widział wewnętrzny prześwit Światła. Nie chodzi więc koniecznie o samo światło, ale o prześwit, namiastkę Światła. Prześwitem Światła jest sam Bóg, a brat Roger użył przy tym słowa „murmur”, które można przetłumaczyć jako szept, szmer czy mruk. – Bardzo mi się to słowo spodobało. Bóg w głębi naszego serca mruczy, mruczy do nas: „Nie bój się, dasz radę”. Ta niewielka nadzieja, która jest prześwitem tego Światła naprawdę nam wystarczy. To Bóg, który w nas mieszka – mówił jezuita. Żeby usłyszeć ten szept Boga, trzeba zanurzyć się ciszy. – A Taize to właśnie nie tylko kanony, nie tylko kolejki po jedzenie, nie tylko chleb z czekoladą, nie tylko tawerna na obrzeżu wioski, ale i przestrzeń na ciszę. Bo wszystko co jest w Taize, ma nas wprowadzać w atmosferę spotkania z Bogiem, które dokonuje się w ciszy. Trzeba wsłuchać się w mruczącego Boga, który jest w moim sercu – mówił duchowny na końcu swojego rozważania. A żeby to zrobić, to po pierwsze trzeba się z Nim spotkać i zbudować zaufanie, bo nie ma nadziei bez zaufania – dodał.
O nadzieję modlili się uczestnicy spotkania – by chrześcijanie dążyli do jedności (co jest nieustanną troską ekumenicznej Wspólnoty z Taize) i by byli w świecie świadkami nadziei i miłości, braterskiej solidarności, szczególnie z wykluczonymi, migrującymi, ubogimi. Europejskie Spotkanie Młodych w tradycyjnej formie nie mogło się odbyć, ale świat jeszcze bardziej potrzebuje ludzi Taize. Właśnie w mrocznym czasie pandemii przekonaliśmy się, jak bardzo takie wartości jak solidarność, szacunek do każdego człowieka, niesienie wiary, nadziei i miłości są bezcenne. Jest na nie popyt. Dobrze więc, że są miejsca i ludzie, od których możemy czerpać te wartości.
Wspomniany wcześniej Antoni Starzyński z Taize Warsaw nie obawia się, że roczna przerwa w tradycyjnym Europejskim Spotkaniu Młodych rozstroi nastroje pielgrzymów. – Myślę, że wszyscy jeszcze bardziej będą spragnieni spotkania, pielgrzymowania, spotkana z drugim człowiekiem i głoszenia Ewangelii własnym życiem – mówi. Ma nadzieję, że większą grupą uda się spotkać nawet wcześniej niż w grudniu, bo już latem w samym Taize, ale to oczywiście zależy od rozwoju pandemii i europejskiej akcji szczepień. – Mamy nadzieję, że zdążymy się zaszczepić i pojechać i do Taize, i na Europejskie Spotkanie Młodych do Turynu – mówi Antoni. A ojciec Grzegorz dodaje: „Nie dajmy się zwyciężyć beznadziei, ciemności, w głębi serca usłyszmy mruczącego Boga, który mówi: dasz radę, zaświeć nadzieją, którą ci daje”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |