Fot. Karolina Binek/misyjne.pl

Uwolnienie z lęku przed śmiercią i Bóg odnaleziony w nicości [ŚWIADECTWA]

Ostatni dzień Festiwalu Życia był nie tylko dniem pożegnań, ale także dniem podsumowań. To wtedy, tuż przed mszą świętą, które przewodniczył prowincjał misjonarzy oblatów w Polsce – Marek Ochlak OMI, festiwalowicze mogli podzielić się swoimi świadectwami.

Co zmieniło się w uczestnikach Festiwalu przez siedem dni pobytu w Kokotku? Czego doświadczali? Jak wpłynęło to na ich wiarę? Przeczytajcie:

Ola

Boga na Festiwalu Życia spotkałam w swojej nicości, w tym, że uświadomiłam sobie, że ja sama nic nie zrobię, że nie będę w stanie prowadzić grupek dzielenia, ani nie będę mogła do was przemawiać. Tymczasem byłam animatorem bardzo rozgadanej i wspaniałej grupy, z której każdy pokazał mi, jak Bóg działa w jego życia, jak stara się nawiązać z nim kontakt. A wracając do mnie – poczułam nicość, którą tylko on może wypełnić. Tylko On może dać mi dar mówienia, tylko On może sprawić, że będzie sens w tym, co mówię.

Jacek

Mam szesnaście lat i jestem na Festiwalu Życia pierwszy raz. Szczególną bliskość Pana Boga poczułem podczas wielbienia z zespołem 3 Dni 3 Noce oraz z Marcinem Zielińskim. Czułem wtedy, że Pan Bóg przytula mnie do swojego serca. A korzystając z sakramentu pokuty, zrozumiałem, co Bóg chce mi powiedzieć. To jest dla mnie coś niesamowitego. Ale też mogłem poznać innych ludzi i ich przeżycia. Zobaczyłem, jak bardzo Pan Bóg oddziałuje na nas i na innych i jak sprawia, że tworzymy piękne i cudowne relacje.

Antek

Przyjechałem na Festiwal po raz drugi. Przez ostatnie dwa tygodnie miałem bardzo trudną sytuację. Wiele spraw osobistych mi się sypało. Do tego doszedł stres, że nie zdam matury i że nie wiem, co będzie w przyszłości. Pamiętam, że przyjechałem na Festiwal i poczułem pustkę. Nie było we mnie nic. Nie czułem Boga. Poszedłem na adorację i powiedziałem: „Boże, jestem samotny i nieszczęśliwy i od dawna nie czuję już Twojej obecności w moim życiu, a bardzo jej potrzebuję”. Czułem się smutny i bezużyteczny. Prosiłem Boga, żeby do mnie wrócił i mi pomógł. I następnego dnia, zupełnym przypadkiem spotkałem ludzi, którzy chcieli ze mną porozmawiać, którzy chcieli opowiedzieć, co ich trapi i sami dali mi wiele wsparcia. Wielu z nich poznałem dopiero wtedy. I fakt tego, że pojawili się w moim najniższym punkcie w życiu, sprawił, że nie chce mi się wierzyć w przypadek. Czuję, że Bóg ich postawił na mojej drodze.

Fot. Karolina Binek/misyjne.pl

>>> Marek Ochlak OMI na zakończenie Festiwalu Życia: nie bójmy się naszego powołania [RELACJA]

Dominik

Na Festiwalu jestem trzeci raz i zdecydowanie ten był dla mnie najlepszy. Poczułem bardzo bliskość z Bogiem, coś, czego btakowało mi w ostatnim czasie. Stało się to przede wszystkim na piątkowym wielbieniu, na którym wręcz lały się ze mnie łzy. Ale doświadczyłem też tego na grupkach dzielenia, podczas których byłem jednym z animatorów. W tym wszystkim myślę, że Pan Bóg ma swoje wiele działanie. Bo samo bycie animatorem dużo daje i kształtuje mnie jako człowieka.

Mateusz

To jest już mój szósty Festiwal. Mieszkam siedem kilometrów od Kokotka i pojawiłem się tutaj z nastawieniem, że raczej to będzie już mój ostatni Festiwal, bo nie odnajduję się w tym miejscu jako uczestnik. Byłem też animatorem. Ale w piątek Duch Święty postanowił odwrócić moją perspektywę uczestniczenia w tym wydarzeniu. Wszystko zaczęło się od tego, że szedłem z ciastem z okazji urodzin i zaproszono mnie do tego, żeby modlić się wstawienniczo za brata Kryspina i siostrę Kamilianę. To było tak bliskie i tak dobre. I tak zaczął się ten piątkowy dzień. Później była grupka dzielenia. I krok po kroku Duch Święty chciał mi pokazać, że mam tutaj swoje miejsce, że daję innym przestrzeń do tego, żeby mogli opowiedzieć o historii swojego życia, żeby zostały wysłuchane i żeby – jeżeli jest taka możliwość i chęć – się za nie modlić.

Fot. Karolina Binek/misyjne.pl

Patrycja

We wtorek bardzo źle się czułam emocjonalnie. Martwiłam się wszystkim, rozpłakałam się mocno nad wodą, miałam wyrzuty, że Bóg nie wysłuchał mnie na modlitwie, nie umiałam trwać na mszy świętej. Jedynie po komunii świętej trochę lepiej się poczułam duchowo. W środę poszłam na adorację po pomoc, prosząc Boga, żeby działał w moim sercu. Później okazało się, że Bóg mnie wysłuchał w trakcie adoracji najświętszego sakramentu i znalazła się koleżanka oraz kolega, którzy pomagali mi od piątku do niedzieli. W piątek po mszy świętej chodziła też za mną myśl, że osoby, które są dane nam, są aniołami. A w wieczór uwielbienia na modlitwie Bóg dał mi uwolnienie z lęku przed śmiercią.

Fot. Karolina Binek/misyjne.pl

>>> Mocny finał Festiwalu Życia: nawrócony Mesajah o wierze w Boga i „AbbaOjcze” w wersji techno [RELACJA+ZDJĘCIA]

Siostra Ewa

Jestem siostrą boromeuszką, spędziłam czterdzieści cztery lata w zgromadzeniu, w tym roku idę na emeryturę. Gdybym więc chciała się zgłosić na Festiwal, to wiekowo musiałabym to zrobić za dwóch uczestników. Ale od jakiegoś czasu bardzo chodził za mną Kokotek. Bardzo chciałam tu przyjechać, więc wymyśliłam, że może uda się chociaż jako prowadząca warsztaty, tym bardziej, że mam dużo pasji. Napisałam więc maila z informacją, że bardzo chciałabym poprowadzić jakieś warsztaty. Kiedy dowiedziałam się, że mogę to robić, ubyło mi dziesięć lat. Ale to nie wszystko, bo gdy przyjechałam do was i siedziałam między wami prowadząc warsztaty, to ubyło mi przynajmniej dwadzieścia lat. Przede wszystkim jednak chciałabym podziękować Bogu za wszystkich ludzi, których tutaj spotkałam. Ojcowie oblaci mogliby przypisać sobie prawo własności do tego miejsca, ponieważ jest to ich obiekt. A zamiast tego dzielą się z innymi zgromadzeniami oraz z księżmi diecezjalnymi i bardzo serdecznie za to na ręce ojca prowincjała dziękuje.

Fot. Karolina Binek/misyjne.pl
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze