W wakacje do schronisk trafia znacznie więcej zwierząt
W wakacje liczba psów i kotów trafiających do schronisk rośnie, według szacunków Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, nawet o ok. 30 proc. Odrzucone przez opiekunów zwierzaki tęsknią, cierpią, niekiedy chorują, czasem umierają.
O tym, co przeżywają, opowiedziały PAP Sylwia Matulewska, zoopsycholożka, behawiorystka i trenerka psów oraz tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk, behawiorystka, autorka bloga kocibehawioryzm.pl.
Rozmówczynie PAP przyznają, że latem schroniska dla zwierząt pękają w szwach. Koty i psy są podrzucane pod bramę, czasem ludzie – w poczuciu, że robią dobrze – dzwonią i pytają, czy mogą oddać swojego Mruczka czy Burka, bo jadą na wakacje.
„Nie wyobrażam sobie, żeby odpowiedzialny opiekun, nawet jeśli mocno mu się życie skomplikuje, np. z powodu ciężkiej choroby, porzucił swojego zwierzaka czy oddał go do schroniska” – skomentowała Sylwia Matulewska i dodała, że można przecież poszukać podopiecznemu nowego domu, np. przez fundację, znajomych czy po prostu przez internet.
Zarówno Matulewska, jak i Małgorzata Biegańska-Hendryk podkreślają, że schronisko to jedna z najgorszych rzeczy, jaka może spotkać psa czy kota.
„Kot jest zwierzęciem bardzo emocjonalnym i to nie jest tak, że on ma w nosie to, co się wokół niego dzieje i w jaki sposób jest traktowany. Jeżeli kot żyje w rodzinie, staje się częścią rodzinnej społeczności, ma silne relacje z poszczególnymi osobami, które są budowane przez lata” – wyjaśniła Biegańska-Hendryk.
Zauważyła, że kiedy nagle relacja pomiędzy zwierzęciem, a jego rodziną zostaje zerwana, jest to wielki stres i obciążenie, „które mogą spowodować głębokie spustoszenie w kociej psychice”. Zaznaczyła także, że jeśli kot trafia do schroniska, gdzie jest kumulacja zwierząt, jest głośno i nie ma miejsca, w którym to zwierzę mogłoby znaleźć dla siebie jakiś cichy zakątek, bezpieczną przestrzeń – stres się pogłębia.
„Niestety, w schronisku nie ma czegoś takiego, jak bezpieczna przestrzeń, choćbyśmy nie wiem jak bardzo się starali ją stworzyć. Ono jest niczym gigantyczny open space, gdzie ciągle coś się dzieje – psy szczekają, koty miauczą, ludzie chodzą… W środku tego wszystkiego porzucony, wystraszony kot” – zobrazowała kocia behawiorystka.
Podobnie jest z psami. Jak zaznaczyła Sylwia Matulewska, nawet jeżeli życie psa wcześniej było na bardzo przeciętnym poziomie, to schronisko jest przeogromną zmianą w życiu wywołującą ogromny stres.
„Po pierwsze z powodu odłączenia go od bliskich mu ludzi, z którymi miał relacje, których kochał” – podkreśliła dodając, że psy wchodzą z nami w bardzo silne relacje uczuciowe, co udowodniono badaniami prowadzonymi m.in. za pomocą rezonansu magnetycznego – kiedy zwierzak widzi swojego opiekuna w jego mózgu aktywują się całkiem inne obszary niż wówczas, kiedy np. pokazuje się mu smaczek.
Matulewska zwróciła także uwagę na to, że w schroniskach, nawet najlepszych, na ogół jest zbyt duża liczba psów. „One wyczuwają wzrost kortyzolu u innych, równie zestresowanych towarzyszy niedoli i jeszcze bardziej się nakręcają, szczekają, co dodatkowo wzmaga poziom stresu” – wskazała.
Kolejny powód „nakręcania się stresu” wynika z tego, że nawet najlepsze schronisko nie jest w stanie zrealizować potrzeb swoich podopiecznych – poczucia bezpieczeństwa wynikającego z więzi ze swoim człowiekiem, jakościowego pożywienia, zabawy, a w przypadku psów – regularnych spacerów.
Z biegiem czasu stres, jak wyjaśnia Sylwia Matulewska, staje się chroniczny, gdyż zwierzę nie ma możliwości regulowania własnych emocji. „Nie ma on nic wspólnego z pozytywnym stresem, który mobilizuje do działania – on trwa i trwa, ale nie ma możliwości ani ucieczki, ani walki, pojawia się faza wyczerpania, co prowadzi do zaburzeń gospodarki hormonalnej, uwalniają się adrenalina, noradrenalina, kortykoidy, natomiast obniża się poziom oksytocyny i serotoniny, dochodzi do przeciążenia organizmu, spada odporność” – wyjaśniła behawiorystka.
U psów może wystąpić depresja oraz tzw. wyuczona bezradność – komuś mogłoby się wydawać, że ma do czynienia z „grzecznym pieskiem”, ale to po prostu osobnik zrezygnowany, dawno stracił nadzieję, że cokolwiek się zmieni, chce już tylko przetrwać.
Także kot, który w tak drastyczny sposób stracił opiekę właściciela, może zapaść na depresję, gdyż, jak wskazała Małgorzata Biegańska-Hendryk, „to są empatyczne zwierzęta, które relacje z opiekunem budują na podobnych zasadach, jak tworzy się relacja pomiędzy matką a małym dzieckiem” – podkreśliła .
Zapytana o to, jak wygląda kocia depresja, odpowiedziała, że „zwierzak zamyka się w sobie, przestaje być reaktywny, przestaje w jakikolwiek sposób odpowiadać na to, co go otacza, przestaje jeść do tego stopnia, że jest w stanie się zagłodzić i po prostu umrzeć z wycieńczenia”.
Biegańska-Hendryk zaznaczyła także, że nawet wówczas, kiedy kot „tylko” przestaje regularnie jeść, w jego organizmie dochodzi do niekorzystnych procesów metabolicznych, które mają na niego destrukcyjny wpływ – może np. dojść do uszkodzenia wątroby i innych groźnych powikłań.
Drugą stroną tego medalu jest możliwość wystąpienia nadpobudliwości psychoruchowej i obniżenia progów reakcji – poddane wielkiemu stresowi zwierzęta nadmiernie reagują na bodźce, które w normalnej sytuacji by ignorowały. „Zdarzają się przypadki, że zwierzęta się zagryzają, np. podczas walki o dostęp do zasobów, czyli pożywienia. Normą jest, że większe psy odpędzają od misek mniejsze i słabsze” – powiedziała Matulewska.
>>> >>> Prof. Bogusław Pawłowski: w świecie zwierząt odnajdziemy podwaliny moralności
Fizycznie zagrożone są także koty, jeśli zostaną przeniesione z kwarantanny do kociarni – słabsze zwierzę może paść ofiarą międzykociego konfliktu, bo „żadne zwierzę nie jest tam u siebie, wszystkie są zestresowane, więc obniża się u nich próg reakcji, szybciej się denerwują i uzewnętrzniają negatywne emocje” – zaznaczyła Biegańska-Hendryk.
Behawiorystki podniosły także, iż poważnym niebezpieczeństwem dla przebywających w schroniskach zwierząt są choroby. Po pierwsze te zakaźne, szybko rozprzestrzeniające się w dużej populacji, ze zdwojoną siłą atakujące osłabione na skutek stresu organizmy.
Osoby, które miałyby ochotę „podrzucić” swojego podopiecznego do schroniska powinny pamiętać, że porzucenie zwierzęcia w Polsce jest traktowane jako przestępstwo i podlega odpowiedzialności karnej na podstawie ustawy o ochronie zwierząt.
Ustawa o ochronie zwierząt z dnia 21 sierpnia 1997 roku: Artykuł 6 pkt. 11 tej ustawy definiuje porzucenie zwierzęcia jako akt znęcania się nad zwierzętami, za który grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 3. Dodatkowo: w przypadkach rażącego zaniedbania lub znęcania się nad zwierzęciem, sprawca może zostać skazany na surowsze kary, w tym pozbawienie wolności do lat 5. obowiązki właścicieli zwierząt: właściciele są zobowiązani do zapewnienia zwierzętom odpowiednich warunków bytowych, w tym dostępu do wody, jedzenia, schronienia i opieki weterynaryjnej.
Nie można także oddać pupila do schroniska „na przechowanie” . „Jeśli go tam zostawimy, będziemy musieli zrzec się praw do niego” – zaznaczyła Sylwia Matulewska.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |