Fot. PAP/EPA/TOLGA AKMEN

Wielka Brytania: największa w historii przegrana Partii Konserwatywnej

Rządząca od 14 lat w Wielkiej Brytanii Partia Konserwatywna doznała w czwartkowych wyborach do Izby Gmin najgorszej porażki w swojej historii. I choć wynik mógł być jeszcze gorszy, nie ma wątpliwości, że decyzja premiera Rishiego Sunaka o przyspieszeniu wyborów, była fatalnym błędem.

Po zakończeniu w piątek liczenia głosów w 648 z 650 okręgach wyborczych okazało się, że konserwatyści zdobyli 121 mandatów. To mniej niż wynikało z sondaży exit poll, które wskazywały na 131 mandatów, choć nie tak źle, jak niektóre przedwyborcze prognozy, przewidujące, że może to być nawet poniżej stu mandatów. Te zdobyte – a raczej uratowane – 121 mandatów to trzy razy mniej niż konserwatyści uzyskali w poprzednich wyborach (365) i najgorszy wyborczy wynik konserwatystów w historii. Do tej pory ich najsłabszym dorobkiem było 131 mandatów zdobytych w 1906 roku, a spośród wyborów będących w żywej pamięci – 165 w 1997 roku. Najniższy w historii jest także odsetek uzyskanych głosów – 23,7 proc. to prawie dwa razy mniej niż pięć lat temu, a konserwatyści nigdy wcześniej w wyborach nie spadli poniżej 30 proc.

>>> Wielka Brytania: niebieskie, zamszowe buty Presleya sprzedano na aukcji za 120 tys. funtów

Kolejne niechlubne rekordy

Konserwatyści pobili zresztą jeszcze kilka innych niechlubnych rekordów – mandaty utraciło aż 11 członków rządu (dotychczas rekordem było siedmiu), po raz pierwszy w historii nie mają ani jednego mandatu w centralnym Londynie i po 23 latach znowu nie mają ani jednego mandatu w Walii. Stracili też okręgi reprezentowane w przeszłości przez pięciu byłych konserwatywnych premierów.

Jeśli chodzi o personalia, to najbardziej zaskakującym wydarzeniem jest utrata mandatu przez Liz Truss. Poprzedniczka Sunaka przegrała w okręgu będącym jednym z najbezpieczniejszych dla konserwatystów w kraju. Miejsce w Izbie Gmin stracili m.in. ministrowie: obrony – Grant Shapps, sprawiedliwości – Alex Chalk, edukacji – Gillian Keegan, kultury – Lucy Frazer, transportu – Mark Harper i liderka Izby Gmin Penny Mordaunt.

Keir Starmer, nowy premier i lider Partii Pracy/Fot. PAP/EPA/TOLGA AKMEN

Zarazem niespodziewanie – choć minimalnie – wygrali w swoich okręgach dotychczasowy minister finansów Jeremy Hunt, były wiceminister spraw wewnętrznych Robert Jenrick i były lider partii Iain Duncan Smith, choć wszystkim trzem dawano niewielkie szanse na utrzymanie mandatów. Co istotne z punktu widzenia przyszłego kierunku partii, do Izby Gmin dostali się wszyscy – poza Mordaunt i Shappsem – potencjalni kandydaci na następcę Sunaka, czyli dotychczasowa minister handlu i biznesu Kemi Badenoch, dotychczasowy minister spraw wewnętrznych James Cleverly, jego dwie poprzedniczki Suella Breverman i Priti Patel, a także Jenrick i dotychczasowy wiceminister ds. bezpieczeństwa Tom Tugendhat.

W piątek przed południem Sunak ogłosił, że zrezygnuje ze stanowiska lidera konserwatystów, gdy ustalone zostaną zasady wyboru jego następcy. 22 maja, po serii dobrych danych gospodarczych, Sunak niespodziewanie ogłosił, że wybory do Izby Gmin odbędą się już 4 lipca, a nie, jak się powszechnie spodziewano, w październiku lub listopadzie, licząc, że uda mu się uczynić z gospodarki główny temat kampanii.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze