Wielka Brytania: siostra Mary-Joy, szepcząca do uszu koni
„Jeśli jesteś zdolny marzyć, wtedy to, czego pragniesz wydarzy się” – oto motto siostry Mary-Joy, pomysłowej liderki ośrodka jeździeckiego (Wormwood Scrubs Pony Centre) w Londynie, służącego dzieciom o specjalnych potrzebach i niepełnosprawnym fizycznie.
Na świecie jest być może jedna siostra zakonna, która budząc się każdego poranka, jako pierwsze, niezbyt przyjemne zadanie, czyści stajnie. Boże Narodzenie nie jest tu wyjątkiem. Ale są też inne powody, dla których s. Mary Joy jest wyjątkowa.
Treserka słoni, strażak czy zakonnica
Mary Joy urodziła się w 1951 roku i dorastała w Battle, we wschodnim Sussex, około 80 km na południowy wschód od Londynu. Jej dzieciństwo nie było wyjątkowe. Możliwość bycia siostrą zakonną była na jej liście rzeczy do zrealizowania, obok bycia treserem słoni lub mistrzynią olimpijską w rzucie młotem. W szkole miała problemy z dysleksją, która nie została zdiagnozowana. Jednak „lubiła robić różne rzeczy” i odkryła, że „uczy się poprzez konie”. Praca na rodzinnej farmie nauczyła ją umiejętności, które później wykorzystała w służbie wielu osób zmagających się z różnymi niepełnosprawnościami.
Mary przeszła do historii w 1976 roku, kiedy odpowiedziała na ogłoszenie o naborze do straży pożarnej. Zaskoczyła mężczyzn, którzy otworzyli drzwi gdy zapukała i gdy powiedziała, że chce do nich dołączyć. W ten sposób stała się pierwszą kobietą strażakiem w całej Europie w czasach pokoju. Od teraz jej dni obejmowały pracę na farmie i wyjeżdżanie do gaszenia pożarów, gdy skontaktowano się z nią przez pager.
Nowe ekscytacje
Do jej domu rodzinnego przychodziły również dzieci specjalnej troski, które Mary uczyła jeździć konno. Niektóre z nich pochodziły z trudnych środowisk, inne przyjeżdżały z Londynu, a jeszcze inne spędzały tam weekend. Kiedy dzieci przebywały na farmie, zachwycały się obcowaniem ze zwierzętami, widząc na przykład skąd się biorą jajka. Dzięki koniom i kucykom Mary mogła pomóc im w rozwoju i „dać szansę”, jak to opisuje. To było i nadal pozostaje dla niej bardzo ważne.
„Życie było ekscytujące i pełne pięknych rzeczy”, mówi Mary patrząc wstecz na swój czas bycia strażakiem. Dodaje, że bycie w kilku sytuacjach zagrażających życiu, w których mogła nie wrócić do domu, wprowadziło do jej życia pewną powagę. W tym czasie jej wiara i zaufanie do Boga zaczęły wzrastać, wraz ze „zrozumieniem wsparcia z Jego strony”.
>>> Siostra klaryska: św. Klara daje światło w obliczu kryzysu wiarygodności Kościoła
Nowa droga
W 1984 roku, wkrótce po opuszczeniu straży pożarnej, Mary wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Dzieciątka Jezus, zgromadzenia założonego we Francji przez Nicolę Barrè, aktualnie obecnego w wielu częściach świata, którego głównym apostolatem jest edukacja dzieci, zwłaszcza tych najbardziej pokrzywdzonych. Oboje jej rodzice niedawno zmarli, pozostawiając Mary z obowiązkiem znalezienia domu dla wszystkich „pięknych zwierząt”, które „tak wiele dla niej znaczyły”. Niewiele czasu minęło, zanim znów została otoczona przez swoje „piękne zwierzęta”.
Kilka lat później, po fatalnej pierwszej pracy w szkole w Liverpoolu, s. Mary Joy przeniosła się do Londynu. W 1989 roku, z trzema kucykami, s. Mary rozpoczęła to, co później stało się pełnoprawną szkołą jeździecką. Ziemia, którą znalazła i na którą przywiozła kucyki, nie miała żadnych budynków, stajni, toalet, elektryczności, niczego. Po zebraniu pieniędzy na projekt zgromadzenia w Peru, jedna z tamtejszych sióstr powiedziała jej, że lepiej byłoby zebrać pieniądze na jej własny projekt, ponieważ one są już o wiele lepiej od niej sytuowane.
Zawsze z entuzjazmem
Jak to zrobiła? Wyjaśnia, że „to był po prostu entuzjazm” i dobra wola wielu ludzi, którzy przychodzili na przestrzeni lat, aby trochę jej pomóc. Z absolutnie niczego w 1989 roku, Wormwood Scrubs Pony Centre ma teraz mnóstwo koni, kucyków, osłów, psów i kotów, a także pełny personel. Duża kryta arena do jazdy zimą została oddana w 1994 roku. Centrum jest ośrodkiem dla studentów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, młodych dorosłych z problemami psychicznymi oraz z trudnościami w przyswajaniu wiedzy. Nawet osoby z demencją i dzieci z niepełnosprawnością fizyczną korzystają z terapii konnej. Tutaj, s. Mary Joy rozwinęła w ciągu lat specjalne programy edukacyjne, które promują osobisty rozwój człowieka, ucząc go praktycznych umiejętności, aby osiągnął to, czego pragnie w życiu. Dzieci mogą się nauczyć m.in. bezpieczeństwa przeciwpożarowego, pierwszej pomocy, opieki nad zwierzętami, nauki o środowisku i, oczywiście, jak zadbać o kucyka i na nim jeździć.
>>> Pielgrzymka konna – jedyna taka dotarła na Jasną Górę
S. Mary Joy ma ciąg inicjałów po swoim imieniu: IJS (inicjały jej zgromadzenia), BEM (British Empire Medal, przyznany przez królową za „służbę dla dzieci niepełnosprawnych i pokrzywdzonych przez los”), Fellow of the RDA (Riding for the Disabled Association), BHS APC (British Horse Society Accredited Professional Coach), Pony Club accredited coach, ABRS Principles DIP, UK Sports Coach Educator L3 M.Uni Open. Dzięki ciężkiej pracy i poświęceniu, a także współpracy licznych wolontariuszy, szacuje się, że z dzieła życia s. Mary Joy skorzystało ponad 11 tys. osób.
„Jeśli o czymś marzysz”, mówi s. Mary, „to się stanie”. Jak ocenia, Wormwood Scrubs Pony Centre jest cudem – „To nigdy by się nie wydarzyło, gdybym to zaplanowała” – stwierdza. Dla niej jej życie osobiste i powołanie zakonne biegły razem w sposób naturalny. W świecie, w którym wysoko ceni się wyniki w nauce, ona udowadnia, że wszyscy, także osoby z trudnościami w uczeniu się, mogą osiągnąć wielkie rzeczy.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |