
fot. archiwum wspólnoty Ostoja
Wspólnota Ostoja – dzieło miłosierdzia, które powstało po pielgrzymce Jana Pawła II do Polski [ROZMOWA]
W diecezji kaliskiej już od wielu lat działa wspólnota Ostoja dla osób z niepełnosprawnościami. Założona została jako dzieło miłosierdzia przez jednego z kleryków. Po pandemii zmieniła się nieco jej struktura, ale nie idea – wciąż organizowane są wczasorekolekcje, w ramach których osoby z niepełnosprawnościami mogą wyjechać na wakacje, a ich rodzice mają chwile odpoczynku i wytchnienia.
Karolina Binek (misyjne.pl): W jaki sposób Księdza kapłańska droga połączyła się ze Wspólnotą Ostoja?
Ks. Artur Filipiak: – Wspólnota Ostoja istnieje od ponad dwudziestu lat. Jest to dzieło miłosierdzia założone przez Wyższe Seminarium Duchowne w Kaliszu. Jego założenie wiązało się bardzo ściśle z pielgrzymką Jana Pawła II do Polski. Wtedy poprosił on, aby zamiast pomników, zamiast rzeczy materialnych – powstały dzieła miłosierdzia. W związku z tym jeden z kleryków czy też diakonów kaliskiego seminarium, postanowił zainicjować takie dzieło. Prowadzili je przez lata klerycy i działało ono za zasadzie przekazywania sobie sztafety, czyli co roku kolejni najstarsi klerycy zajmowali się organizacją. W taki sposób trafiło to też na mnie.
Wcześniej ksiądz kojarzył tę wspólnotę? A może jeździł Ksiądz na organizowane przez nią wczasorekolekcje do Odolanowa?
– Przychodząc do seminarium, nie wiedziałem za wiele o Ostoi. Ale miałem kontakt w pracy z osobami z niepełnosprawnościami – czy to podczas pielgrzymki na Jasną Górę, czy też w czasie rekolekcji. Po czwartym roku w seminarium zdecydowałem się pojechać na rekolekcje Ostoi. A później mogłem je zorganizować razem z kursowymi kolegami. Następnie przekazaliśmy organizację tego dzieła młodszym kolegom. Nagle przyszła jednak pandemia i seminarium zawiesiło działalność w tej kwestii, a nasze seminarium zostało przeniesione do Poznania. I ja, i inni księża otrzymywaliśmy wiadomości od naszych podopiecznych, że bardzo tęsknią za wspólnymi wyjazdami, za rekolekcjami. Wspominali także o swoich rodzicach, że dla nich nasze wczasorekolekcje były czasem odpoczynku i wytchnienia. W związku z tym postanowiliśmy razem z grupą księży oraz świeckich wolontariuszy, którzy byli zaangażowani w to dzieło, powrócić do wcześniejszej działalności. Podjęliśmy jednak decyzję, że wszystko zostanie uregulowane. Założyliśmy stowarzyszenie „Ostoja”, stworzyliśmy status i inne podstawy i dzięki temu w zeszłym roku udało nam się przeprowadzić pierwsze wczasorekolekcje po przerwie. Zaskoczeniem było dla nas to, że wolontariusze bardzo dopisali i byli zaangażowani.
Jak dziś wyglądają wczasorekolekcje? Jak długo się je przygotowuje i jaki jest plan na tegoroczny wyjazd?
– W tym roku wczasorekolekcje odbędą się od 14 do 20 lipca. Wolontariusze będą mogli przyjechać do nas wcześniej i przygotować się na spotkanie z naszymi podopiecznymi. Wszystko po to, aby również oni mogli ten czas dobrze przeżyć. A tak się składa, że w tym roku udało nam się znaleźć świetny ośrodek w miejscowości Rzeczka w Górach Sowich. Na spotkaniu opłatkowym, które odbyło się w kaliskim seminarium, zapytaliśmy naszych podopiecznych, kto z nich kiedykolwiek był w górach i były to może ze trzy osoby. Trochę poczuliśmy więc przynaglenie, żeby ci, którzy są ciągle wykluczeni i nie mogą uczestniczyć w rzeczach, które nam wydają się wręcz oczywiste, mogli też być w górach. W miejscowości, do której pojedziemy, przewyższenia nie są jakieś ogromne. I być może nie uda nam się zdobyć jakichś zawrotnych szczytów, ale z pewnością nasi podopieczni zobaczą panoramę górską, a przy dobrej pogodzie może nawet Śnieżkę. Otoczenie jest tam wspaniałe, a ośrodek jest w stylu schroniskowym, jednak spełnia wszystkie nasze wymagania i posiada konieczne dla osób z niepełnosprawnościami udogodnienia.

>>> Anna Stachowiak: choć Adam był niewierzący, czułam, że jest mi zesłany przez Boga [ROZMOWA]
Jak wyglądają wczasorekolekcje Wspólnoty Ostoja? Jest czas zarówno na modlitwę, poznanie się, jak i na zwiedzanie?
– Pierwszy dzień wczasorekolekcji jest dniem przyjazdu naszych podopiecznych i dniem, w którym nasi wolontariusze ich poznają. Będzie też czas, aby na spokojnie zapoznać się z ośrodkiem i zobaczyć, co gdzie się znajduje, jak można się tam poruszać. Następnie tradycyjnie rozpoczniemy rekolekcje, które – mam nadzieję – potrwają trzy dni. Liczę też na to, że poprowadzi je któryś z naszych księży, który prowadził je już wcześniej jako kleryk. Zawsze to jest miłe zaskoczenie dla naszych podopiecznych, kiedy przyjeżdża ktoś znajomy, ktoś, z kim mają już sporo pozytywnych wspomnień. A czas poza rekolekcjami chcemy wykorzystać na zwiedzanie tej pięknej części Polski. Na obrzeżach Rzeczki znajdują się sztolnie. Może brzmi to trochę groteskowo, ale właśnie tam realizowany był projekt niemiecki w czasie drugiej wojny światowej i jedna z części tego podziemnego miasta znajduje się w okolicy. Wiemy już, że będzie można tam wjechać wózkami i mamy nadzieję, że się to uda. Chcielibyśmy zabrać też naszych podopiecznych na wyprawę górską. Oczywiście nie będzie to zdobywanie szczytów, ale chociaż taras widokowy. Takie miejsce znajduje się niedaleko naszego noclegu. Osoby z niepełnosprawnością ruchową będą mogły tam wjechać busem lub innym środkiem transportu. A ci, którzy są bardziej sprawni ruchowo, dają radę dotrzeć tam w mniej niż godzinę spaceru. Część planów będzie się klarowało bliżej wyjazdu. Ale mamy też zamiar zwiedzić na przykład zamek Grodno.
Członkowie wspólnoty na co dzień są ze sobą w kontakcie? Organizujecie dla nich też jakieś inne spotkania poza wczasorekolekcjami?
– Stowarzyszenie organizuje w ciągu roku dwa takie spotkania. Jedno z nich to spotkanie opłatkowe odbywające się 6 stycznia. Przyjeżdżają na nie nasi podopieczni oraz wolontariusze. Wśród nich są też osoby, które od wielu lat już nie uczestniczą we wczasorekolekcjach, ale dla których wciąż ważne są relacje z osobami z niepełnosprawnościami. A drugim spotkaniem jest nasz wakacyjny wyjazd. Chcielibyśmy oczywiście, żeby tych spotkań było więcej. Chcielibyśmy widywać się chociaż raz w miesiącu i mieć stały kontakt z naszymi podopiecznymi, żeby wiedzieć chociażby, w jaki sposób możemy im pomagać. Natomiast na chwilę obecną nie jest to jeszcze możliwe z wielu powodów – m.in. finansowych oraz logistycznych. Mamy nadzieję, że uda nam się te przeszkody pokonać. Wiemy jednak, że nasi wolontariusze mają stały kontakt z podopiecznymi. Często nawet w mediach społecznościowych widzimy ich wspólne zdjęcia ze spotkań. I to, że pozostają ze sobą w kontakcie jest bardzo piękne. Dzięki temu dowiedzieliśmy się o wielu sprawach, w których mogliśmy naszym podopiecznym pomóc. Te rzeczy są dla nas bardzo oczywiste, ale dla naszych podopiecznych czasami stanowią bariery nie do pokonania.

Jakie niepełnosprawności mają podopieczni? Z czym zmagają się na co dzień?
– Poziom niepełnosprawności jest bardzo różny. Są osoby niepełnosprawne ruchowo w stopniu umiarkowanym, ale też w stopniu znacznym. To samo dotyczy niepełnosprawności intelektualnej. Mamy podopiecznych z zespołem Downa i z porażeniem mózgowym. Ten zakres jest więc bardzo szeroki, co od nas, jako od organizatorów wydarzenia, wymaga bardzo dużej wrażliwości, żeby dobrze dobrać wolontariuszy podopiecznym tak, żeby nie był to zbyt duży szok dla tych, którzy biorą pierwszy raz udział w takich rekolekcjach i aby niepełnosprawność podopiecznego nie przerosła opiekuna.
Co Księdzu daje współpraca z osobami z niepełnosprawnościami? Ksiądz w jakiś sposób się przez to zmienił?
– Trudno powiedzieć, czy się zmieniłem, bo czas, kiedy się znamy z naszymi podopiecznymi jest już bardzo długi. Ale kontakt z nimi i przebywanie przypomina mi o radości wynikającej ze zwykłych rzeczy. My wcale nie potrzebujemy wielkich wydarzeń, sukcesów i zdobywania całego świata, by być szczęśliwymi. Nasi podopieczni nieustannie mi przypominają o tym, że do szczęścia czasami wystarczy bardzo niewiele. Szczęście staje się uchwytne na spotkaniu z drugim człowiekiem, podczas zwykłej, prozaicznej rozmowy. Czasami wydaje nam się to powszednie, ale patrząc na członków naszej wspólnoty – widzimy, że oni po prostu celebrują codzienność i traktują każdy dzień jako przygodę.
>>> „Do ostatniego talerza” – wrocławscy franciszkanie już od 32 lat prowadzą kuchnię charytatywną
A jeśli chodzi o Księdza kapłańską drogę – kontakt z członkami wspólnoty również w jakiś sposób ją ukształtował?
– Ne pewno bliskość osób z niepełnosprawnościami uwrażliwia serce, także serce kapłańskie, na potrzeby drugiego człowieka. Niestety przez to, że nie spotykamy się na co dzień – stowarzyszenie nie wpływa na moją relację z Panem Bogiem w znacznym stopniu, ale myślę, że miało to bardzo duży wpływ na kształtowanie się we mnie podejścia do kapłaństwa oraz na moje relacje z drugim człowiekiem, zwłaszcza człowiekiem cierpiącym i chorym. I myślę, że wiele tych rzeczy właśnie dzięki Wspólnocie Ostoja udało się przeżyć już w seminarium.
Wielu z nas nie zdaje sobie pewnie sprawy, że osobie z niepełnosprawnością czasami na co dzień może być trudno poruszać się w kościele albo chociażby przystąpić do spowiedzi. Nie każda świątynia jest do tego dostosowana.
– Tak. Oczywiście to jest bardzo trudne. Coś, co dla nas wydaje się zwyczajne, jak podejście do konfesjonału, dla osób na wózkach już takie oczywiste nie jest. Te osoby często proszą więc znajomych księży o odwiedziny i spowiedź w domu. W czasie naszych wczasorekolekcji też korzystają z sakramentu pokuty i pojednania. Wtedy wygląda to inaczej niż podczas niedzielnej mszy świętej czy podczas spowiedzi pierwszopiątkowej. Zawsze staramy się wybierać do spowiedzi miejsce dostosowane do ich potrzeb, żeby mogli dotrzeć bez problemu. Ale też wiemy, że nasi podopieczni starają się troszczyć o swoje życie duchowe i że bardzo często są w dobrych relacjach ze swoimi proboszczami oraz duszpasterzami wspólnot, do których należą, więc w jakiś sposób indywidualne traktowanie jest uwzględnione w ich przypadku.

>>> Częstochowa: siostry zakonne leczą i wychowują 35 cudownych dzieci [REPORTAŻ]
W jaki sposób my możemy włączyć się w działalność Wspólnoty Ostoja? Jak można zostać wolontariuszem?
– Oczywiście zachęcamy wszystkich do wparcia. Pierwszą rzeczą, która jest nam bezwzględnie potrzebna do tego, aby mogły się odbyć wczasorekolekcje jest modlitwa. Wydaje się to bardzo oklepane, że po raz kolejny ktoś prosi o modlitwę. Ale chociaż jedno „Zdrowaś Mario” czy „Ojcze nasz” w intencji naszych podopiecznych i wolontariuszy, zmienia bardzo dużo. Można się też pomodlić w intencji tego, aby udało nam się zorganizować wczasorekolekcje. Jeśli chodzi o czas – ta jedna modlitwa właściwie nic nie zmienia. A dla nas znaczy naprawdę wiele. Drugą najważniejszą formą wsparcia jest wkład fizyczny w działalność wspólnoty. Zapraszamy wolontariuszy – młodych ludzi, którzy chcieliby zdobyć takie doświadczenie i zmierzyć się ze swoimi lękami oraz słabościami. Sam pamiętam, że kiedy jako nastolatek miałem się zmierzyć z ludzkim cierpieniem i chorobą oraz zaopiekować się na pielgrzymce osobą z niepełnosprawnością, to wiązało się z przełamaniem wielu granic, które miałem w swojej głowie. Ale dzięki temu mój podopieczni mógł spędzić ten czas komfortowo. Jeśli więc komuś się wydaje, że nie da rady, że być może się boi albo ma jakieś inne opory związane z opieką nad osobami z niepełnosprawnościami, warto przyjechać na dzień lub na dwa i zobaczyć, jak wyglądają tego typu rekolekcje. Można też oczywiście skoczyć na głęboką wodę i zapisać się od razu jako wolontariusz na cały wyjazd. Polecamy w tym celu śledzić nasze konto na Facebooku, na którym pojawiają się formularze do zapisów. Poza tym mamy też swoją stronę internetową stwoarzyszenieostoja.pl. Ale możliwe jest też skontaktowanie się z którymś z organizatorów. Ich numery telefonów będą pojawiały się w internecie bliżej lipca. Bez wolontariuszy takie rekolekcje się nie odbędą. Każda osoba musi mieć swojego wolontariusza, a czasami nawet dwóch lub trzech. Wszystko to zależy od niepełnosprawności naszego podopiecznego oraz tego, aby każdy wolontariusz mógł w miarę komfortowo funkcjonować na turnusie. Trzecim filarem wsparcia jest natomiast wsparcie materialne. Jesteśmy stowarzyszeniem, więc każdy, kto chce, może przekazać darowiznę na ten cel. Numer konta znajduje się na naszej stronie internetowej oraz na Facebooku. Można wesprzeć nas chociażby jednorazowo teraz, w okresie Wielkiego Postu. Dla nas będzie to znaczyło bardzo wiele, ponieważ prowadzimy wczasorekolekcje tylko z tego, co uda nam się zebrać od ludzi dobrej woli i ludzi o gorącym sercu.




















Galeria (20 zdjęć) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |