Fot. 123RF

Wybaczyć sobie

Spotkałam się ostatnio z koleżanką, której dawno nie widziałam. Siedziałyśmy sobie w kawiarni i popijając gorącą czekoladę, opowiadałyśmy co u nas słychać.

Mąż odszedł od Ani dwa lata po ślubie. Sama więc wychowuje dziesięcioletnią córeczkę, której pasją jest gra na fortepianie. Dziewczynka ma do tego wielki talent. Ania zapisuje ją na różne konkursy, a Basia chętnie w nich uczestniczy. Ostatnio nawet otrzymała specjalną nagrodę. Zaproszono ją na koncert fortepianowy w teatrze muzycznym, na którym mogła zagrać swój ulubiony utwór. Koleżanka ze wzruszeniem opowiadała o tym, jak jej córeczka była szczęśliwa i nie mogła doczekać się pierwszego występu na dużej scenie. W tym samym czasie Ania miała w pracy wyjątkowo ciężkie dni. Koordynowała wielki projekt, który wymagał od niej zaangażowania do późnych godzin nocnych. Mimo to obiecała córeczce, że będzie z nią w jej wielkim dniu. Niestety, spóźniła się i nie wpuszczono jej na koncert. Stojąc przed wejściem, zdała sobie sprawę, że nie zobaczy bardzo ważnego momentu w życiu jej córki. I choć Basia po wyjściu z teatru zapewniała ją, że się nie gniewa i prosiła, żeby się nie martwiła, to jednak Ania nie potrafiła sobie wybaczyć, że zawiodła jako matka. Pomimo, że był to tylko jeden nieudany moment wśród tysięcy pięknych chwil, które razem spędziły i które jeszcze z pewnością na nie czekają, to do dziś nie może sobie darować, że nie zobaczyła występu jej córki.   

W moim życiu też były, są i jeszcze na pewno nie raz będą momenty, które trudno mi sobie wybaczyć. Czasem coś mi nie wyszło, podjęłam złą decyzję, w czymś się pomyliłam, powiedziałam komuś coś, czego teraz bardzo żałuję albo żałuję, że nie zdążyłam czegoś powiedzieć… I tak można by wymieniać sobie mniejsze czy większe błędy popełnione w życiu. Potem przychodzi złość, wstyd, poczucie winy, które tkwią głęboko w sercu i w pamięci bardzo długo, za długo. Niektóre sytuacje da się naprawić, inne nie. A my wciąż powracamy do przeszłości i zadręczamy się tym, co można było wtedy zrobić, a czego nie. Po wielokroć zastanawiamy się, po co to powiedzieliśmy, dlaczego tak się zachowaliśmy, gdybyśmy inaczej postąpili, to może nasze życie potoczyłoby się inaczej… I tak w kółko powracamy do różnych sytuacji i wydarzeń, które przecież są już przeszłością. Nie da się cofnąć czasu, wypowiedzianych słów, czynów czy zachowań. A zamartwianie się, żal czy wyrzuty sumienia nie są lekarstwem ani formą rekompensaty za popełnione błędy. Co w takim razie możemy zrobić, żeby wybaczać sobie nasze potknięcia?

Kochani, spacerując kiedyś po parku, zobaczyłam mężczyznę, który uczył swojego synka jeździć na rowerze. Chłopczyk bardzo bał się jazdy bez pomocy, a wtedy jego tata wypowiedział słowa, które chciałabym skierować do każdego i każdej z Was: „Nie przejmuj się, jeśli upadniesz. To znaczy, że próbujesz. A ja jestem tutaj po to, żeby ci pomóc wstać”. Przy nas też zawsze jest Tata – Bóg, który pomaga nam wstawać, kiedy upadamy. Przy wybaczaniu sobie najważniejsze jest, abyśmy wszystko ofiarowali Panu Bogu. Abyśmy nie nosili swoich błędów własnymi ludzkimi siłami, bo – jak widzimy – często nie jesteśmy w stanie ich udźwignąć. Trzeba spojrzeć na siebie z większą wyrozumiałością i współczuciem. Być może czasem mamy względem siebie zbyt duże wymagania i oczekiwania? Może zbyt surowo oceniamy swoje potknięcia? A może mamy do siebie zbyt wiele pretensji o wybory, które nie do końca okazały się trafne?

Kochani, trzeba sobie wybaczyć i zaufać. Zamiast myśleć o tym, co nam nie wyszło w przeszłości, warto pomyśleć, co możemy dobrego zrobić tu i teraz? Z naszych życiowych błędów postarajmy się wyciągać cenne lekcje i żyjmy dalej!

P.S. Mam dla Was pewną propozycję. Kiedy Wasze myśli o przeszłości staną się zbyt przytłaczające, chwyćcie w dłonie krzyżyk. Ściskając go mocno, wyszeptajcie słowa: „Jezu, z Tobą idę do przodu”.

Tekst pierwotnie ukazał się na portalu kombonianie.pl.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze