fot. arch. Urszuli Fajger

Z otwartymi oczami i sercem. Spojrzenie na ekologię integralną ks. Franciszka Blachnickiego [ROZMOWA]

„Potrzebujemy świadków, nie tylko nauczycieli”. Jakie znaczenie ma dziś duchowe dziedzictwo ks. Franciszka Blachnickiego? Czy jego wizja Kościoła wciąż inspiruje?

O zaangażowaniu świeckich, ekologii integralnej i mocy kontemplacji w naturze w Tygodniu Laudato Si’ opowiada animatorka Ruchu Światło-Życie – Urszula Fajger w rozmowie z Anną Gorzelaną.

fot. Anna Gorzelana

Anna Gorzelana: Już ponad sto lat minęło od narodzin księdza Franciszka Blachnickiego, 38 od śmierci, a świadectwo jego życia oraz wizja Kościoła, którą w sobie nosił, zdecydowanie wciąż jest aktualna.

Urszula Fajger: – Ksiądz Franciszek Blachnicki kojarzony jest najczęściej z tym, który założył Ruch Światło-Życie, ale zanim do tego doszło, sam długo dochodził do wiary – jej wartość odkrył dopiero jako dorosły człowiek. Myślę, że to może być bardzo bliskie współczesnym ludziom, dla których wiara nie jest czymś oczywistym.

Wiele osób ma wątpliwości na drodze poznawania Boga, ale myślę, że nadzieję może dać historia, w której ks. Franciszek Blachnicki – dziś sługa Boży, bo trwa jego proces beatyfikacyjny – znalazł Jezusa.

Znalazł Go w trudnych okolicznościach, między innymi w więzieniu i to tam doznał najgłębszego nawrócenia. Ksiądz Franciszek Blachnicki dla mnie ogromny wzór odwagi, bo zdecydował się na bezkompromisowe pójście za światłem, którym jest Jezus.

fot. PAP/Wojtek Jargiło

Ksiądz Blachnicki tworzył później przestrzenie w Kościele dla różnych osób – młodzieży, dzieci, ale i dorosłych. Jego wizja Kościoła w pewien sposób spełnia się dzisiaj.

Forma, którą proponował, nie ogranicza się do jednej grupy wiekowej – w Ruchu Światło-Życie są organizowane rekolekcje dla osób na każdym etapie. Bardzo ważne jest, że ks. Franciszek Blachnicki przewidział, że Kościół w przyszłości będzie bardziej zależny od świeckich – nie tylko od księży czy osób konsekrowanych. Uważał, że potrzebne będą wspólnoty, które będą działać w codzienności, dawać świadectwo. Że potrzeba dziś bardziej świadków niż nauczycieli – nie chodzi tylko o przekazywanie doktryny, ale o życie nią i dawanie przykładu.

A jednocześnie ks. Blachnicki bardzo mocno stawiał na doktrynę – poznawanie Pisma Świętego, piękna liturgii…

Oczywiście, to było bardzo ważne – i nadal jest. Jego konspekty, programy formacyjne cały czas do tego zachęcają. Poznanie wiary idzie w parze z jej przeżywaniem.

Wyjątkowe u ks. Blachnickiego – zwłaszcza jak na tamte czasy, bo Oaza powstała jeszcze przed Soborem Watykańskim II – było to, że poruszał nie tylko kwestie teologiczne, ale też społeczne.

Jednym z takich aspektów jest Krucjata Wstrzemięźliwości, z której później powstało dzieło Krucjaty Wyzwolenia Człowieka – abstynencja od alkoholu jest odpowiedzią na problem masowego zniewolenia od tej substancji. Myślę, że warto wspomnieć, że w Krościenku nad Dunajcem, gdzie znajduje się centrum Ruchu Światło-Życie, powstawało Centrum Ekologii Integralnej. Nasz moderator generalny, ks. Marek Sendek, mocno podkreśla, że tak jak Krucjata nadal jest potrzebna – tak dziś również potrzebujemy działań, które wykraczają poza indywidualne nawrócenie.

Rozmawiamy w Tygodniu Laudato Si’. Jednym z aspektów, o które powinniśmy wspólnie się zatroszczyć, jest nasze środowisko.

Owszem, trzeba zatroszczyć się o to, w czym żyjemy, bo ono również na nas wpływa. Pan Bóg dał nam ziemię w posiadanie – nie po to, żebyśmy ją niszczyli, tylko byśmy o nią dbali. Ksiądz Franciszek uczy nas ekologii integralnej jako relacji – my nie jesteśmy niezależni od środowiska, a ono nie będzie dobrze funkcjonować bez naszej inicjatywy. Myślę, że w Ruchu zaczynamy to na nowo odkrywać – choć jesteśmy dopiero na początku drogi. Ale to ważny kierunek. I to też jakoś wyrasta z ducha ks. Blachnickiego – a dziś mocno wybrzmiewa w Kościele m.in. dzięki papieżowi Franciszkowi i encyklice Laudato Si’.

Wspomniałaś o praktycznych aspektach formacji. Mówi się dziś w Kościele coraz więcej o ciszy, kontemplacji, medytacji. O nauce uważności – czyli o czymś, co w Oazie jest obecne od dawna – choćby w praktyce Namiotu Spotkania czy w Wyprawie Otwartych Oczu…

Najbardziej wyprawa otwartych oczu kojarzy mi się z początkowym etapem formacji, rekolekcjami określanymi jako pierwszy stopień. Drugiego dnia wychodzimy wówczas w plener, mając „oczy szeroko otwarte”, obserwując środowisko i wyciągając wnioski. To doświadczenie uczy nas, jak łatwo można zniszczyć przyrodę, ale też jak przez nią można spotkać Boga. W wyprawie chodzi właśnie o to – żeby w otoczeniu natury zobaczyć Bożą obecność.

fot. EPA/GYORGY VARGA

Gdzie najlepiej odbyć taką wyprawę?

Można wszędzie, ale myślę, że idealna prowadzi w góry. Patrzysz ze szczytu i widzisz ogrom Bożych łask – to, co On stworzył, jest naprawdę potężne. Ten sposób patrzenia na świat, tę wrażliwość, pokazał nam właśnie ksiądz Franciszek Blachnicki. Myślę, że to jest coś naprawdę bardzo ważnego – żeby w ogóle nauczyć się to dostrzegać. Bo często przechodzimy przez życie zupełnie nieświadomi tego, jak bardzo jesteśmy obdarowani. A przecież ten świat jest darem – i gdy to sobie uświadomimy, możemy poczuć się obdarowani, ukochani.

Warto zauważyć, że kontakt z naturą może być bardzo ważny, również dla osób zmagających się z problemami zdrowotnymi – również psychicznymi. Pójście do lasu, spacer z psem – to naprawdę może naładować. Dlatego tym bardziej dla takich osób, ale w gruncie rzeczy dla nas wszystkich, ważne jest, żeby odnawiać i budować w sobie taką relację z przyrodą – głęboki kontakt i uważność na to, co nas otacza. A kiedy jeszcze uświadomisz sobie, że to wszystko – ten świat, ta przyroda – to jest dar, coś, co dostałam za darmo… Że ktoś mnie tak po prostu ukochał, że mi to wszystko dał – to robi się z tego coś naprawdę niesamowitego i pięknego. I właśnie tego też uczył nas ksiądz Franciszek Blachnicki.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze