fot. EPA/ALESSANDRO GUERRA

Zabity w Ukrainie polski ochotnik zostanie pochowany w piątek

45-letni żołnierz z wielkopolskiego Bralina k. Kępna, który zginął od rosyjskiego pocisku w Ukrainie, zostanie pochowany w piątek na miejscowym cmentarzu. Osierocił czworo dzieci w wieku od 12 do 18 lat – dowiedziała się Polska Agencja Prasowa.

Michał Żurek był dowódcą plutonu w ochotniczym Międzynarodowym Legionie Sił Zbrojnych Ukrainy. Przed wyjazdem na wojnę doświadczenie zdobywał w Wojskach Obrony Terytorialnej. Zdaniem żony realizował się w wojsku. „Był bardzo dobry w tym, co robił. Złego słowa o nim nie słyszałam” – powiedziała PAP Agata Żurek.

Nie protestowała, kiedy rok temu w kwietniu, mąż podjął decyzję o wyjeździe na Ukrainę. „Mówił, że będzie walczył o wolność Ukrainy i bezpieczeństwo Polski” – powiedziała. Po powrocie do kraju chciał służyć w Wojsku Polskim.

„Od początku liczyliśmy się z tym, że coś może pójść nie tak. W końcu to wojna. Ale nie dopuszczałam do siebie myśli o śmierci” – powiedziała.

>>> Służba Graniczna Ukrainy: oprogramowanie rozpoznające twarz zidentyfikowało ponad 10 tys. przestępców wojennych

EPA/SERGEY KOZLOV Dostawca: PAP/EPA.

Wyznała, że niewiele wie o tym, jak zginął mąż. Wiadomo, że został ciężko ranny w głowę w Bachmucie; zmarł 25 marca w szpitalu w Dnieprze. „Dowiem się czegoś więcej, jak przyjadą jego znajomi z plutonu” – powiedziała.

Najbardziej smutne – zwierzyła się – że śmierć zabrała jej męża na miesiąc przed powrotem do kraju.

Jak powiedziała, był przedsiębiorczy i zaradny. Dzieci dodały, że ich tata był dobry i wesoły.

Małżonkowie znali się 20 lat, małżeństwem byli od 19 lat. „Przeżywamy trudne chwile, zostałam z dziećmi sama” – powiedziała wdowa.

Pogrzeb w piątek, w miejscowym kościele w Bralinie, godz. 10. W nekrologu o zmarłym m.in. napisano, że „w potrzebie – krwi własnej, ani życia nie szczędził”.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze