Zakonnica z karabinem
Rok temu świętowaliśmy stulecie odzyskania niepodległości i przyznania praw wyborczych kobietom. Z tej okazji przypomniano sylwetki wielu wyjątkowych kobiet, które walczyły o wolność Polski. Jedną z nich była młoda siostra zakonna Olga Stawecka. W męskim przebraniu wstąpiła do I Brygady Legionów Polskich. Brała udział w walkach o Lwów, zaangażowała się w III powstanie śląskie. Kim była odważna kobieta, która nie bała się walczyć o odzyskanie niepodległości ojczyzny?
Olga Stawecka urodziła się w 1896 r. w podkrakowskiej Bochni, w rodzinie wielodzietnej. Wychowanie (również religijne) zawdzięcza głównie matce. Już będąc w szkole podstawowej, wstąpiła do Związku Strzeleckiego „Strzelec”. Po wybuchu I wojny światowej zaangażowała się w walkę. W męskim ubraniu wstąpiła do I Brygady Legionów Polskich, nie walczyła jednak długo, gdyż z powodu odniesionych ran musiała wrócić z frontu. Nie marnowała jednak czasu: w Krakowie odbyła kurs dla sanitariuszek i rozpoczęła pracę w szpitalu. Była bardzo zaangażowana: gdy dowiedziała się o obronie Lwowa, zorganizowała kobiecy oddział i wyruszyła na pomoc obrońcom. Początkowo była łączniczką, a później została komendantką oddziału wartowniczego Ochotniczej Legii Kobiet. Za męstwo została odznaczona odznaką „Orlęta” oraz awansowana na stopień podporucznika. Cały czas gotowa do walki, brała udział w wojnie polsko-bolszewickiej, broniła Wilna, pełniła służbę wartowniczą w Grodnie i uczestniczyła w operacjach osłaniających bitwę warszawską. Po latach walki przyszedł czas na odejście z wojska. W 1921 r. Olga bierze bezterminowy urlop, a ostatni raz wraca do walki podczas III powstania śląskiego, później przechodzi do „cywila”.
Trudne doświadczenia życia poza wojskiem
Olga Stawecka starała się ułożyć sobie życie. Jeszcze w trakcie służby w wojsku wyszła za mąż. Jednak wizje wspólnego życia małżonków znacznie się różniły. Olga chciała nadal walczyć o wolność ojczyzny, jej mąż wolał, aby zajęła się domem. Różnice były tak duże, że doprowadziły do rozpadu tego związku. Po blisko półtora roku Olga wniosła do sądu biskupiego o unieważnienie małżeństwa. Wyrok unieważniający został wydany po trzech latach, a powodem było nieskonsumowanie małżeństwa.
Czekając na wyrok, zdecydowała się posłuchać głosu powołania i wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Felicjanek. Musiała jednak opuścić zgromadzenie, gdyż nie było jeszcze wiadomo, czy dostanie unieważnienie małżeństwa i nie została dopuszczona do obłóczyn. Ponowiła decyzję o rozpoczęciu życia zakonnego po otrzymaniu unieważnienia małżeństwa. W 1925 r. rozpoczęła nowicjat w Zgromadzeniu Córek Matki Bożej Bolesnej w Oświęcimiu. Przyjęła imię zakonne Maria Eligia. Pomimo problemów zdrowotnych złożyła śluby zakonne. Ciężkie warunki na froncie nadszarpnęły jej zdrowie. Mając niespełna trzydzieści lat, zachorowała na gruźlicę. Objawy coraz bardziej się nasilały, nie pomagały już kuracje w sanatorium i szpitalach. W okresach lepszego samopoczucia pracowała w charakterze wychowawcy w domu dziecka w Oświęcimiu. Śluby wieczyste złożyła na łożu śmierci. Zmarła w wieku 37 lat, a jej pogrzeb przypominał bardziej manifestację patriotyczną niż pochówek.
Służyła ojczyźnie i Bogu
Olga Stawecka była postacią nietuzinkową. W czasach, gdy Polski nie było na mapach, a kobiety nie miały praw wyborczych, stanęła z bronią w ręku do walki o ukochany kraj, którego nie znała. W jej głowie był marzenie ojców, przekazane w spadku dzieciom. Nic nie mogło jej powstrzymać przed dostaniem się do Legionów – przebrała się nawet za mężczyznę. Walczyła i na wschodzie, i na zachodzie. Broniła Lwowa i polskości Śląska. Życie w małżeństwie nie było jej powołaniem, pomimo zmagań ze śmiertelną chorobą udało jej się przyjąć śluby zakonne. Umarła jako siostra Maria Eligia. W ciągu krótkiego życia służyła człowiekowi w domach dziecka i szpitalach, Bogu w zgromadzeniu zakonnym i ojczyźnie, walcząc o jej odrodzenie i granice. Warto o niej pamiętać, nie tylko w kontekście lokalnym, ale ogólnopolskim, bo przecież nie walczyła tylko w Krakowie, a przemierzyła pół kraju, żeby obronić Wilno, Lwów, Warszawę czy Śląsk.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |