Zbigniew Nosowski: dla mnie Kościół to Eucharystia i ubodzy [ROZMOWA]
– Stałem z Tomkiem, mężczyzną z dość głęboką niepełnosprawnością intelektualną, który z niekłamanym szczęściem, z przeszczęśliwymi oczami śpiewał razem ze mną. A nawet powiedziałbym, że śpiewał mi prosto w twarz – że „nasz Pan jest Bogiem wielkiego miłosierdzia”. Wtedy właśnie pomyślałem, że to jest Kościół – mówi Zbigniew Nosowski.
Zbigniew Nosowski jest socjologiem, teologiem, redaktorem naczelnym kwartalnika „Więź” i współtwórcą inicjatywy „Zranieni w Kościele”.
Justyna Nowicka: Gdzie można dziś spotkać Emmanuela, Boga, który jest z nami?
Zbigniew Nosowski: – W minioną sobotę uczestniczyłem w dniu skupienia mazowieckich wspólnot ruchu „Wiara i Światło”, w których jestem od ponad 40 lat. Są to wspólnoty wokół osób z niepełnosprawnością intelektualną. Dla mnie Kościół to Eucharystia i ubodzy, a tam było jedno i drugie. W pewnym momencie stałem tam z Tomkiem, mężczyzną z dość głęboką niepełnosprawnością intelektualną, który z niekłamanym szczęściem, z przeszczęśliwymi oczami śpiewał razem ze mną. A nawet powiedziałbym, że śpiewał mi prosto w twarz – że „nasz Pan jest Bogiem wielkiego miłosierdzia”. Wtedy właśnie pomyślałem sobie: ubi Christus, ibi Ecclesia, czyli „gdzie Chrystus, tam jest Kościół”. A że Chrystus jest w ubogich – to tam właśnie jest Kościół.
>>> Antoni Bochm OMI: brakuje mi polskich tradycji i zwyczajów [ROZMOWA]
Będąc w klimacie świątecznym, możemy powiedzieć, że to spotkanie z kruchością Chrystusa Eucharystycznego i kruchością drugiego człowieka jest paradoksalnie siłą Kościoła, ale też tak osobiście siłą „na drogę”.
– W czasie tego dnia skupienia mieliśmy Eucharystię, a więc także liturgię słowa, w trakcie której czytano fragment z Księgi Izajasza, w którym jest napisane: „To jest droga, idźcie nią” (Iz 30,21). Odebrałem te słowa bardzo osobiście – jako potwierdzenie, że to właśnie jest moja droga i mam nią iść. Tym bardziej, że w tych samych dniach – w ramach innych moich aktywności – spadały na mnie kolejne problemy osób, które we wspólnocie Kościoła najpierw doświadczyły wykorzystania seksualnego ze strony duchownych, a później zostały jeszcze ewidentnie dokrzywdzone przez kościelnych przełożonych. Wydawałoby się, że takie sytuacje będą już w zaniku, a jednak one cały czas się pojawiają.
Nie łudzę się, że tam, gdzie jest Kościół, tam jest samo dobro. Tam, gdzie jest Kościół, jest także zło, również takie zło, które paradoksalnie bez Kościoła by się nie wydarzyło. Sprawcą zła jest sam Kościół, a konkretnie jego oficjalni reprezentanci.
Można powiedzieć, że to takie wcielenie słowa w konkret życia, kiedy staje się tak konkretne dla naszego życia, że niemal staje się materialne.
– Owszem. A jednocześnie w ostatnim czasie w „Więzi” przygotowywaliśmy blok tekstów o kontemplacji (ukaże się już w najbliższych dniach w numerze zimowym). I o tym także usłyszałem w przytoczonym wyżej fragmencie z Izajasza, werset wcześniej: „Choćby ci dał Pan chleb ucisku i wodę utrapienia, twój Nauczyciel już nie odstąpi, ale oczy twoje patrzeć będą na twego Mistrza”. A przecież „patrzeć na Mistrza” to najprostsza droga kontemplacji. Mówił o tym prosty człowiek z Ars: „Ja patrzę na Niego, a On patrzy na mnie”.
To wszystko razem składa się na to, w jaki sposób jestem w Kościele; na to, czym i jak w Kościele zajmuję się zawodowo; ale też na to, w jaki w sposób buduję go oddolnie, wolontariacko, jak wspieram ludzi, którzy jakichś nieszczęść w Kościele doświadczyli. Nie jest to łatwe, ale wtedy słyszę, potwierdzenie, że trzeba iść tą drogą.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |