Zdrowy i niezdrowy perfekcjonizm. Jak go odróżnić?
Perfekcjonistom żyje się łatwiej, czy może trudniej? Psychologowie ostrzegają przed neurotycznym szukaniem doskonałości.
Perfekcjonizm ujawnia się głównie w odniesieniu do wykonywanych obowiązków, ale również w podejściu do relacji międzyludzkich. Dawniej psychologowie twierdzili, że perfekcjonizm jest wyłącznie złą, niemal dewiacyjną postawą. I być może ten pogląd przetrwałby do dziś, gdyby prawie 40 lat temu nie zaczęto lepiej się mu przyglądać za pomocą badań, eksperymentów oraz ankiet. Wówczas okazało się, że okryty złą sławą perfekcjonizm ma jasne oblicze i może mieć pozytywny wpływ na życie funkcjonujących z nim osób. Jego nazwa to zdrowy perfekcjonizm. Niestety, potwierdzono również istnienie oraz zgubne skutki „złego” perfekcjonizmu, zwanego neurotycznym.
Sumienność czy neurotyczność?
Psychologowie uważają, że za wystąpienie perfekcjonizmu po części odpowiedzialne są geny, po części zaś środowisko. Pojedyncze badania wskazują, że większe prawdopodobieństwo wykazywania perfekcjonizmu zachodzi u bliźniąt jednojajowych niż u dwujajowych. Poza tym na pojawienie się perfekcjonizmu ma wpływ nasilenie dwóch spośród pięciu cech, które wszyscy posiadamy. Cechy te są w pewnym stopniu dziedziczone. Są to sumienność oraz neurotyczność. Człowiek sumienny jest bardzo zaangażowany w to, co robi, rzetelny, wyznacza sobie ambitne cele. U ludzi z wysokim stopniem sumienności istnieje szansa, że wykształci się zdrowy perfekcjonizm. U osób z wysokim poziomem neurotyczności natomiast, czyli lęku, obaw, stresu, prawie na pewno rozwinie się perfekcjonizm neurotyczny. W kwestii wpływu środowiska na wystąpienie perfekcjonizmu znaczenie mają trzy aspekty o równorzędnej wadze, powiązane z zachowaniem rodziców. Są to: teoria uczenia się, presja oraz stosowany styl wychowawczy.
Teoria uczenia się została sformułowana przez Alberta Bandurę w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Polega ona na tym, że dziecko uczy się poszczególnych zachowań już przez samo obserwowanie rodzica, a później je naśladuje. Dlatego jeśli rodzic jest perfekcjonistą, wyznacza sobie i realizuje ambitne cele, to bardzo prawdopodobne, że dziecko ujawni w przyszłości zdrowy perfekcjonizm. Dziewczynki naśladują matki, a chłopcy ojców.
Równie ważne jest to, jaki stosunek do porażki mają rodzice, bo dziecko może zacząć tak samo reagować. Jeśli jest to reakcja negatywna, pełna obwiniania się, rozpamiętywania, lęku, to dziecko najprawdopodobniej zostanie neurotycznym perfekcjonistą.
Kolejny aspekt to presja, jaką wywierają rodzice w stosunku do dziecka. Im rodzice mają większe wymagania dotyczące zachowania dziecka, chociażby w kwestii stopni w szkole, tym bardziej w dziecku, które chce im sprostać, rośnie lęk, poczucie bycia nieakceptowanym, a co za tym idzie zapewne wykształci się u niego w przyszłości neurotyczna postać perfekcjonizmu.
Ostatni wymiar to styl wychowawczy. Może on być autorytarny, polegający w skrócie na tym, że to rodzic wyznacza sztywne reguły, a dziecko musi się im bezwzględnie podporządkować, bez możliwości wyrażenia swojej opinii. Przeciwstawny model to styl autorytatywny, gdzie to rodzic jako opiekun podejmuje ostateczną decyzję, ale po uwzględnieniu, zdania i woli dziecka. W tym modelu pielęgnuje się więzi z dzieckiem. Pierwszy model sprzyja późniejszemu wykształceniu u dziecka perfekcjonizmu neurotycznego, natomiast drugi – perfekcjonizmu zdrowego. Choć badacze nie są zgodni, kto: czy dziecko, nastolatek, a może dopiero dorosły – może być perfekcjonistą. Mają jednak pewność, że na wystąpienie perfekcjonizmu lub nie oraz jego przyczyny mają wpływ wymienione aspekty, które oddziałują na człowieka już od wieku przedszkolnego.
Jak rozpoznać perfekcjonizm?
To, czy mamy do czynienia z perfekcjonistą zdrowym czy neurotycznym, jest mierzalne za pomocą dwóch wskaźników. Pierwszy z nich to perfekcjonistyczne dążenia. Badani odnoszą się do wypisanych stwierdzeń w skali od 1 do 5. Im ktoś jest bliżej 5, tym bardziej oznacza to, że jest zdrowym perfekcjonistą. Cechują go: wyznaczanie sobie bardzo ambitnych celów i chęć ich perfekcyjnego zrealizowania, sumienniejsze niż u innych wykonywanie codziennych obowiązków oraz bycie perfekcyjnym we wszystkim, co zamierzy. Im badany był bliżej 5, czyli im dokładniej realizował te założenia, tym bardziej okazywało się, że jest szczęśliwszy, jest większym optymistą, pozytywnie ocenia swój zawodowy rozwój. Drugi brany pod uwagę wymiar perfekcjonizmu to perfekcjonistyczne obawy. Ujawniają się one w lęku przed oceną oraz silnym samokrytycyzmie. Są przejawem neurotycznego perfekcjonizmu. Taka osoba uważa, że ludzie wymagają od niej więcej niż jest w stanie z siebie dać, że potrzebuje więcej czasu, aby wszystko zrealizować oraz że jeśli ktoś wykona dane zadanie lepiej, to oznacza jej osobistą porażkę. Neurotyczny perfekcjonizm to przejaw psychopatologii, gdyż ogarnięta nim osoba często podupada na zdrowiu, zaniedbuje siebie w różnych aspektach, ma kłopoty ze snem, ponieważ tak bardzo skupiona jest na perfekcyjnym spełnieniu nierealistycznego celu.
Ambitne cele
Zdrowego perfekcjonistę cechuje to, że – owszem – wyznacza sobie bardzo ambitne, często wydawałoby się niemożliwe do spełnienia cele, lecz jednocześnie nie dąży do nich za wszelką cenę. Gdy widzi, że na jego drodze pojawiły się przeszkody, które uniemożliwiają mu zrealizowanie zadania w danej chwili, odpuszcza. Zabiera się do pracy ponownie, jeśli okoliczności się polepszają. Potrafi zaczynać swój projekt od zera nawet kilka razy. Niestety, jest bardzo zagrożony pracoholizmem. Z drugiej strony cechuje go ogromne, autentyczne i żywe zaangażowanie w rozpoczęty projekt. W relacjach międzyludzkich prezentuje postawę izolacji. To znaczy, że jeśli zajmuje się akurat pochłaniającym go zadaniem, to jest w stanie zrezygnować ze spotkań towarzyskich. Robi to zupełnie świadomie, bez żalu czy pretensji do siebie, bo wie, że tak trzeba, jeżeli chce swoje zadanie zrealizować perfekcyjnie i że jest to cena sukcesu. Ciemną stroną tej odmiany perfekcjonizmu jest fakt, że obiektywnie wielki sukces, jaki odniósł, nigdy tak naprawdę nie usatysfakcjonuje perfekcjonisty, ponieważ zawsze będzie chciał osiągnąć jeszcze więcej. Neurotyczny perfekcjonista także narażony jest na pracoholizm. Jednak dodatkowym niebezpieczeństwem, jakie na niego czeka, jest wypalenie zawodowe. Może ono nastąpić bardzo szybko. Miejsce pracy dla neurotycznego perfekcjonisty wcale nie jest bezpieczne i przyjazne. Nie może takim być, bo neurotyk zawsze szuka okazji do skrytykowania kogoś za najmniejszy błąd, wyśmiania cudzego stylu, wejścia ze współpracownikami w konflikt. Kreuje siebie jako wybitnego specjalistę we wszystkich dziedzinach, a zwłaszcza w swojej. Chce uchodzić za autorytet. Towarzyszy mu lęk, obawy, duży poziom stresu, bo ciągle musi bronić tego fałszywego obrazu. Nigdy nie przyzna się przed kimś do porażki. Jest ona dla niego źródłem cierpienia. Bardzo długo potrafi się za nią obwiniać, niejednokrotnie sobie ubliżając. Zmniejsza i tak już niskie poczucie własnej wartości. Nie uznaje półśrodków – albo osiągnie wszystko, co sobie zamierzył od razu, albo uważa, że poniósł spektakularną klęskę. W obawie, że zostanie skrytykowany, tylko udaje, że coś robi. Zazwyczaj swoją pracę wykonuje kompulsywnie, chaotycznie, bez miejsca na odpoczynek, bez planu. Jest świadom, że ma małą wiedzę i nie jest ekspertem w niczym, bo uparcie trzyma się swojej dziedziny, a przyswojonej wiedzy nie wprowadza w życie. Nie eksperymentuje, nie rozwija się, nie zmienia np. zawodu, aby zacząć od nowa od zera. Przez takie działanie mogłoby się wydać, że nie jest ekspertem, a co za tym idzie, że nie jest wcale perfekcyjny. Działa zgodnie ze z góry wytyczonymi schematami. Towarzyszy mu duży poziom wstydu, bo jeśli zrobi błąd, to też ktoś postronny go zauważy. Całą swą energię skupia na kreowaniu i bronieniu tego wymyślonego, niemającego związku z prawdą, obrazu siebie.
Aby walczyć z neurotycznym perfekcjonizmem, należy mocno osadzić się w teraźniejszości. Perfekcjoniści skupiają się bowiem głównie na przeszłości oraz przyszłości. Bardzo długo potrafią rozpamiętywać klęski, porażki, niepowodzenia, jakie im się przydarzyły, ale nie po to, by wyciągać z nich lekcje, tylko by się deprecjonować się we własnych oczach. Mnóstwo czasu, energii oraz myśli skupiają również na tym, co będzie. Wyobrażają sobie przeróżne scenariusze przyszłych, niekorzystnych dla siebie zdarzeń. Przez to w ogóle nie są tu i teraz. W obawie przed niepowodzeniem nie robią nic, odkładając wszystko na nieokreślone później, czyli prokrastynują. Powinni działać naprawdę. Wykonywać obowiązki, zamiast ulegać wizjom wyimaginowanej porażki. Powinni rozsądnie planować czas, rezerwując miejsce na odpoczynek, dbanie o siebie, rozrywkę, spotkania oraz na nieprzewidziane zdarzenia. Tak postępując, będą bardziej spokojni i skupią się na realnej pracy. Nie będą wybiegać myślami w przyszłość, bo ich głowę zajmą różnorodne teraźniejsze zadania. Z pewnością też, jeśli racjonalnie rozłożą akcenty na poszczególne aktywności, ewentualna porażka stanie się mniej prawdopodobna. A jeśli już ich spotka, to nie będą jej mogli stale analizować.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |