Żonaci duchowni w Kościele. W Polsce jest ich ponad dziewięćdziesięciu
Jest duchownym rzymskokatolickim, a może mieć żonę i dzieci. Kim jest diakon stały?
– Kilka lat temu znalazłem się w dość zaskakującej sytuacji: właśnie wkładałem albę, aby posługiwać przy ołtarzu jako nadzwyczajny szafarz Komunii Św., kiedy podszedł do mnie pan kościelny usiłując do mojego stroju liturgicznego dołożyć jeszcze jeden, nieprzysługujący mi element – stułę. Oczywiście był to niewinny żart, który jednak, wywołał w naszym gronie ożywioną dyskusję na temat diakonatu stałego – opowiada Adam Dylus. Po kilku latach od tej sytuacji zdecydował się rozpocząć formację i zostać diakonem stałym.
>>> Diakonat stały – od lat szybko wzrasta w Kościele w Polsce
Kto może zostać diakonem stałym?
Wbrew pozorom diakonat nie jest tylko etapem w drodze do kapłaństwa (tak jest w przypadku seminarzystów). Może być to również rodzaj stałej posługi w Kościele. Według wytycznych prawa kanonicznego kandydat do diakonatu stałego – mężczyzna nieżonaty i zobowiązujący się do celibatu – może przystąpić do święceń po ukończeniu 25. roku życia. Kandydat związany małżeństwem musi mieć ukończone 35 lat, co najmniej 5 lat żyć w małżeństwie, i posiadać pisemną zgodę żony. – Czuję duże wsparcie ze strony mojej żony i bliskich – mówi pan Adam. – Od początku tej decyzji wiele razy z żoną na ten temat rozmawialiśmy i wciąż rozmawiamy. Prawie od samego początku naszego małżeństwa zawsze wszystko robiliśmy razem, jednak przygotowanie do diakonatu wprowadziło przestrzenie, gdzie przeżywamy pewnego rodzaju rozdzielenie. Mówię chociażby o moim udziale w wykładach, spotkaniach formacyjnych, uczestniczeniu w niektórych celebracjach. Oczywiście program formacyjny w Ośrodku Formacji Diakonów Stałych zakłada, że żony mają swoje znaczące miejsce. Niektóre dni skupienia są obowiązkowe dla małżeństw – opowiada.
Zadania diakona stałego
Zgodnie z przepisami Konferencji Episkopatu Polski kandydaci do diakonatu powinni przejść odpowiednią formację. Jeśli nie ukończyli studiów teologicznych, muszą odbyć specjalny, co najmniej trzyletni kurs, podczas którego zdobędą odpowiednią wiedzę teoretyczną i praktyczną. – W praktyce chodzi o doprowadzenie do zgodności pomiędzy wyobrażeniem aspirantów o diakonacie z tym, jak rozumie tę posługę Kościół – relacjonuje Adam Dylus. Diakon stały może głosić kazania, odprawiać nabożeństwa, błogosławić śluby, prowadzić pogrzeby i udzielać Komunii Św. Nie może jednak sprawować Eucharystii, spowiadać i udzielać sakramentu namaszczenia chorych. Okres formacji trwa trzy lata. Wówczas kandydaci pogłębiają swoją duchowość, uczą się sprawowania liturgii, głoszenia kazań i śpiewu kościelnego. Diakoni stali zobowiązani są również, tak jak inne osoby duchowne, do codziennego odmawiania modlitwy brewiarzowej. Święceń udziela im biskup.
>>> A co na to żona? Dk. Sadowski o swojej posłudze [ROZMOWA]
Łączenie świeckich i duchownych
Adam Dylus nie przyjął jeszcze święceń. Przed nim ostatni etap, czyli rozmowa z biskupem. – Bardzo chcę zostać diakonem, ale podchodzę do tego ze spokojem. Nie snuję wizji ani planów. Jeśli arcybiskup za kilkanaście dni przekaże mi w czasie spotkania swoją negatywną decyzję i nie zezwoli na przyjęcie święceń, przyjmę to z pełnym szacunkiem. W końcu święcenia nie są dla mnie, ja mam być święcony dla Kościoła – zaznacza. Diakonat stały rozumie jednak jako budowanie pomostów między osobami duchownymi i świeckimi. – Wydaje mi się, że posługa żonatego diakona bardzo dobrze uzupełnia duszpasterstwo prowadzone przez księży w parafiach. Diakon, z racji swojego stanu, staje się naturalnym łącznikiem środowisk świeckich i duchownych. Bo chociaż w świetle prawa kanonicznego od momentu przyjęcia święceń staje się duchownym, nie przestają dotyczyć go wszystkie doświadczenia życia świeckiego, takie jak małżeństwo, wychowywanie dzieci, czy praca zawodowa – podkreśla pan Adam. – Jeden z moich znajomych księży z wypiekami na twarzy wspominał swoją wizytę w kanadyjskim mieście, w którym kazania na mszach świętych w lokalnej parafii głosił stały diakon – dodaje. W Polsce to wyjątkowo rzadki widok. A przecież homilia osoby, która ma doświadczenie bycia głową rodziny może budzić zupełnie inne emocje i powodować zupełnie inny odbiór niż ta, która jest wygłaszana przez celibatariusza. To punkt widzenia, który warto w Kościele zauważyć i docenić.
>>> Papież: diakonat stały to integralna część nowego apostolstwa
Diakonat odpowiedzią na kryzys powołań?
W Kościele nie brakuje głosów, że tam, gdzie brakuje powołań kapłańskich, rola diakonów stałych jest szczególnie ważna. Ich aktywność i zaangażowanie często mocno przyczynia się do prawidłowego działania parafii. Ksiądz nie musi być przecież obecny na każdym ślubie, pogrzebie czy nabożeństwie. Także w najnowszej adhortacji dotyczącej Amazonii papież Franciszek zwraca uwagę, że obecność na tym terenie diakonów stałych byłaby bardzo potrzebna. Bo choć nie odprawią oni mszy św., to mogą podjąć wiele innych zadań, które budują wspólnotę parafialną. – Nie wiem, czy można mówić o diakonacie stałym jako odpowiedzi na kryzys powołań. Może w pewnym obszarze diakoni stali będą wsparciem dla prezbiterów, co może uwolnić tych drugich do posługi w obszarach wynikających z sakramentu święceń prezbiteratu. Jednak powołaniem diakonów stałych nie jest na pewno zastępowanie prezbiterów w ich czynnościach. Podstawowym obszarem diakonii jest uczulanie wspólnot parafialnych i poszczególnych osób, na ludzi chorych, cierpiących, potrzebujących, zagubionych. To też przygarnianie tych, dla których nikt nie ma czasu, ale też pokazywanie troski i miłości Boga i Kościoła w środowiskach osób niewierzących, zranionych, odrzuconych – mówi pan Adam.
Ludzie się dziwią
Znajomi Adama Dylusa często nie rozumieją, jak to jest, że niebawem stanie się osobą duchowną, a jednocześnie ma rodzinę. – Spotykam się co najmniej z dwoma grupami ludzi. Pierwsi nie znają Kościoła i jego przepisów, nie potrafią zrozumieć na czym polega diakonat stały i jak w praktyce ma wyglądać moje życie po przyjęciu święceń. Druga grupa to zaangażowani katolicy, którzy twierdzą, że otwarcie Kościoła po Soborze Watykańskim II na diakonat stały to prosta droga do schizmy, jawna herezja i uwłaczanie świętości Eucharystii. To częsty zarzut ze strony tradycjonalistów, a przecież zalecenie przywrócenia diakonatu stałego wprowadził już Sobór Trydencki. Niestety, to rozmowy z tymi drugimi są znacznie trudniejsze, a często wręcz niemożliwe – opisuje pan Adam. A przecież o posłudze diakonatu czytamy w Piśmie Świętym (1 Tm 3,7-13). Trudno więc zrozumieć zarzut, że jest to wbrew tradycji Kościoła.
Powrót diakonatu stałego
Temat przywrócenia diakonatu stałego pojawił się na Soborze Watykańskim II.
„A ponieważ te obowiązki, nader konieczne dla życia Kościoła, z trudem tylko mogą być spełniane w wielu okolicach przy panującej dziś dyscyplinie Kościoła łacińskiego, można będzie w przyszłości przywrócić diakonat jako właściwy i trwały stopień hierarchiczny. Do kompetentnych zaś rozmaitego rodzaju terytorialnych Konferencji Biskupów, za aprobatą samego papieża, należy rozstrzyganie, czy i gdzie jest rzeczą dogodną ustanowić tego rodzaju diakonów dla sprawowania opieki duszpasterskiej. Za zgodą Biskupa Rzymskiego będzie można udzielać diakonatu takiego mężom dojrzałym, również żyjącym w stanie małżeńskim, a także zdatnym do tego młodzieńcom, dla których jednak obowiązek celibatu winien pozostać w mocy” – czytamy w Lumen Gentium.
W 1967 r. papież Paweł VI ogłosił motu proprio Sacrum diaconatus ordinem z ogólnymi normami przywrócenia tego kościelnego urzędu. Do tego czasu święcenia diakonatu otrzymywali jedynie bezżenni mężczyźni, kandydaci do stanu kapłańskiego. Dziś ta droga jest otwarta także dla żonatych mężczyzn. W Polsce jest 92 diakonów stałych, a na świecie około 40 tysięcy.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |