Fot. PAP/Michał Zieliñski

Zwyczaje wielkanocne na Górnym Śląsku: palenie żuru, kulanie jaj, procesje konne, brama z wydmuszek

Palenie żuru, kulanie jaj, procesje konne, brama z wydmuszek – Robert Garstka i Aleksander Lysko w opracowaniu „Czas niezwykły. Obrzędowość doroczna na Górnym Śląsku” opisali zwyczaje wielkanocne na Górnym Śląsku. Niektóre z nich znane są tylko w jednej miejscowości.

Robert Garstka i Aleksander Lysko, autorzy opracowania „Czas niezwykły. Obrzędowość doroczna na Górnym Śląsku”, poświęcili swojemu tematowi kilka lat. W tym czasie nie tylko przeprowadzili szczegółową kwerendę różnych źródeł, ale porozmawiali z mieszkańcami wielu miejscowości na terenie województw śląskiego opolskiego.

Pośrednim efektem pracy obu badaczy było wpisanie jednego z opisanych przez nich zwyczajów na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Wśród kilkudziesięciu różnych tematów około dziesięć dotyczy Wielkanocy.

Wielkanocny cykl zwyczajów otwierają te związane z obchodami Niedzieli Palmowej, na Górnym Śląsku nazywanej również Kwietną lub Wierzbną. Podobnie jak w innych regionach Polski nieodzownym elementem tego dnia są palmy wielkanocne. Inaczej niż w centralnej Polsce, na Śląsku przybierają one na ogół kształt skromnego bukietu wykonanego z kilku roślin. Dobór tych roślin nie jest całkiem dowolny – swoim kształtem, kolorem lub nazwą nawiązywać mają do męczeńskiej śmierci Chrystusa.

fot. PAP/Łukasz Gągulski

Do przystrajania palm na ogół nie używa się kwiatów lub bibuły. Jeden z wyjątków można zaobserwować w Roszkowie niedaleko Raciborza. Tamtejsze palmy, nazywane przez miejscowych bagięciami, wykonane są z wikliny i jednorocznych odrostów leszczyny. Kształtem przypominają rakietę do tenisa, bo głownia, w którą wpleciony jest krzyż, osadzona jest na długiej rękojeści. Całość przystrojona jest zaś kwiatami.

Poświęcone palmy przechowuje się w domu aż do nadejścia kolejnej Wielkanocy. Czasami zawiesza się je na zewnątrz, np. koło okien, ale też na drzewach w ogrodzie lub na budynkach gospodarczych. Mają chronić dom i jego mieszkańców.

Specyfiką górnośląską jest obchodzenie Wielkiej Środy. Dzień ten, nazywany żurową środą (od nazwy prostej zupy, której nie należy jednak utożsamiać ze znanym w innych regionach Polski żurkiem) obchodzony jest dziś głównie w rejonach wiejskich wokół Opola. Tradycją tego dnia jest tak zwane palenie żuru – rozpalanie ognisk, przy których późnym popołudniem spotykają się mieszkańcy całej okolicy. Kulminacyjnym momentem jest zapalanie od ogniskowego płomienia wykonanych z gałęzi brzozy mioteł – nazywanymi w tej okolicy skrobaczkami. Z oblanymi żywicą (dla wzmocnienia płomienia) tymi miotłami kilkunastoletni chłopcy biegną po polach wykrzykując: „żur palę, buchty chwalę, co krok to snop”. Co jakiś czas taką zapaloną pochodnią uderzają w ziemię, co ma zapewnić gospodarzom obfite plony.

>>> Wielkanocne zwyczaje w Małopolsce: Emaus i Siuda Baba 

Inaczej Wielka Środa obchodzona jest w położonej nieco bardziej na wschód ziemi pszczyńskiej. Symbolem zakończenia kilkutygodniowego postu jest rozbijanie glinianego garnka z resztkami żuru. Tutaj też jednak ten obyczaj związany jest z zapowiedzią obfitych plonów, bo w wylanym na ziemię żurze maczane są miotły, by pokropić pole gospodarza.

W Stanicy, wiosce na terenie gminy Pilchowice (niedaleko Gliwic) znany jest z kolei zwyczaj biegania po polach z kadzidłami – metalowymi puszkami umocowanymi na drucie, wewnątrz których znajdują się tlące świerkowe szyszki. Zwyczaj „okadzania” pól przy pomocy takich puszek, by zapewnić sobie obfite plony, znany jest wciąż również w okolicy Góry św. Anny.

Od Wielkiego Czwartku, gdy w kościołach milkną dzwony, na Górnym Śląsku można usłyszeć hałas terkotek, grzechotek i kołatek. Te ostatnie są tu nazywane klekotkami lub klepaczkami. Zaopatrzeni w klekotki chłopcy dokonują obchód swojej miejscowości, czasami dostając za swój trud owoce i słodycze.

fot. unsplash /Ani Adigyozalyan

Szczególnie efektownie wypada obchodzenie Wielkiego Czwartku we wspomnianej Stanicy. Wieczorem na polach w pobliżu domostw rozpala się duże ogniska, przy których spotykają się mieszkańcy. Przy największym ognisku dzieci i młodzież śpiewają pieśni wielkopostne, a w świetle fakli – pochodni wykonanych ze starych mioteł szukają ukrytych na polu przez rodziców drewnianych krzyżyków. Zwyczaj chodzenia po polach z zapaloną pochodnią ma nawiązywać do znanej z Ewangelii sceny, gdy po modlącego się w ogrodzie Gethsemane Jezusa przyszli prowadzeni przez Judasza żołnierze.

W różnych wioskach w okolicy Opola znany jest zwyczaj wielkopiątkowego obmywania w wodach miejscowych potoków. Już przed świtem w ciszy i skupieniu przy potoku spotykają się mieszkańcy, by obmyć twarz i ręce, a także zabrać do domu zaczerpniętą wodę, bo to ma im zapewnić zdrowie na cały rok.

Innym zwyczajem wielkopiątkowym jest stawianie na polach wykonanych z gałązek palmy krzyżyków. Można się z tym zwyczajem spotkać w okolicach Opola, ale też Pszczyny – np. w Goczałkowicach-Zdroju i Kobiórze. Praktyka zakładania krzyżyków ma zapewnić dobry urodzaj i uchronić przed gradobiciem i suszą. Krzyżyki takie umieszcza się również nad drzwiami wejściowymi do domów i pomieszczeń gospodarczych.

W Głogówku w Wielki Piątek ulicami miasta przechodzi procesja z figurą Jezusa upadającego pod krzyżem. Biorą w niej udział wyłącznie mężczyźni, bo kobiety w tym czasie pozostają w kościele i śpiewają gorzkie żale.

Znany również w innych regionach Polski zwyczaj budowania grobu pańskiego jest w niektórych miejscowościach Górnego Śląska (np. w okolicy Czechowic-Dziedzic) ubogacany zaciąganiem warty.

Zdobienie pisanek przed Wielkanocą w schronie, Ukraina, wiosna 2022r,., fot. EPA/MYKOLA TYS

W Borkach Małych, wiosce w gminie Olesno, praktykowany jest zwyczaj ustawiania Bramy wielkanocnej z wydmuszek. Co roku brama ta ma inny kształt. Tworzona jest poprzez nawlekanie kilkuset wydmuszek na sznurki według przygotowanego zawczasu projektu. W Wielką Sobotę późnym wieczorem konstrukcja jest zawieszana między dwoma drzewami, w pobliżu drogi pośrodku wsi, gdzie wisi do przyszłego roku. Na tym jednak obyczaj się nie kończy, bo dwunastu „krzyżoków”, czyli młodych, nieżonatych jeszcze mężczyzn, udaje się do remizy strażackiej, by wspólnie zjeść przyrządzoną przez siebie jajecznicę. Po posiłku udają się zaś do kościoła, skąd zabierają figurę Chrystusa Zmartwychwstałego. Niesie ją ten z „krzyżoków”, który w najbliższym czasie ma się ożenić. W Niedzielę Wielkanocną o godzinie trzeciej nad ranem ruszają ze śpiewem i modlitwą na obchód pól wokół wioski, co ma zapewnić ich ochronę i dobry urodzaj. Jak przypomnieli autorzy opracowania „Czas niezwykły. Obrzędowość doroczna na Górnym Śląsku”, zwyczaj ustawiania bramy wielkanocnej i krzyżoków z Borek Małych, został wpisany w 2020 roku na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kultorowego.

>>> Kroszonki, bziuki, krzyżoki… Znasz te polskie tradycje wielkanocne? 

Z Niedzielą Wielkanocną na Górnym Śląsku związany jest też zwyczaj konnych procesji – dziękczynno-błagalnych objazdów po polach. Na terenie województwa opolskiego taki zwyczaj znany jest m.in. w Sternalicach, Kościeliskach, Wolęcinie, Ligocie Oleskiej i Kolonii Biskupskiej. Jeźdźcy spotykają się na ogół przy kościele. Czasami towarzyszą im jadący na przyczepie muzycy. W Kościeliskach i Kolonii Biskupskiej w trakcie takich objazdów organizowane są wyścigi konne.

W okolicy Raciborza – Bieńkowicach, Sudole, Zawadzie Książęcej i Pietrowicach Wielkich procesje konne odbywają się w Wielkanocny Poniedziałek. Wszystkie ruszają po błogosławieństwie sprzed kościoła, a ich trasa wiedzie ze wschodu na zachód. Na czele jadą mężczyźni z krzyżem i figurą Chrystusa Zmartwychwstałego, a za nimi pozostali jeźdźcy, goście w bryczkach oraz orkiestra. W Pietrowicach Wielkich oraz Ostropie, dzielnicy Gliwic, konno w procesji uczestniczą także miejscowi księża.

Tradycją, która sięgała średniowiecza, ale już została zaniechana, było kulanie (toczenie) jaj. Jak napisali autorzy opracowania „Czas niezwykły. Obrzędowość doroczna na Górnym Śląsku”, najstarsza historyczna wzmianka na ten temat pochodzi z 1454 roku z okolic Olesna. To zabawa polegająca na toczeniu jaj po wyznaczonej trasie. W wiosce Krasków te wyścigi przenoszono czasem były (w razie niepogody) do salki katechetycznej.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze