Fot. pixabay

15 lat obecności Polski w UE. Myśl europejska Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka

1 maja przypada 15 rocznica wejścia Polski do Unii Europejskiej. Bez inspiracji Jana Pawła II trudno sobie wyobrazić pokojowy upadek „żelaznej kurtyny” oraz tak szybki późniejszy proces integracji. Nadzwyczaj cenna jest również myśl europejska Benedykta XVI, który Europę pojmował jako „duchowy dom” oraz Franciszka, który choć nie jest Europejczykiem, to dobrze ją rozumie i apeluje o powrót „humanizmu europejskiego, otwartego na transcendencję”.

Europa dla Jana Pawła II była nie tylko pojęciem geograficznym lecz przestrzenią kulturową, w której myśl starożytna (grecko-rzymska) spoiła się z religijną tradycją judeochrześcijańską. Formułował więc wizję zjednoczonej Europy w nawiązaniu do jej bogatego kulturowego i religijnego dziedzictwa, podkreślając dziejową rolę chrześcijaństwa. Nieustannie apelował o wierność tym korzeniom i uwzględnienie ich we współczesnych działaniach związanych z integracją kontynentu. A polskość w integralny sposób wiązał z europejskością. 

Europejska „Christianitas”

Kontynent europejski – rozumiany jak wspólna „Christianitas” był przedmiotem zainteresowania papieży już od wczesnego średniowiecza, choć w tym okresie nie funkcjonowało jeszcze pojęcie Europy. Mówiono o jednej „christianitas”, wypełniające jej geograficzne granice. 

Warto przypomnieć, że samo pojęcie „Europy” zawdzięczamy właśnie papiestwu. Jako pierwszy użył pojęcia Europy znany włoski humanista Eneasz Sylwiusz Piccolomini, który pod koniec życia został papieżem i przyjął imię Piusa II. O Europie mówił jako o wspólnocie cementowanej wartościami płynącymi z chrześcijaństwa – wymagającej obrony wobec zagrożenia ze strony Imperium Otomańskiego. 

W okresie oświecenia, miejsce uniwersalizmu chrześcijańskiego zajmuje europejski uniwersalizm elit intelektualnych. Łączy je przekonanie o jedności natury ludzkiej i rozumu. Przeciwstawiając rozum wierze religijnej, czołowi intelektualiści oświecenia przejmują jednak od chrześcijaństwa koncepcję osoby ludzkiej i niezbywalnych praw człowieka, znajdując dla nich trwałe miejsce w kulturze europejskiej. 

fot. PAP/Teodor Walczak

Papiestwo na rzecz pokoju – źródła integracji europejskiej

Po okresie nacjonalizmów i totalitarnych ideologii, prowadzących do największych podziałów i zbrodni w historii kontynentu, po II wojnie światowej Europa na nowo odkrywa ideę swej jedności – jako niezbędnego warunku pokoju. Stolica Apostolska z uwagą śledziła i wspierała proces integracji europejskiej, zapoczątkowany przez zachodnioeuropejskich mężów stanu, a zarazem wielkich polityków chrześcijańskich: Konrada Adenauera (Niemcy), Roberta Schumana (Francja) czy Alcide de Gasperiego (Włochy). 

W 1964 r. Paweł VI ogłosił św. Benedykta patronem Europy. Papież ten wielokrotnie wyrażał poparcie dla tworzenia wspólnej Europy, a nuncjuszowi w Brukseli, oprócz kontaktów z władzami Belgii, powierzył współpracę z instytucjami europejskimi. 

W 1973 r. Stolica Apostolska przystąpiła do KBWE (obecnie OBWE), licząc, że organizacja ta, choć tworzona z inicjatywy państw Układu Warszawskiego, przyczyni się do przekraczania murów dzielących Europę.

Nowa „ostpolityk” Jana Pawła II

W 1978 r. – kiedy został papieżem – Europa składała się z dwóch wrogich światów rozdzielonych żelazną kurtyną. W świadomości zachodniej jej części – pojęcie Europy ograniczone było do linii Łaby, za którą znajdował się budzący grozę i nieokreślony „Wschód”. 

Polak na tronie papieskim postanowił złamać ten stereotyp, a ogłosił to podczas pierwszej pielgrzymki do Polski w czerwcu 1979 r. „Czyż Chrystus tego nie chce, czy Duch Święty tego nie rozrządza, ażeby ten Papież-Polak, Papież-Słowianin, właśnie teraz odsłonił duchową jedność chrześcijańskiej Europy, na którą składają się dwie wielkie tradycje: Zachodu i Wschodu” – mówił w Gnieźnie u grobu św. Wojciecha, którego później nazywał patronem odbudowy jedności europejskiej. 

Kwestionując dotychczasową ostpolityk Watykanu, Jan Paweł II ukazał nowy dalekosiężny cel, a było nim wyzwolenie narodów słowiańskich. Jego wkład polegał na przyznaniu znaczenia nie tyle dyplomacji – na czym opierała się dotychczasowa strategia Watykanu wobec Europy środkowo-wschodniej, ale budzeniu świadomości zniewolonych dotąd narodów i społeczeństw. Jego działania pokazywały jak bardzo doświadczenie religijne, tworzy wspólnotę ludzi wewnętrznie wolnych. 

Warto dodać, że wysiłki Jana Pawła II na rzecz odbudowania jedności Europy nie ograniczały się do terenu stricte religijnego ale miały wymiar polityczny. 20 maja 1985 r. złożył wizytę w siedzibie EWG w Brukseli. Choć nikt nie ośmielał się wówczas kwestionować porządku jałtańskiego, papież mówił tam wyraźnie, że Europejczycy nie powinni pogodzić się z podziałem jaki został dokonany bezpośrednio po II wojnie światowej.

Przemawiając 11 października 1988 r. w Parlamencie Europejskim – kiedy nic jeszcze nie wskazywało na możliwość upadku muru berlińskiego – już wtedy wystąpił jako orędownik przyjęcia do Wspólnoty Europejskiej nowych członków z Europy Środkowo-Wschodniej. „Pragnieniem moim jako najwyższego pasterza Kościoła powszechnego, który pochodzi ze wschodniej Europy i zna aspiracje ludów słowiańskich, tego drugiego «płuca» naszej wspólnej europejskiej ojczyzny, jest to, by Europa suwerenna i wyposażona w wolne instytucje rozszerzyła się kiedyś aż do granic, jakie wyznacza jej geografia, a bardziej jeszcze historia. Jakże miałbym tego nie pragnąć, skoro inspirowana wiarą chrześcijańską kultura tak głęboko naznaczyła dzieje wszystkich ludów naszej Europy, ludów greckich i łacińskich, germańskich i słowiańskich, mimo wszelkich dziejowych tragedii, ponad systemami społecznymi i ideologiami?” – mówił do politycznych elit Europy zachodniej.

W 1990 r. Jan Paweł II ustanowił odrębnego przedstawiciela Stolicy Apostolskiej przy Wspólnotach Europejskich. Odtąd Bruksela jest jedynym miastem, w którym działa dwóch nuncjuszy.

Fot. wikipedia

Dwa płuca Europy

W ślad za nowym zdefiniowaniem watykańskiej ostpolityk, Jan Paweł II pospieszył z metaforą „dwóch płuc”. Przełomowe znaczenie miało ogłoszenie przezeń w 1981 r. współpatronami Europy św. Cyryla i Metodego. Podkreślał, że Kościół tradycji zachodniej i Kościół tradycji wschodniej są ściśle powiązane, budując od 1000 lat wspólną duchową i kulturową przestrzeń kontynentu. Dlatego tak dużą nadzieję wiązał z dialogiem ekumenicznym. 

Pamiętamy z jakim entuzjazmem mówił o „dwóch płucach” Europy podczas Światowego Dnia Młodzieży w 1991 r. w Częstochowie widząc przed sobą niemal 100 tys. młodych przybyłych z ZSRR. Nikt nie przewidywał, że państwo to za kilka miesięcy przestanie istnieć. 

Jan Paweł II konsekwentnie przypominał, że ponowne zjednoczenie Europy nie może dokonać się tylko na płaszczyźnie polityki i ekonomii, ale że w proces ten musi mieć znacznie głębsze tworzywo, którym jest chrześcijaństwo. Europa – mówił – nie może być „jedynie kontynentalną strukturą geograficzną i gospodarczą, ale musi stawać się przede wszystkim porozumieniem kulturowym i duchowym”. Podkreślał, że „w ten doniosły proces integracji Kościół włącza się całym sercem i we właściwy sobie sposób”.

Wsparcie Stolicy Apostolskiej dla integracji Polski z UE

Jan Paweł II przez lata podkreślał jak bardzo zależy mu na obecności Polski w rodzinie narodów europejskich oraz w jej instytucjach wspólnotowych. Występując w polskim Parlamencie w czerwcu 1999 r. powiedział, że „integracja Polski z Unią Europejską jest od samego początku wspierana przez Stolicę Apostolską”. „Przy okazji dzisiejszego spotkania – mówił – pragnę jeszcze raz wyrazić moje uznanie dla podejmowanych konsekwentnie i solidarnie wysiłków, których celem, od chwili odzyskania suwerenności, jest poszukiwanie i utrwalanie należnego i bezpiecznego miejsca Polski w jednoczącej się Europie i świecie. Polska ma pełne prawo, aby uczestniczyć w ogólnym procesie postępu i rozwoju świata, zwłaszcza Europy. Integracja Polski z Unią Europejską jest od samego początku wspierana przez Stolicę Apostolską. Doświadczenie dziejowe, jakie posiada naród polski, jego bogactwo duchowe i kulturowe mogą skutecznie przyczynić się do ogólnego dobra całej rodziny ludzkiej, zwłaszcza umocnienia pokoju i bezpieczeństwa w Europie” .

A kiedy ważyły się losy referendum akcesyjnego w 2003 r., zwrócił się do rodaków zgromadzonych w Rzymie w słowach: „Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej!” Wątpiącym tłumaczył, że „wejście w struktury Unii Europejskiej, na równych prawach z innymi państwami, jest dla naszego Narodu i bratnich narodów słowiańskich wyrazem dziejowej sprawiedliwości, a z drugiej strony może stanowić ubogacenie Europy”. Wyjaśniał, że „Europa potrzebuje Polski, a Kościół w Europie potrzebuje świadectwa wiary Polaków”. 

Jan Paweł II polskość wiązał z europejskością. Mówiąc o tożsamości polskiej kultury jej źródła odnajdywał w tradycji jagiellońskiej: w pokojowym spotkaniu kultur i tradycji. 


Europo: nie zatracaj swej tożsamości!

Europa dla Jana Pawła II była nie tylko pojęciem geograficznym lecz przestrzenią kulturową, w której myśl starożytna ( grecko-rzymska) spoiła się z religijną tradycją judeochrześcijańską. 

Formułował więc wizję zjednoczonej Europy jako „wspólnoty ducha”, nawiązującej do bogatego wielokulturowego i wieloreligijnego jej dziedzictwa, podkreślając dziejową rolę chrześcijaństwa, które w najpełniejszy sposób wpłynęło na kształt jej kultury. „Nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha” – powiedział do prezydentów siedmiu krajów europejskich, przybyłych na spotkanie z nim u grobu św. Wojciecha w Gnieźnie 3 czerwca 1997 r.

„Europeizacja Europy”

Jan Paweł II mówił o dwóch filarach europejskiej jedności: wierności chrześcijańskiemu dziedzictwu oraz o potrzebie odnalezienia „nowych źródeł nadziei dla Europy”, pogrążonej dziś w duchowej i aksjologicznej pustce. Tym źródłem jest wciąż Jezus Chrystus i jego nauka. Najpełniej wyjaśniał to w adhortacji „Ecclesia in Europa” z 2003 r. 

Rolę chrześcijaństwa postrzegał – jak sam mówił – jako istotny czynnik w procesie „europeizacji Europy”. Czyli w przywracaniu najbardziej autentycznych korzeni kultury i ducha, stanowiących istotę jej tożsamości. Ostrzegał przed „milczącą apostazją”, która zagraża nie tylko religii w Europie, ale rozmywa jej podstawy kulturowe. 

Wskazywał więc konkretnie jakie wartości winny się znaleźć u fundamentów nowej konstrukcji europejskiej. Mówił więc nawet o „wartościach nienegocjowalnych”, wśród których wymieniał: godność osoby; święty charakter życia ludzkiego; centralne miejsce rodziny opartej na małżeństwie; wolność myśli, słowa i wyznawania swych przekonań i religii. Przypominał, że w szczególności trzeba strzec godności osoby ludzkiej i prawa do wolności religijnej rozumianej w trojakim wymiarze: indywidualnym, zbiorowym i instytucjonalnym.

Stąd wyraźnie upominał się o „invocatio Dei” w przygotowywanej europejskiej konstytucji. Uważnie śledził także prace nad redakcją Karty Praw Podstawowych, a kiedy została ona przyjęta w 2000 r. nie ukrywał rozczarowania faktem, że w jej tekście nie znalazło się odwołanie do Boga. „Nie można zapominać, że negacja Boga i Jego przykazań w mijającym stuleciu doprowadziła do dyktatury bożków, wyrażającej się w uwielbieniu rasy, klasy, państwa, narodu czy partii zamiast żywego i prawdziwego Boga. Właśnie w świetle nieszczęść towarzyszących XX wiekowi można zrozumieć, jak prawa Boga i prawa człowieka albo wzajemnie się utwierdzają, albo razem upadają” – oświadczył.

Podejmował polemikę z postoświeceniową spuścizną zakładającą prawo do wolności religijnej, ale ograniczającą je do sfery prywatnej. Spójną wykładnię swego stanowiska zawarł w przemówieniu do Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. „Europa od prawie dwóch tysięcy lat dostarcza znamiennego przykładu kulturowej płodności chrześcijaństwa, które ze względu na samą swą naturę nie może być spychane do sfery prywatnej. Powołaniem chrześcijaństwa jest przecież publiczne wyznawanie wiary i czynna obecność we wszystkich dziedzinach życia. Moją zatem powinnością jest stanowcze głoszenie prawdy, że gdyby religijne i chrześcijańskie podłoże kultury kontynentu zostało pozbawione wpływu na etykę i kształt społeczeństwa, oznaczałoby to nie tylko zaprzeczenie całego dziedzictwa europejskiej przeszłości, ale i poważne zagrożenie dla godnej przyszłości mieszkańców Europy”. 

Ostrzeżenie przed Europejskim egoizmem

Kolejnym wątkiem europejskiego nauczania Jana Pawła II było ostrzeżenie przed „europejskim egoizmem”, charakterystycznym dla bogatych krajów Zachodu. W Gnieźnie w 1997 r. przestrzegał przed nowymi murami, jakie mogą zaistnieć w Europie, niezależnie od postępującego procesu zjednoczeniowego. 

A podczas spotkania z delegatami europejskich Episkopatów w trakcie obchodów Wielkiego Jubileuszu w 2000 r. apelował: „Europa nie może zamykać się w sobie! Nie może i nie powinna ignorować reszty świata, ale przeciwnie – powinna zachowywać pełną świadomość, że inne kraje i kontynentu oczekują od niej śmiałych inicjatyw, aby można było zapewnić krajom najuboższym środki rozwoju i organizacji społecznej oraz budować świat bardziej sprawiedliwy i braterski” .

Fot. wikipedia

Europa wspólnym duchowym domem – Benedykt XVI

Równie bogaty w nauczanie nt. Europy , jak Jana Pawła II był kolejny pontyfikat – Benedykta XVI. Papież ten mówił wprost, że „twierdzenie jakoby Europa nie posiadała korzeni chrześcijańskich, byłoby równoznaczne ze stwierdzeniem, że człowiek może żyć bez tlenu i bez jedzenia”. 

Podczas podróży do Czech w 2009 r. oświadczył, że „Europa to coś więcej niż kontynent, jest ona bowiem duchowym domem”. Wyjaśniał, że Kościół pragnie towarzyszyć tworzeniu Unii Europejskiej i dlatego pozwala sobie przypominać, jakie są założycielskie i konstytutywne wartości europejskiego społeczeństwa. 

Benedykt XVI w swym nauczaniu przypominał nie tylko o roli chrześcijaństwa w historii Europy, ale podkreślał, że tak samo dziś wkład chrześcijaństwa może być olbrzymi. A ta wyjątkowa rola – zdaniem Benedykta XVI – polegać winna na integracji wiary i nowoczesnego racjonalizmu. Podczas lotu do Lizbony w maju 2010 r. mówił, że podstawowym zadaniem Europy w tym momencie dziejów jest „poszukiwanie dialogu, integracja wiary i nowoczesnego racjonalizmu w jedną wizję antropologiczną, która spełniałaby istotę ludzką i pomagała w komunikacji kultur”. 

Zapewniał, że ogromne zasoby intelektualne, duchowe i gospodarcze kontynentu nadal będą przynosić owoce, jeśli będą użyźniane transcendentną wizją osoby ludzkiej, stanowiącą „najcenniejszy skarb europejskiego dziedzictwa”. A realizować się to winno drogą upowszechniania „nowego humanizmu”, będącego syntezą orędzia ewangelicznego i kultury europejskiej. Wyjaśniał, iż istota humanizmu polega na wypracowaniu pojęcia „osoby ludzkiej i jej transcendentnego powołania”. W orędziu skierowanym do uczestników sympozjum „Kultury i religie w dialogu” z 2008 r. podkreślał, że „Europa jawi nam się dzisiaj jako drogocenna tkanina, której wątek tworzą zasady i wartości zrodzone z Ewangelii, podczas gdy kultury narodowe potrafiły wyhaftować ogromną różnorodność perspektyw, które ukazują religijne, intelektualne, techniczne, naukowe i artystyczne zdolności Homo Europeus”.

Fot. wikipedia

Sprzeczność wiary i nauki – tragedią europejską

Benedykt XVI w przemówieniu do europejskich wykładowców akademickich z 2007 r. wyjaśniał, że fałszywe jest przeciwstawianie teizmu i autentycznego humanizmu. Podkreślał, że prawdziwą tragedią w dziejach kultury europejskiej jest przekonanie, utrwalone od XIX wieku, iż „Bóg jest rywalem człowieka i wrogiem jego wolności”. 

W Santiago de Compostella wołał w 2010 r., że „Europa musi otworzyć się na Boga, wyjść na spotkanie z Nim bez lęku, współpracować z Jego łaską na rzecz tej godności człowieka, jaką odkryły najlepsze tradycje: obok biblijnej, mającej pod tym względem znaczenie podstawowe, również tradycje epoki klasycznej, średniowiecznej i nowożytnej, z których zrodziły się wielkie dzieła filozoficzne i literackie, kulturalne i społeczne Europy”.

W wywiadzie udzielonym autorom filmu „Bells of Europe” w 2012 r. wyraził opinię, że dzisiejsza Europa ma dwie dusze. Pierwsza z nich jest „abstrakcyjna, ahistoryczna, chce dominować nad wszystkim, bo uważa, że jest ponad kulturami”, i chce „wyemancypować się ze wszystkich tradycji i wartości kulturowych na rzecz abstrakcyjnego racjonalizmu”. Natomiast druga europejska dusza jest chrześcijańska i „otwiera się na wszystko co rozsądne, m. in. na wolność krytycznego myślenia”. I to ona „pozostaje związana z korzeniami, które dały początek tej Europie i zbudowały ją na wielkich wartościach, wielkiej intuicji i wizji wiary chrześcijańskiej”. 

Potrzebny jest zatem głęboki rachunek sumienia co do stanu europejskiej kultury. Benedykt XVI mówił o tym podczas VI Europejskiego Dnia Świata Uniwersyteckiego konstatując, że cywilizacja zachodnia w dużej mierze zdradziła swoją ewangeliczną inspirację. Zadaniem chrześcijan w tym kontekście jest budowa cywilizacji miłości, która „nacechowana jest szacunkiem, pokojową i radosną koegzystencją odmienności w imię wspólnego programu, który winien być oparty na czterech filarach: miłości, prawdy, wolności i sprawiedliwości”. 

Fot. wikipedia

Wiosna chrześcijaństwa? 

Benedykta XVI cechowała przy tym nadzieja na wiosnę chrześcijaństwa w Europie, której podstawowym motywem – jak mówił – jest głód transcendencji tkwiący w sercu każdego człowieka, nawet tego, który odchodzi od wiary. „Oczywiście na pewien czas można zapomnieć o Bogu – wyjaśniał w ślad za św. Augustynem – abstrahować od Niego, zajmować się czymś innym, ale Bóg nigdy nie zanika, a serce człowieka jest niespokojne, dopóki nie spocznie w Bogu”. Drugim motywem nadziei dla Europy – zdaniem Benedykta XVI – jest fakt, że „Ewangelia Jezusa jest po prostu prawdziwa, a prawda się nie starzeje”. Wreszcie trzecim motywem nadziei była dlań młodzież, której nie wystarczają ideologie ani też konsumpcjonizm, a która szukać będzie głębszych i trwałych wartości. 

Istotnym instrumentem duszpasterskim służącym odnowie duchowej Europy, jest program nowej ewangelizacji, do którego Benedykt XVI przywiązywał szczególne znaczenie. Nowa ewangelizacja – podkreślał – ma być skierowana w szczególności do tych środowisk, regionów czy krajów, które ongiś zostały schrystianizowane a dziś coraz bardziej oddalają się od wiary. A więc Europa powinna być jej szczególnym podmiotem. 

papież

fot. Valda Kalnina, PAP/EPA

Franciszek – świeżość Ewangelii odpowiedzią na duchowy głód Europy

Mimo że Europa nie zajmuje centralnego miejsca w nauczaniu Franciszka, to papież wskazuje na ten kontynent jako na kolebkę kultury, która najbardziej ze wszystkich docenia godność osoby ludzkiej i poprzez to wnosi wielki wkład w rozwój całego świata. Ojciec Święty jest jednocześnie przekonany, że dla starzejącej się Europy chrześcijaństwo wciąż może być inspirujące. 

Najdobitniej dał temu wyraz podczas wizyty w Parlamencie Europejskim i Radzie Europy 25 listopada 2014 r. w Strasburgu. Przemówił wtedy do ponad 500 mln obywateli Europy, nie tylko do katolików, lecz także do niewierzących oraz wyznawców innych religii. Przypomniał też, że od czasu upadku komunizmu w 1989 r. układ sił na świecie stał się mniej eurocentryczny, ukształtowała się natomiast „świadomość wielobiegunowości”.

Godność osoby fundamentem kultury

W Parlamencie Europejskim przypomniał wyraźnie, że szacunek dla człowieka i troska o jego integralny rozwój stanowią podstawę europejskiej kultury. Podkreślając ścisły związek między „godnością” i „transcendencją”, zauważył, że uświadomienie sobie „wartości, wyjątkowości i niepowtarzalności każdej poszczególnej osoby ludzkiej” miało swój fundament w myśli europejskiej, czerpiącej „z Grecji i Rzymu, ze źródeł celtyckich, germańskich i słowiańskich oraz z chrześcijaństwa, które ją dogłębnie ukształtowało”, dając miejsce pojęciu osoby.

Zauważył, że stąd właśnie wynika koncepcja praw człowieka, w obronie których Europa ma wielkie zasługi. – Dzisiaj ich promowanie odgrywa kluczową rolę w zaangażowaniu Unii Europejskiej na rzecz wspierania godności osoby, zarówno w jej wnętrzu, jak i w relacjach z innymi państwami. Jest to zaangażowanie ważne i godne podziwu, bo wciąż istnieje nazbyt wiele sytuacji, w których istoty ludzkie są traktowane jak przedmioty, których koncepcję, strukturę i przydatność można zaprogramować, a które następnie można wyrzucić, gdy nie są już potrzebne, gdyż stają się słabe, chore lub stare – podkreślił dobitnie.

fot. EPA/VATICAN MEDIA

Problem obywatelstwa

Papież powtarza, że paradoksem Starego Kontynentu jest to, iż „stworzyliśmy Europę, ale nie mamy Europejczyków”, a słabość Unii wynika z tego, że zwykli ludzie są traktowani przez brukselską administrację jak trybiki jakiejś maszyny i brakuje obywateli, którzy będą odpowiedzialni za społeczność, do której należą. Z tego względu – w świetle papieskiej diagnozy – wielkie ideały, które inspirowały Europę, straciły siłę przyciągania na rzecz biurokratycznych mechanizmów instytucji. W debacie politycznej przeważają kwestie techniczne i ekonomiczne, a człowiek traktowany jest na równi z dobrem konsumpcyjnym, którego można używać.

Papież wskazuje także na jedną z najczęstszych chorób, jaką w dzisiejszej Europie jest „samotność, właściwa osobom pozbawionym więzi” – ludziom w podeszłym wieku, pozostawionym własnemu losowi, młodym pozbawionym punktów odniesienia i szans na przyszłość, ubogim i imigrantom. Samotność ta uległa jeszcze zaostrzeniu przez „kryzys gospodarczy, którego skutki wciąż utrzymują się z dramatycznymi konsekwencjami ze społecznego punktu widzenia”.

EPA/VATICAN MEDIA

Chrześcijaństwo szansą

Jednocześnie papież wyraża nadzieję, że chrześcijaństwo wciąż może być czynnikiem inspirującym rozwój Europy, a chrześcijanie mogą wnieść wielki wkład w jej budowę. Wyznawcy Chrystusa nie są zagrożeniem dla świeckości, ale mogą wnieść istotny wkład poprzez dialog. Dlatego „fundamentalne znaczenie ma nie tylko dziedzictwo, jakie chrześcijaństwo pozostawiło w przeszłości w kształtowaniu społeczno-kulturowym kontynentu, ale nade wszystko wkład, jaki zamierza wnieść dziś i w przyszłości do jego rozwoju. Taki wkład nie stanowi zagrożenia dla świeckiego charakteru państwa i dla niezależności instytucji Unii, ale wzbogacenie.

Franciszek jest przekonany, że „Europa, która byłaby w stanie docenić swoje korzenie religijne i potrafiła wydobyć ich bogactwo i potencjał, mogłaby być także bardziej odporna na tak wiele ekstremizmów, które plenią się we współczesnym świecie, także z powodu wielkiej pustki ideowej, z jaką mamy do czynienia na tak zwanym Zachodzie, ponieważ to właśnie zapominanie o Bogu, a nie Jego uwielbienie, rodzi przemoc”.

Zdaniem Franciszka Europa powinna być rodziną narodów, które mogłyby odczuć bliskość instytucji Unii Europejskiej, o ile będą one w stanie umiejętnie połączyć ideał pożądanej jedności z właściwą każdemu różnorodnością, doceniając poszczególne tradycje; zdając sobie sprawę ze swej historii i korzeni; uwalniając się od wielu manipulacji i fobii.

Umieszczenie w centrum osoby ludzkiej oznacza – według Franciszka – przede wszystkim zezwolenie, aby wyrażała ona swobodnie swoje oblicze i swoją kreatywność, zarówno na poziomie jednostki, jak i narodu. U podstaw architektury Unii Europejskiej powinny tkwić zasady solidarności i pomocniczości, aby dominowały wzajemna pomoc i wzajemne zaufanie.

Franciszek zaapelował więc: „Nadeszła pora, aby wspólnie budować Europę, która nie obraca się wokół gospodarki, ale wokół świętości osoby ludzkiej, wartości niezbywalnych; Europę śmiało obejmującą swoją przeszłość i z ufnością spoglądającą na swoją przyszłość, aby w pełni i z nadzieją żyć swoją teraźniejszością. Nadeszła chwila, aby porzucić ideę Europy przestraszonej i zamkniętej w sobie, aby rozbudzić i krzewić Europę uczestniczącą, niosącą wiedzę, sztukę, muzykę, wartości humanistyczne, a także wartości wiary. Europę kontemplującą niebo i dążącą do ideałów; Europę, która opiekuje się, broni i chroni człowieka; Europę podążającą po ziemi bezpiecznej i solidnej, będącą cennym punktem odniesienia dla całej ludzkości!”.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze