233 lata temu uchwalono Konstytucję 3 maja
233 lata temu, 3 maja 1791 r., Sejm Czteroletni przyjął ustawę rządową, która przeszła do historii jako Konstytucja 3 maja. Była to druga na świecie i pierwsza w Europie ustawa regulująca organizację władz państwowych, a także prawa i obowiązki obywateli. Obowiązywała zaledwie kilkanaście miesięcy.
„Naród polski w ostatnim stadium upadku” – tak pisał „Monitor”, jedno z najbardziej wpływowych czasopism politycznych obozu reformatorskiego w 1763 r. Stan Rzeczpospolitej był fatalny. Polska już od schyłku XVII w. nie była państwem suwerennym. W okresie rządów dynastii saskiej stała się ona protektoratem Rosji, która miała wieczyście gwarantować jej wolność i bezpieczeństwo. W rzeczywistości pod piękną frazeologią kryła się brutalna dominacja polityczna i chaos. W sposób szczególny fakt, że „Polska nierządem stoi”, był widoczny pod koniec lat sześćdziesiątych, czyli okresie Konfederacji Barskiej.
Uchwalona 3 maja 1791 r. Ustawa Rządowa była ukoronowaniem panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego, niemal w całości poświęconego na próby reform państwa. Jej korzenie są jednak znacznie głębsze. Już od początku XVIII w. w Polsce powstawały rozmaite idee głębokich reform politycznych. Oświeceniowi pisarze polityczni, tacy jak Stanisław Dunin-Karwicki, Jan Stanisław Jabłonowski, Stanisław Leszczyński i Stanisław Konarski, krytykowali w swoich dziełach ustrój oparty na zasadzie liberum veto i słabości władzy wykonawczej oraz proponowali nowe sposoby sprawowania rządów w Rzeczpospolitej.
>>> Prof. Odziemkowski: Konstytucja 3 maja była ostatnim blaskiem upadającej Rzeczypospolitej
I rozbiór Polski spowodował swoisty przełom w myśleniu o reformach państwa. Znany za sprawą gestu Tadeusza Rejtana Sejm rozbiorowy, poza wydaniem zgody na rozbiór, stworzył również Komisję Edukacji Narodowej. Nieprzypadkowo czterech najważniejszych twórców Konstytucji było związanych z Komisją. Ta i inne inicjatywy początków panowania Poniatowskiego, takie jak Szkoła Rycerska, stanowiły podstawę do starań o odzyskanie suwerenności przez Rzeczpospolitą. Sejm rozbiorowy na żądanie Rosji stworzył również Radę Nieustającą, będącą swoistą radą ministrów, której celem miało być ograniczenie władzy królewskiej i planów reform usprawniających działanie państwa.
W drugiej połowie lat osiemdziesiątych sytuacja międzynarodowa zmieniła się na korzyść Rzeczypospolitej. Wybuch wojny rosyjsko-tureckiej i włączenie się do niej Austrii sprawiły, że król Stanisław August Poniatowski postanowił wykorzystać tę sytuację do wzmocnienia swojej władzy i niezależności od Katarzyny II. Droga do tego celu może wydawać się dość zaskakująca. Zwołany w 1788 r. Sejm miał zatwierdzić sojusz polsko-rosyjski i włączenie się do wojny z Turcją. Tymczasem wśród zgromadzonej na Sejmie szlachty zapanowało pragnienie zerwania związków w Rosją.
Pierwszym krokiem była likwidacja Rady Nieustającej. Skonfederowany Sejm, w którym niemożliwe było zastosowanie liberum veto, rozpoczął realizację reform. Już pod koniec 1788 r. uchwalono powiększenie armii z ok. 20 do 100 tys. żołnierzy. Pod koniec kolejnego roku ulicami Warszawy przeszła kilkutysięczna tzw. czarna procesja mieszczan, żądających zrównania w niektórych prawach ze szlachtą.
>>> Tak świętuje się Dzień Flagi [GALERIA]
Od grudnia 1790 r. w tajemnicy spotykali się najważniejsi przedstawiciele obozu reformatorskiego: Stanisław Małachowski, Hugo Kołłątaj, Julian Ursyn Niemcewicz, Ignacy Potocki i Tadeusz Matuszewicz. Z czasem ich liczba sięgnęła 60 osób cieszących się wsparciem króla. Podczas spotkań zastanawiano się nad kształtem reformy, m.in. analizując konstytucję amerykańską i prace francuskiego Zgromadzenia Narodowego.
Ich działania przyspieszyło pogorszenie się sytuacji międzynarodowej. Przegłosowanie ustawy zmieniającej ustrój zaplanowano na okres tuż po Wielkanocy, gdy większość posłów wciąż przebywała w swoich oddalonych często o setki kilometrów dworach. „Sprawę poczętą z górnych natchnień postanowiono urzeczywistnić z wielki sprytem” – napisał Władysław Konopczyński w „Dziejach Polski nowożytnej”.
2 maja 1791 r. w Pałacu Radziwiłłowskim (obecnym prezydenckim) odczytano projekt ustawy. Tego samego dnia w domu ambasadora Rosji obradowali przeciwnicy reform. Gdy informacja o knowaniach ambasadora Jakowa Bułhakowa i jego agentów dotarła do zwolenników reform postanowili przyspieszyć plan przegłosowania wielkiej reformy. Wcześniej planowano, że głosowanie nad konstytucją zostanie przeprowadzone 5 maja.
Rankiem 3 maja 1791 r. po otwarciu obrad sejmowych odczytano odpowiednio dobrane depesze dyplomatyczne wskazujące, że Polsce grozi kolejny rozbiór. Ignacy Potocki zwrócił się do króla: „abyś nam odkrył widoki swoje ku ratowaniu ojczyzny”. Poniatowski odparł, że jest nim uchwalenie wielkiej reformy. Natychmiast przegłosowano uchwalenie Ustawy Rządowej. Król zaprzysiągł konstytucję: „Przysięgłem Bogu, żałować tego nie będę”. Wydarzenia roku 1792 zweryfikują przysięgę złożoną przez króla.
W tym samym czasie przed Zamkiem Królewskim obstawionym przez dowodzone przez księcia Józefa Poniatowskiego oddziały garnizonu warszawskiego gromadził się rozentuzjazmowany tłum. Wśród niego wieczorem do pobliskiej katedry św. Jana przeszli posłowie na czele z marszałkiem Stanisławem Małachowskim, aby zaprzysiąc nową ustawę. Król do katedry z uwagi na bezpieczeństwo udał się łączącym ją z Zamkiem bezpośrednim przejściem. Na swoim słynnym obrazie Jan Matejko przedstawił króla niemal przepychającego się przez tłum zgromadzony przed wejściem do katedry.
Jedenaście artykułów Konstytucji wprowadzało trójpodział władzy, monarchię dziedziczną, opiekę prawną nad chłopami i mieszczaństwem oraz znosiło liberum veto. Sejm miał być zwoływany co dwa lata; po upływie ćwierć wieku — czyli w 1819 r. – Sejm nadzwyczajny miał zmienić Konstytucję. „Przede wszystkim było to usunięcie +zadawnionych wad+, które, jak we wstępie Konstytucji piszą autorzy, +poznaliśmy długim doświadczeniem+. Myślę tu przede wszystkim o wyrugowaniu z sejmu liberum veto i zniesieniu instytucji konfederacji (stanu wyjątkowego) oraz o równie przełomowej zmianie podmiotu polskiej demokracji” – podsumowywała w rozmowie z PAP znawczyni epoki stanisławowskiej prof. Zofia Zielińska. Jak przypomniała, wielka reforma ustroju państwa cieszyła się powszechnym poparciem, czego świadectwem było poparcie szlachty. „14 lutego 1792 r. odbyły się w całej Polsce sejmiki; przeprowadzono na nich referendum trzeciomajowe. Dziewięć miesięcy po +zamachu+ cały naród zaakceptował Konstytucję. Z wyjątkiem jednego sejmiku, wołyńskiego, wszystkie pozostałe przyjęły Konstytucję, dziękując za nią i zaprzysięgając ją. Zatem ten, kto mówi o zamachu stanu, a więc kwestionuje legalność Ustawy Rządowej, tak jak rosyjska deklaracja towarzysząca wkroczeniu wojsk rosyjskich do Polski w maju 1792 r., rozmija się z prawdą” – podkreśliła prof. Zofia Zielińska.
Rok po uchwaleniu Konstytucji Sejm Wielki wciąż obradował, przyjmując kolejne ustawy budujące nowy ustrój. 3 maja 1792 r. król w sąsiedztwie Łazienek wmurował kamień węgielny pod budowę Świątyni Opatrzności Bożej, mającej być wotum za uchwalenie Konstytucji. W trakcie uroczystości rozszalała się wichura, co przyjęto za złą wróżbę. W tym samym czasie na kresach Rzeczypospolitej, w miasteczku Targowica zbierali się magnaci dążący wraz z Katarzyną II do obalenia nowego ustroju. Kilka miesięcy później przejęli władzę, unieważniając większość ustaw Sejmu Wielkiego. Był to zarazem moment rozpoczynający ostateczny upadek Rzeczpospolitej. „Polska została podbita i przeprowadzono II rozbiór, a Konstytucja realnie nie weszła w życie, jednak w sensie psychologicznym przekonała Polaków o wartości własnej spuścizny politycznej i w bardzo silny sposób przyczyniła się do utrwalenia woli walki o odzyskanie własnego państwa. Było o co walczyć. Gdybyśmy nie podnieśli ręki na rosyjskie panowanie i nie podjęli reform lat 1788–1792, być może przetrwalibyśmy i doczekali czasów Napoleona. Ale mogło być inaczej: rozebrano by nas pod jakimś pretekstem, zanim odzyskaliśmy szacunek dla siebie. Czy wtedy, z poczuciem hańby, mielibyśmy taką wolę odbudowy państwa, jaką przejawiliśmy w wieku XIX?” – pytała w rozmowie z PAP prof. Zofia Zielińska.
Konstytucja stanowiła symbol dążenia do odrodzenia narodowego przez cały okres zaborów. Odniesienia do Konstytucji 3 Maja znajdowały się w Konstytucji Księstwa Warszawskiego. W 1815 r. nadając Konstytucję Królestwu Polskiemu sam car Aleksander I sugerował, że odwołuje się do ustawy z 3 maja 1791 r.
Wraz z odchodzeniem w przeszłość świadków epoki Konstytucja stawała się mitem dla żyjących pod zaborami. W 32. rocznicę jej uchwalenia piętnastoletni uczeń gimnazjum wileńskiego napisał na tablicy „Vivat Konstytucja 3 maja!”. Jego koledzy dopisali niżej: „Jak słodkie wspomnienie dla nas rodaków, lecz nie masz kto by się o nią upomniał”. To wydarzenie było początkiem prześladowań wileńskiej młodzieży upamiętnionych później przez Adama Mickiewicza.
Dziewiętnastowieczne poglądy na Konstytucję streścić można słowami jednego z działaczy emigracji po Powstaniu Listopadowym Janusza Woronicza: „Ustawa 3 maja nie zdołała odwrócić już rozbiorów, uratować niepodległości narodu, uratowała go wszakże pod względem wewnętrznej naprawy, uratowała od wiecznej zakały. Z zapałem powitał ją cały naród i po dziś dzień jest ona jedynym węzłem rozszarpanej Polski”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |