fot. pixabay

3,5 mln zł zadośćuczynienia dla ofiary molestowania przez byłego zakonnika

350 tys. zł. odszkodowania za molestowanie seksualne nieletniego przez zakonnika – taki wyrok bydgoskiego sądu usłyszeli wczoraj franciszkanie z Pakości i sprawca. Wyrok nie jest prawomocny. Franciszkanie zapowiadają, że będą się odwoływać od wyroku.

Krzysztof P., jako franciszkanin znany pod zakonnym imieniem Seweryn, był katechetą w Pakości. Od 2002 do 2006 roku wykorzystywał seksualnie Wiktora M. Sprawa wyszła na jaw dzięki jednemu z nauczycieli poszkodowanego chłopca. Sprawca został w 2009 roku skazany na 4,5 roku więzienia, przez 10 lat nie mógł wykonywać żadnej pracy z nieletnimi. Po odbyciu wyroku został wydalony z zakonu.

>>> Placido Domingo oskarżony o molestowanie seksualne

Poszkodowany wytoczył mu również proces cywilny, w którym domagał się od sprawcy 2 mln zł dożywotniej renty, natomiast od franciszkanów w Pakości 3 mln zł.

sąd prawo sądownictwo

fot. unsplash

Wczoraj sędzia Wojciech Rybarczyk ogłosił nieprawomocny wyrok w sprawie. Zasądzono solidarnie od pozwanego i franciszkanów na rzecz poszkodowanego 350 tys. zł z ustawowymi odsetkami.

Mimo braku dowodów na świadomość ówczesnych zakonnych przełożonych Krzysztofa P. o wykorzystywaniu seksualnym nieletniego chłopca, sąd stwierdził odpowiedzialność zakonu ze względu na to, że doszło do tego, podczas gdy sprawca wykonywał powierzone mu zadania oraz ze względu na pełnioną funkcję nadużył zaufania poszkodowanego.

>>> Aresztowano księdza podejrzanego o molestowanie 14 dzieci

– Otrzymaliśmy wyrok sądowy skazujący parafię, na terenie której dochodziło do wykorzystywania seksualnego poszkodowanego. Obecnie chcemy dokładnie zapoznać się z uzasadnieniem wyroku, od którego najprawdopodobniej będziemy się odwoływać – powiedział w rozmowie z KAI o. Ambroży Okroy, rzecznik prasowy prowincji św. Franciszka z Asyżu Zakonu Braci Mniejszych.

Jak zaznaczył rzecznik franciszkanów, jeszcze przed wytoczeniem cywilnego procesu prowincjał franciszkanów proponował poszkodowanemu pomoc psychologiczną, na co ten się nie zgodził. Nie chciał skorzystać z zaproszeń na spotkania ze strony prowincjała. „Sam proces trwa już od kilku lat, jeszcze się nie skończył. To sprawa bolesna zwłaszcza dla samego powoda” – zaznaczył o. Okroy.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze