fot. pixabay

4 historie o kapłaństwie [REPORTAŻ]

Codzienność przeciętnego księdza to nie tylko uroczystości, splendor, bogactwo, rozpusta i alkohol. Spotykam na co dzień wielu księży. Z jednymi jestem po prostu na „szczęść Boże”, a z innymi tworzę jakąś głębszą więź. Czasami z tej perspektywy mogę zajrzeć w głąb księżowskiego życia. 

Boję się, że umrę i nikt mnie nie znajdzie 

Kiedy przyjeżdża się do niego na plebanię latem czy wiosną jest bardzo malowniczo. Drzewa, ptaki, wiewiórki, szum liści, słońce. Czasami ktoś zajrzy, by podrzucić proboszczowi truskawki albo mleko prosto od krowy. Jesienią i zimą jest strasznie szaro, wiaterek zmienia się w wicher i straszy po nocach. Zwierzęta siedzą u siebie. To samo z parafianami.

>>> Kapłani powinni służyć wiernym

fot. pixabay

Zdzwoniliśmy się  jakoś w czwartek wieczorem. Omawialiśmy tekst, który miał przygotować do publikacji na portalu. Porozmawialiśmy trochę o tym, co można by zrobić na Adwent. Trochę odnośnie do tego, co powiedział jeden czy drugi biskup. Aż w końcu on mówi, że musi iść napalić w piecu, bo coś się zimno w chałupie zrobiło. Pewnie piec przygasa. – Ciemno już wszędzie. Cicho tutaj u mnie w tym lesie. Czasami się boję, że gdybym umarł, to nikt by mnie nie znalazł – powiedział udawanym żartem do telefonu. 

Inni nie chcą mnie, tylko księdza 

Prawie zawsze chodzi w sutannie. Jest młody, ale taki dość nobliwy w zachowaniu. Bardzo serdeczny, ale z dystansem. Musiało minąć wiele miesięcy zanim powiedział coś o sobie, o tym, co myśli.

>>> Francja: kapłani wracają do sutanny

fot. pixabay

– Po pewnym czasie orientujesz się, że sutanna to nie jest kawał czarnego materiału z koloratką pod szyją. To jest jakaś obietnica, którą składasz ludziom. Wystarczy chwila intymności, bycia sam na sam, a każdy chce się zwierzyć, chce ci sprzedać swoje dylematy, bo przecież ty masz taką robotę: rozwiązywanie problemów moralnych. 

>>> Franciszek o tym, jak kapłani powinni widzieć innych ludzi

Łatwo jest też uwierzyć, że jest się wszechwiedzącym i nieomylnym, kiedy ludzie traktują tak twoje słowa, nawet jeśli jesteś od nich dwa razy młodszy. Oni nie chcą innej relacji, chcą, żeby ktoś ich nauczał, rozwiązywał ich problemy, wyjaśniał co i jak. Łatwo uwierzyć, że mają do tego prawo, bo kimś lepszym, stanem kapłańskim. Często ludzie myślą, że robią tym kapłanowi przyjemność. I to do pewnego stopnia jest przyjemne, ale na dłuższą metę sprawia, że jesteśmy od siebie odgrodzeni murem. Ludzie chcą widzieć w księdzu kogoś świętszego od nich samych. A księża boją się, że ludzie zobaczą, że na co dzień są samotni i odarci z tej „świętości”. 

Nigdy się tego nie nauczyłem 

Kiedy patrzy się na relacje, które w swoim życiu buduje ksiądz, można odnieść wrażenie, że to trochę takie lawirowanie. Duchowny znajduje się pomiędzy pozą „nobliwego księdza”, a byciem sobą. W zasadzie rozumie to każdy, kto w pracy „powinien się jakoś zachowywać”. Mam wrażenie, że wielu księży uczy się już w seminarium , by nie pokazywać przed kolegami tego, kim naprawdę się jest. Oczywiście znam wyjątki, ale istnieje pewna podejrzliwość między księżmi. Często rozprzestrzenia się ona na świat poza plebanią. 

Fot. unsplash

– Dlaczego nie zadzwonisz do kogoś, żeby przyszedł z tobą obejrzeć mecz i zjeść chipsy? 

– Niby po kogo miałbym zadzwonić? 

– Nie masz jakichś kolegów? 

– Niby mam… 

– Niby? 

– Nigdy tak naprawdę nie nauczyłem się ich mieć. 

Ludzie nie wybaczą tylko jednego 

Ludzie są ci w stanie wiele wybaczyć, wiele zrozumieć. Tak jak się to dzieje między przyjaciółmi. Ale by tak się działo, nie może być masek. Nie można budować relacji na pozorach, na wrażeniu. Z maską można tylko odegrać teatrzyk. Pewnie istnieje wiele powodów, byśmy się przed sobą nawzajem chowali. 

>>> Kapłaństwo nie umowa o pracę

– Nie wybaczą, że nie jesteś dla nich człowiekiem. „Bądź jak Bóg – stań się człowiekiem” – widziałem kiedyś takie hasło. My zbyt często chcemy być jak Bóg. To nas gubi. A ludzie często są zranieni przez to, że jesteśmy mało ludzcy. Tego jednego nam nie potrafią wybaczyć.

Fot. pixabay

Wielu świeckich chciałoby wam zaoferować przyjaźń. Nawet jeśli nie wiecie, jak to zrobić, jeśli nikt was tego nie nauczył, jeśli macie swoje różne lęki. Bo kto ich nie ma? My naprawdę nie potrzebujemy, żeby ksiądz był kimś „ponad”, herosem. 

To chodźmy usmażyć jajecznicę. Jestem głodny jak pies. 

 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze