Abp Hoser: Warszawa jest olbrzymią przestrzenią misyjną
Abp Heryk Hoser w wywiadzie podsumowuje dorobek 25 lat funkcjonowania diecezji warszawsko-praskiej, której jest pasterzem. Wśród dokonań tego czasu wymienia stworzenie od zera wszystkich struktur diecezjalnych, powstanie dynamicznego ośrodka medialnego, unikatowego w skali Polski oraz duszpasterstwo rodzin, które swą koncepcją wyprzedziło nawet papieską adhortację „Amoris laetitia”. Zapowiada też swoją rychłą misję w Medziugorje.
A oto pełen tekst wywiadu z abp. Henrykiem Hoserem:
KAI: Diecezja warszawsko-praska postała dokładnie 25 lat temu, na skutek reformy administracyjnej Kościoła w Polsce z 1992 r., na mocy której utworzono kilkanaście nowych diecezji. Wszystko trzeba było tworzyć od nowa. Czy na Pradze ten proces został już zakończony?
Abp Henryk Hoser: Wszystko musieliśmy tworzyć od zera. Wyodrębnienie diecezji warszawsko-praskiej wymagało przez ostatnie 25-lat budowy struktur niezbędnych do jej funkcjonowania. Trzeba było najpierw zorganizować Kurię, znaleźć odpowiednie pomieszczenia, a następnie stworzyć od podstaw seminarium duchowne w Tarchominie. Wreszcie wypracować wewnętrzne prawodawstwo w postaci statutów diecezjalnych. Tego dokonał bp Kazimierz Romaniuk, który zwołał pierwszy synod naszej diecezji, zakończony publikacją dokumentów w 2000 r.
Jak by Ksiądz Arcybiskup scharakteryzował specyfikę swej diecezji, na tle innych?
Pierwszy element określający specyfikę wynika z jej położenia, gdyż diecezja warszawsko-praska obejmuje prawobrzeżną część Warszawy i jednocześnie wschodnie Mazowsze. Terytorialnie jest ona niezbyt dużą diecezją: 3300 km kwadratowych, ale za to jest bardzo gęsta ludnościowo. A liczba mieszkańców wciąż wzrasta ze względu na proces urbanizacji i olbrzymi napływ ludzi z prowincji, głównie z tzw. ściany wschodniej. Kto może próbuje jechać do Warszawy.
Kiedy powstawała to diecezja warszawsko-praska miała 123 parafie, a dziś jest ich 184. Wybudowano 51 nowych kościołów. Takie są potrzeby i nadal budujemy, gdyż osiedla się gwałtowanie rozwijają: Legionowo, Białołęka i inne.
W tym zakresie diecezja warszawsko-praska ma pewnie pierwsze miejsce wśród innych polskich diecezji…
Tego nie wiem. A skoro nasza diecezja obejmuje także prawobrzeżną część Warszawy, wiążą się z tym wyzwania charakterystyczne dla duszpasterstwa stołecznej metropolii. Jest to typowa działalność w zakresie nowej ewangelizacji, gdyż spotykamy się tu ze światem w dużej mierze zsekularyzowanym. Jeśli chodzi o praktyki religijne, jedna trzecia mieszkańców diecezji chodzi do kościoła w każdą niedzielę (tzw. dominicantes). Reszta to ludzie, których należy szukać. Warszawa jest olbrzymią przestrzenią misyjną, zresztą jak wszystkie wielkie aglomeracje w Europie.
Stąd koncepcja nowej ewangelizacji. Jak realizuje ją Ksiądz Arcybiskup?
Jeśli chodzi o nową ewangelizację, to ogromnym przyspieszeniem w tym zakresie były ubiegłoroczne Światowe Dni Młodzieży, które zmobilizowały wszystkie nasze dekanaty i parafie. Nastąpiło widoczne ożywienie duszpasterstwa młodzieży. Wciąż utrzymujemy bliski kontakt z wolontariuszami ŚDM i staramy się ich nie stracić. Kapłan z naszej diecezji ks. Emil Parafiniuk został dyrektorem krajowego biura ŚDM przy Episkopacie. W tej chwili nasze doświadczenia służą przygotowaniu ŚDM w Panamie. Już dwukrotnie do nas przyjeżdżali, śledząc nasze doświadczenia.
Ważnym zjawiskiem w diecezji, odpowiedzią na potrzeby wiernych, jest powstawanie licznych kaplic ciągłej adoracji. Coraz więcej parafii takie kaplice otwiera. Kaplica całodziennej adoracji jest też w katedrze. Ludzie, coraz bardziej zagonieni i zagubieni w wielkomiejskim zgiełku wyraźnie potrzebują takich miejsc duchowego oddechu, modlitwy i medytacji przed Najświętszym Sakramentem.
Ksiądz Arcybiskup stawia na świeckich i stowarzyszenia apostolskie?
Taki jest wymóg czasu. Ale są to nie tylko nowe ruchy czy wspólnoty ale i te bardziej tradycyjne. W naszej diecezji obserwujemy lawinowy wręcz rozwój Żywego Różańca. Mamy już 1900 takich kół, na 184 parafie. Są to środowiska żywej modlitwy: rodzice modlą się za dzieci, mężczyźni za swoje rodziny, jest też wiele „Róż” młodzieżowych. Różaniec odrodził się, gdyż sięgnęliśmy do korzeni. Żywy Różaniec jest międzynarodowym ruchem religijnym założonym w początkach XIX w. przez Pauline-Marie Jaricot. Ma charakter modlitewny, a jego celem jest wspomaganie misji. Jaricot była u początków tworzenia Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary, a Żywy Różaniec był jego narzędziem. Odnawiając go na terenie diecezji sięgnęliśmy do źródłowych dokumentów, i rzecz doskonale się rozwija.
Coraz bardziej w życie diecezji angażują się też nowe wspólnoty i zakony. Powierzyliśmy im kilka parafii, co bardzo wzbogaca pracę duszpasterską, szczególnie przy obecnym spadku powołań. Ruch Chemin Neuf objął dwie parafie, w Wesołej i Mistowie, pasjoniści jedną na Białołęce, Biali Sercanie służą w sanktuarium w Loretto i mają też w okolicy parafię Gwizdały, Ojcowie Szensztaccy objęli parafię Kiciny, a Werbiści parafię św. Jadwigi w Warszawie. Będą tam prowadzić ośrodek dla imigrantów: Wietnamczyków, Chińczyków, Czeczenów i Ukraińców. Chodzi o zapewnienie opieki duszpasterskiej migrantom, których – niezależnie od takiej czy innej polityki – w Polsce będzie coraz więcej.
Ksiądz Arcybiskup jest misjonarzem z powołania…
Dlatego tak bardzo mi zależy, aby nasza diecezja wysyłała misjonarzy w świat, choć. Dziś mamy misjonarzy zarówno w krajach tradycyjnie misyjnych, w Afryce i Ameryce Południowej jak i na Wschodzie. W sumie jest to dwanaście osób, w tym i świeccy. Kilka naszych świeckich misjonarek pracuje w Peru, przy źródłach Amazonki. Regularną misję otworzyliśmy w Sierra Leone. Wzięliśmy tam odpowiedzialność za jedną z dużych parafii w diecezji Makeni, gdzie jest m. in. Kilka stacji dojazdowych, wiele szkół i dzieł socjalnych. Mamy tam ekipę misyjną złożoną z 3 księży oraz 3 sióstr ze zgromadzenia Jezusa Miłosiernego, tzw. Sopocianek.
Ksiądz Arcybiskup bardzo zaangażował się w tworzenie duszpasterstwa rodzin.
Koncepcja naszego duszpasterstwa rodzin wyprzedziła nawet ostatnie synody biskupów i papieską adhortację „Amoris laetitia”. Można już mówić o ” warszawsko-praskim modelu formacji rodzin”. Kładzie się w nim nacisk na indywidualne towarzyszenie rodzinie w różnych fazach jej życia. A tego właśnie domaga się papież Franciszek w swej adhortacji.
Realizujemy oryginalny projekt, zupełnie w Polsce nie znany. Jest to szczegółowy system pomocy rodzinie i formacji, który wypróbowałem przez 20 lat, przebywając w Afryce. Szczególną rolę w nim odgrywają pary małżeńskie, a współpracują z nimi księża parafialni. Duszpasterstwo to prowadzone jest przez małżeństwa ze średnim stażem, ale w wieku prokreacyjnym. A to dlatego, że zajmujemy się m. in. somatyką małżeńską, czyli problemami płciowości i płodności. Wychodzimy z założenia, że pary prowadzące formację małżeństw muszą praktykować to, co głoszą. Małżonkowie ci – oprócz własnych doświadczeń, które są nie do przecenienia – są przygotowywani na 2-letrnich kursach, zwieńczonych dość trudnym egzaminem. Ale chętnych nie brakuje i podziwiam ich wytrwałość.
W dekanatach, których jest 21, organizujemy tzw. ośrodki formacji rodziny, gdzie następuje ścisła współpraca między duszpasterzami i rodzinami. Do tych ośrodków kierowane są osoby z ich problemami. Bardzo potrzebna jest formacja, która pomoże ludziom wyjść z kryzysów oraz przygotować ich na kolejne fazy życia małżeńskiego i rodzinnego.
Ksiądz Arcybiskup bierze udział w przygotowywaniu specjalnego dokumentu Episkopatu poświęconego duszpasterstwu rodzin, który ma być ogłoszony bodajże w czerwcu tego roku.
Dokument ten ma spowodować długo oczekiwany przełom w duszpasterstwie rodzin. Przełom ten polegać ma na zapewnieniu małżeństwom systematycznego towarzyszenia, a nie tylko głoszenia im teologii czy psychologii małżeństwa, bez wejścia w kontakt z konkretnymi rodzinami i konkretnymi małżeństwami.
I doświadczenia diecezji warszawsko-praskiej zostaną z pewnością wykorzystane przy opracowywaniu tego dokumentu?
Bóg by dał, choć niczego nie narzucamy.
Diecezja warszawsko-praska posiada wiele własnych mediów. Tutaj to się tutaj udało w przeciwieństwie do wielu innych diecezji.
Rozwój mediów diecezjalnych jest chyba kolejną naszą specyfiką. Dziś mają one szeroki zasięg i oddziaływanie, pełnią ważną rolę opiniotwórczą i ewangelizacyjną. Najpierw powstało tu radio. Początkowo było to parafialne Radio Miedzeszyn. Później zostało ono przeniesione w okolice katedry i funkcjonowało jako Radio Warszawa-Praga. Przez abp. Sławoja Leszka Głódzia zostało przemianowane na Radio Warszawa, gdyż obejmuje swym zasięgiem nie tylko naszą diecezję, ale całą Warszawę. Jest to duży, profesjonalny zespół ludzi. Obecnie wchodzi ono w skład nowego, ogólnopolskiego Forum Niezależnych Rozgłośni Radiowych. W ostatnich latach stacje te organizują się w sieć obejmującą duży procent terytorium Polski. Towarzyszy temu bogata wymiana materiałów pomiędzy poszczególnymi stacjami, co umożliwia również optymalizację kosztów. Radio Warszawa jest jednym z filarów tej inicjatywy.
Abp Głódź stworzył ponadto tygodnik „Idziemy”, który jest tygodnikiem nie tylko formacyjnym ale i opiniotwórczym, na którego łamach pisują znani publicyści. Tygodnik ma też swoje edycje w innych diecezjach. Za moich czasów powstała z kolei Telewizja „Salve”, która jest nowością wśród diecezjalnych mediów katolickich.
W sumie mamy więc dużą grupę medialną, która w dziele ewangelizacji wykorzystuje wszystkie możliwe kanały komunikacji. Tego dziś bardzo potrzeba. Chyba uda się nam temu sprostać.
Ksiądz Arcybiskup powiedział o spadku powołań, czy go odczuwa w diecezji?
Spadek powołań kapłańskich i zakonnych jest wynikiem działania kilku czynników. Przede wszystkim drastycznego kryzysu demograficznego. Polska jest krajem na samym końcu lity krajów o bardzo niskim współczynniku płodności – wynosi on zaledwie 1, 32 dziecka na statystyczną kobietę.
Mówiąc o kwestii powołań, trzeba powiedzieć o korelacji jakie mają one z poziomem praktyk religijnych. Istnieje istotny współczynnik – wykryli go zresztą Francuzi – że liczba powołań zależy od liczy praktykujących. I jest to stała funkcja. Na szczęście w ubiegłym roku praktyki religijne trochę się podniosły. W skali Polski do 40, 1 % dominicantes. A więc w Polsce, przy dość wysokiej w sumie średniej dominicantes, mamy gwarancję, że powołań nie będzie drastycznie mało. W seminarium warszawsko-praskim mamy obecnie 53 alumnów, a co roku święcimy ok. 8 neoprezbiterów.
Zakończyliśmy niedawno Rok Miłosierdzia. Z terenem diecezji warszawsko-praskiej związana była s. Faustyna…
Jest to dom rodziny Lipszyców, który niedawno wykupiliśmy z rąk prywatnych. Faustyna (wówczas Helena Kowalska) spędziła tam ostatni rok przed wstąpieniem do zgromadzenia. Zarabiała na swoje wiano jako służąca. Poznała ją wówczas słynna s. Katarzyna Steinberg z Lasek, gdy jeszcze była studentką medycyny, a przyjeżdżała do Aldony Lipszycowej. Obok domu Lipszyców postawiliśmy dom dla sióstr, które prowadzą od niedawna dom rekolekcyjny z przeznaczeniem dla młodzieży. A ma być to diecezjalny ośrodek rozeznawania swego powołania życiowego. Siostra Faustyna jest doskonała patronką, gdyż tam właśnie przygotowywała się do wstąpienia do zakonu. Bardzo zależy mi, by młodzież z tego ośrodka korzystała.
Mówiąc o miłosierdziu, trzeba też zwrócić uwagę na jego praktyczny wymiar. Na Pradze są duże przestrzenie ubóstwa, chociażby słynna ulica Brzeska.
Nie tylko Brzeska. Na Pradze jest to zjawisko o wiele szersze, dużo ludzi mieszka na ulicach, żyją ze zbierania puszek po piwie i innego złomu. W odpowiedzi na to stworzyliśmy bardzo rozbudowaną strukturę Caritas. Prowadzi ona wiele instytucji czy domów, gdzie świadczona jest konkretna pomoc potrzebującym. Np. stołówka dla bezdomnych znajdująca się przy Dworcu Wschodnim wydaje do tysiąca posiłków dziennie. Z kolei na Bródnie, przy ul. Poborzańskiej jest duży ośrodek prowadzony przez siostry Matki Teresy z Kalkuty. Przychodzi tam dużo bezdomnych panów, którzy są myci, leczeni a też i formowani. Wykazują nawet w tym dużą dyscyplinę, co widziałem często, odprawiając im Mszę św. Jest to budynek po starej przychodni lekarskiej, która przed wojną była domem parafialnym. Jest też dom samotnej matki w Zielonce i inne dzieła jak Domy Pomocy Społecznej, czy punkty sanitarne.
Ksiądz Arcybiskup stoi na czele Zespołu Bioetycznego przy Episkopacie. Co z in vitro? Min. Radziwiłł wstrzymał co prawda finansowanie tych zabiegów z pieniędzy publicznych. Ale czy zanosi się na nową ustawę bioetyczną, gdyż mamy jedną z najbardziej liberalnych w Europie?
Tego nie wiem, gdyż kolejne ekipy rządowe podchodzą do tego problemu jak do „gorącego kartofla”. A jest to problem nie tylko medyczny, co do którego mamy jednoznaczną i negatywną ocenę, ale problem, który może mieć olbrzymie skutki w przyszłości, ze względu na bliższe i dalsze skutki zapłodnień in vitro. Ponadto w trakcie stosowania tej technologii zachodzą olbrzymie straty żywych zarodków. Poza tym, w ocenie naszego zespołu jest to metoda bardzo mało skuteczna, a jednocześnie obciążona ogromnym ryzykiem.
Z rządem rozmowy były prowadzone na ten temat i inne tematy, ale pierwszym postulatem jaki jest do zrealizowania to zlikwidowanie tzw. aborcji eugenicznych. Niektóre kraje szczycą się tym, że nie ma już u nich dzieci np. z zespołem Downa. Niebawem będzie tak i w Polsce. Osoby obciążone tym zespołem są zabijane przed urodzeniem. A jest to ewidentny rodzaj eugeniki, przejaw cywilizacji śmierci i nieludzkiego społecznego darwinizmu.
Za kilka dni Ksiądz Arcybiskup udaje się do Medjugorie, jako specjalny wysłannik Stolicy Apostolskiej. Na czym misja ta będzie polegać?
Stało się tak, że Medjugorje okazuje się miejscem charyzmatycznym, do którego ludzie odbywają prywatne pielgrzymki. Do sanktuarium rocznie przyjeżdża około dwóch, dwóch i pół miliona pielgrzymów z całego świata. Fakt, iż Medjugorie jest tak licznie nawiedzane i że ludzie tam doznają niewątpliwego pożytku duchowego jest czymś, czego nie da się pominąć ani przemilczeć.
Z drugiej strony Stolica Apostolska do dziś nie wydała osądu co do autentyczności tych objawień, które dotyczyły sześciorga młodych ludzi. Problem polega na tym, że niektórzy z nich utrzymują, że mają te objawienia do dziś – codziennie, co tydzień lub co miesiąc. Ktoś doliczył się już 42 tys. tego typu objawień.
Misja, która została mi powierzona ma charakter pomocniczy wobec tego, co badała komisja doktrynalna pod przewodnictwem kard. Camillo Ruiniego. Jak podkreślono w komunikacie watykańskiego Sekretariatu Stanu, moja misja ma na celu „dokładniejsze poznanie tamtejszej sytuacji duszpasterskiej, a zwłaszcza potrzeb wiernych, którzy tam pielgrzymują, i w oparciu o to zasugerowanie ewentualnych inicjatyw duszpasterskich na przyszłość. Będzie mieć więc ona charakter wyłącznie duszpasterski”. Chodzi więc o to, by dla dobra pielgrzymów usprawnić troskę o wiernych, a także o to, by lepiej koordynować lokalne działania duszpasterskie. Na podstawie mojego pobytu, który rozpoczynam w przyszłym tygodniu, opracuję specjalny raport dla Stolicy Apostolskiej.
Dziękuję za rozmowę.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |