Abp Ilario Antoniazzi: Tunezja nie chce być „strażnikiem granicznym Europy”
W sytuacji, w jakiej znajduje się Tunezja, nie da się w pełni kontrolować ruchów migracyjnych – mówi posługujący tam abp Ilario Antoniazzi. Hierarcha zauważył, że część granic owego północnoafrykańskiego kraju biegnie przez pustynię, a od wschodniej strony leży również pogrążona w niestabilności Libia. Przemytnicy znają małe ścieżki pozwalające na przekraczanie granicy państw – powiedział Radiu Watykańskiemu włoski biskup misyjny, komentując częściowe porozumienie nt. pomocy Unii Europejskiej dla Tunezji.
W obliczu rosnącego kryzysu w tym północnoafrykańskim kraju zaproponowano mu w ubiegły weekend wsparcie, m.in. finansowe i inwestycyjne. Jednak wezwano równocześnie do podejmowania współpracy w zakresie kontrolowania ruchów migracyjnych. Abp Antoniazzi podkreślił, jak trudne są to zadania. Miejscowa Caritas próbuje zająć się owymi kwestiami, np. poprzez udzielanie szkoleń i zachęcanie osób do powrotu do własnej ojczyzny, aby tam pracować oraz budować lepsze życie. Jednak oni widzą Europę jako swego rodzaju mityczne El Dorado – zauważa hierarcha. Dodaje więc, że znając warunki tunezyjskie, obecne plany pomocowe mogą być trudne w realizacji.
>>> Raport misyjny. Kryzys migracyjny [MISYJNE DROGI]
„Pozostaję nieco sceptyczny, ponieważ co do warunków postawionych ze strony Europy – przy czym wciąż nie znam pewnych szczegółów – mam wrażenie, że są one odrzucane zarówno przez rząd, jak i przez naród, który czuje się trochę upokorzony zmuszaniem go do bycia strażnikiem granicznym, jak mówi prezydent, dla Unii. Tunezja to bardzo biedny kraj i nie ma możliwości kontrolować wszystkich migrantów. Dostać się do niej można bez wizy w przypadku [obywateli] wielu państw na świecie, choć nie wszystkich (…). I ludzie nie przyjeżdżają do Tunezji w celach zarobkowych: nie ma tu pracy, nie ma pracy dla Tunezyjczyków; tylko, aby wyjechać dalej. Gdy już tu się znajdują, ryzykują, że będą ciężarem dla Tunezji oraz Tunezyjczyków (…). Mamy duży kryzys gospodarczy, zdobycie żywności nawet dla miejscowych obywateli nie zawsze jest łatwe. Przeszliśmy przez okres, w którym brakowało chleba, makaronu, cukru i innych podstawowych produktów. Więc przyjezdnych widzi się trochę jako obciążenie. Musimy (…) pomóc ludziom przede wszystkim żyć z większym spokojem. Plany są dobre, ale wygląda na to, iż potrzeba czasu do ich realizacji. Ludzie tutaj cierpią głód, potrzebują pokoju, uspokojenia i żywności“ – powiedział papieskiej rozgłośni biskup Tunisu.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |