Fot. unsplash/Nathan Anderson

Abp Pierbattista Pizzaballa: tylko miłość może pokonać śmierć

„Jeśli jest coś, co może pokonać śmierć, to jest to miłość, i tylko miłość: więź, która istnieje między Ojcem i Synem, jest więzią tak silną i tak pewną, że nawet śmierć nie może jej przerwać” – stwierdza rozważając fragment Ewangelii czytany w V niedzielę Wielkiego Postu, roku A (J 11, 1-45) łaciński patriarcha Jerozolimy, abp Pierbattista Pizzaballa OFM.

Kluczem do odczytania dzisiejszego fragmentu Ewangelii (J 11, 1-45) jest pojęcie przyjaźni, miłości.

Słowo „miłość” powraca w tym tekście trzykrotnie (J 11, 3, 5, 36), ale stanowi tło całego epizodu; odnosi się przede wszystkim do przyjaciela Łazarza, którego Jezus miłuje, ale jest też widoczne w odniesieniu do Jego sióstr. Między Jezusem, Martą i Marią dochodzi bowiem do wymiany słów i gestów, które ujawniają zażyłą relację, zaufania, oczekiwania, wzajemnej miłości: ewangelista chętnie podkreśla, że to właśnie Maria namaściła olejkiem stopy Jezusa i swoimi włosami otarła Jego nogi (J 11,2); a gdy Łazarzowi grozi śmierć, siostry posyłają, by poinformować o tym Jezusa (J 11,39). Dlatego Jan może stwierdzić, że Jezus miłował Martę, jej siostrę i Łazarza (J 11,5).

>>> Ekspert KUL: krzyż to dla chrześcijan znak miłości i zbawienia

Ale tak jak temat miłości leży u podstaw całego fragmentu, tak też jest inny, który przewija się przez niego od początku do końca, a mianowicie śmierć. Śmierć, która pojawia się w chorobie Łazarza, śmierć, która w końcu go zabiera i która wydaje się mieć ostatnie słowo, kiedy Marta stwierdza, że nie ma już żadnej nadziei, ponieważ Łazarz leżał już od czterech dni w grobie (J 11, 39).

Możemy więc zapytać, jak te dwie rzeczywistości do siebie pasują? Jak to możliwe, że istnieje śmierć tam, gdzie jest miłość? Czy śmierć może zerwać więzy przyjaźni, kto jest silniejszy? Jest to jakże aktualne pytanie. Znajdujemy je, to pytanie, w całej historii, słyszymy je w słowach sióstr: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł!” (J 11,21. 32). Znajdujemy je ponownie w płaczu Jezusa, który odczuwa cały ból i dramat śmierci swojego przyjaciela. Można by powiedzieć, że wiara musi zmierzyć się, wcześniej czy później, z tym skandalem, z tym dramatem śmierci.

Fot. Youtube/The Chosen

Być może dlatego Jezus wydaje się zwlekać, zanim pójdzie do swojego przyjaciela; nie robi nic, aby uniknąć jego śmierci, pozwala mu umrzeć. Pozwala mu umrzeć, ale nie pozostawia go w śmierci. To tam do niego dociera.

Jak do niego dociera?

Fragment mówi o tych „Żydach”, którzy udali się do Marty i Marii, aby je pocieszyć (J 11, 19, 31), zgodnie z praktyką kondolencji, która w czasach Jezusa była już rozpowszechnionym i utrwalonym obrzędem. Odwiedzają siostry, aby nie pozostawić ich samych w ich smutku; nie mogą jednak nic uczynić przeciwko śmierci.

Wizyta Jezusa jest zupełnie odmienna.

Idzie, aby obudzić swojego przyjaciela (J 11,11), ponieważ dla tych, którzy w Niego wierzą, którzy wierzą w Jego wierną przyjaźń, śmierć jest jak sen i jak każdy sen nie jest ostateczna, nie jest na zawsze. Jezus odwiedza Łazarza i jego siostry, przynosząc w darze swoją przyjaźń, która jest życiem: tak jak nie zawodzi Jego przyjaźń, tak też nie może zawieść życie.

>>> Marcin Charliński: nie zostałem odrzucony, ale dostałem bardzo dużą dawkę miłości [ROZMOWA] 

Subtelnie, obok śmierci Łazarza, ewangelista Jan czyni aluzję do innej śmierci, śmierci samego Jezusa. Aluzję znajdujemy na początku (J 11, 8.16), a jeszcze wyraźniej na końcu, kiedy właśnie z powodu wskrzeszenia Łazarza przywódcy postanawiają zabić Jezusa (J 11, 47-53).

Ta śmierć ma wiele wspólnego ze śmiercią Łazarza: w istocie, także Ojciec, chociaż Syn modli się do Niego o oddalenie śmierci, nie oszczędza swemu umiłowanemu Synowi, w którym ma upodobanie tego skrajnego doświadczenia opuszczenia. Lecz tak jak Jezus nie opuszcza Łazarza w grobie, tak samo Ojciec nie opuszcza Syna, ale obdarza go życiem, które już nigdy się nie skończy. Jeśli więc jest coś, co może pokonać śmierć, to jest to miłość, i tylko miłość: więź, która istnieje między Ojcem i Synem, jest więzią tak silną i tak pewną, że nawet śmierć nie może jej przerwać.

I właśnie w tej samej więzi dane jest nam uczestniczyć, żyjąc w miłości do Pana i do siebie nawzajem.

+Pierbattista Pizzaballa

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze