fot. pixabay.com

Abp Pizzaballa: Zmartwychwstały Pan tworzy uczniów misjonarzy

Zmartwychwstały Chrystus obdarza swoich uczniów Duchem Świętym, posyła ich w świat i uzdrawia, odpuszczając grzechy i wyprowadzając z niewoli samych siebie – pisze w rozważaniu na przypadającą 24 kwietnia II Niedzielę Wielkanocną, roku C łaciński patriarcha Jerozolimy, abp Pierbattista Pizzaballa.

>>> Wojna w Ukrainie [NA ŻYWO, 21.04.2022]

Osiem dni temu, w Niedzielę Wielkanocną, zobaczyliśmy, gdzie zaczyna się droga wiary każdego chrześcijanina: przy pustym grobie. To właśnie tam przychodzimy, aby zobaczyć miejsce, w którym Jezus został pochowany, gdzie niewiasty i uczniowie odkrywają, że Jego ciało rzeczywiście zniknęło. Jezus nie jest już więźniem śmierci. Jest to jednak dopiero punkt wyjścia i wymaga przebycia pewnej drogi.

Dlatego w opisach spotkań Zmartwychwstałego z uczniami bardzo często mówi się o drodze: uczniowie idą do grobu, Jezus przychodzi do nich w wieczerniku, uczniowie są w drodze do Emaus, a potem spieszą z powrotem do Jerozolimy. Jest to oczywiście podróż fizyczna, ale także duchowa. Jest to podróż wiary.

>>> Piekarz z Poznania rozdaje chleb w Buczy i Kijowie

Dlatego też, jeśli w Ewangelii z poranka wielkanocnego zobaczyliśmy, gdzie zaczyna się ta droga wiary, to dzisiaj widzimy, dokąd ona prowadzi, gdzie musi przywieść. Musi nas ona prowadzić do rozpoznania zmartwychwstałego Pana, do zobaczenia Go na własne oczy, do uwierzenia w Niego, do ponownego odkrycia Go jako naszego Pana i naszego Boga. Właśnie pewne aspekty tej drogi wiary chcemy podkreślić.

Przede wszystkim należy zauważyć, że po poranku wielkanocnym, po dniu następującym po szabacie, wszyscy szukają Jezusa, ale nikt Go nie znajduje. To On odnajduje swoich uczniów. I znajduje ich, w chwili i w miejscu, które wydaje mu się to dobre. W dzisiejszej Ewangelii naprawdę to widzimy: Jezus po raz pierwszy odnajduje swoich uczniów zgromadzonych wieczorem w Wieczerniku. Następnie, osiem dni później, wraca na spotkanie z Tomaszem, który był nieobecny podczas pierwszego spotkania. Droga wiary prowadzi przez to wąskie gardło, jakim jest pozwolenie na odnalezienie siebie, uznanie, że to nie my znajdujemy Pana, lecz to On nas znajduje.

Lecz gdzie nas znajdzie? Dokładnie tam, gdzie jesteśmy, w naszych lękach i wątpliwościach, tam gdzie jesteśmy zamknięci. Uczniowie byli zamknięci w Wieczerniku z obawy przed Żydami (J 20, 19), Tomasz był zamknięty w niemożności myślenia, że Pan żyje, że może do niego przyjść. Wręcz przeciwnie, jak widzieliśmy, Pan przychodzi. I przychodzi, aby dokonać trzech rzeczy.

Pierwszą z nich jest udzielenie Ducha Świętego (J 20, 22). To znaczy danie życia, które sam odnalazł po śmierci. Jest to życie, do którego powołał Go Ojciec, jako ukoronowanie i wypełnienie Jego daru ze względu na miłość. Ale po otrzymaniu tego życia Jezus nie może zatrzymać go dla siebie: daje je swoim przyjaciołom.

Drugą rzeczą, którą czyni Jezus, jest rozesłanie uczniów. Niebawem, gdy po zamęcie Męki odnalazł ich na nowo, nie zatrzymuje ich dla siebie, lecz natychmiast ich rozsyła, tak jak Ojciec Go posłał. Dlatego życie, które na nowo odnaleźli, musi tu i teraz stać się udziałem wszystkich ludzi, ponieważ Pascha jest dla wszystkich. A sposób, w jaki się to stanie, jest wyjątkowy: odpuszczenie grzechów (J 20, 23). Przebaczenie jest bowiem ostatecznym znakiem zwycięstwa Zmartwychwstałego nad śmiercią.

Wreszcie Jezus przychodzi, aby spotkać się z Tomaszem i go uzdrowić.

Potrzeba zranionego człowieka, grzesznika, polega zawsze na tym, aby wyciągnąć rękę, dotknąć i wziąć, tak jak Adam. Jest to potrzeba posiadania. I Jezus przychodzi właśnie w tym momencie. Daje siebie tej naszej chorej potrzebie. A właśnie ofiarowując siebie samego, tak jak to uczynił na krzyżu, uzdrawia nas, dając nam możliwość innego sposobu życia, które jest życiem człowieka ufającego i wierzącego.

A skoro dotykanie i posiadanie są działaniami, które zamykają nas w sobie, które zwracają nas ku sobie i naszym potrzebom, także religijnym, to wiara jest już wyjściem z nas samych. Taka jest w istocie zasada misji, do której posyła nas Zmartwychwstały.

Ci, którzy są więźniami swej potrzeby czekania, aby zobaczyć i dotknąć, nigdy tak naprawdę nie wyruszą. Z drugiej strony, kto wierzy, że Pan jest zawsze z nim, że nieustannie daje mu życie, nie może pozostać w miejscu. Wierzący nie może nie odejść, aby do innych mógł dotrzeć ten sam dar bezinteresowności i życia.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze