fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Kard. Ryś: nie wiem, dla jakich powodów papież widzi we mnie kogoś, kto może z nim współpracować

Nie wiem, dla jakich powodów Ojciec Święty widzi we mnie kogoś, kto może z nim współpracować. Cieszę się, choć wiem, jaką oznacza to odpowiedzialność – powiedział metropolita łódzki kardynał Grzegorz Ryś w rozmowie z rzecznikiem łódzkiej kurii ks. Pawłem Kłysem.

Rozmowę opublikowano na stronie archidiecezji.

W niedzielę, podczas południowej modlitwy „Anioł Pański” papież ogłosił nazwiska nowych kardynałów. Wśród nich znalazł się jeden Polak – metropolita łódzki Grzegorz Ryś. Konsystorz, podczas którego zostanie kreowanych 20 nowych kardynałów, odbędzie się 30 września w Watykanie.

„Nie oglądałem niedzielnej modlitwy Anioł Pański, gdyż byłem umówiony w wąskim gronie na zebranie na temat 600-lecia Łodzi, które przypada 29 lipca. Przyszły do mnie dwie osoby i zajęliśmy się tym tematem. Jakieś 10 czy 15 minut po godzinie 12.00 zaczęły się jakieś dziwne SMS-y i telefony, z których nic nie rozumiałem. W końcu ktoś mi tak wyraźnie napisał czy powiedział, że Ojciec Święty mianował mnie kardynałem. To był moment, w którym – mój brat lekarz mówi, że serce nie boli – ale mnie rozbolało i siadłem dość mocno w fotelu. Musiałem się zregenerować” – zrelacjonował kard. Ryś.

>>> Abp Grzegorz Ryś: w seminarium poznaje się Jezusa ubogiego

Metropolita łódzki wyznał, że od kardynała Konrada Krajewskiego, papieskiego jałmużnika wywodzącego się z archidiecezji łódzkiej, wiedział, że papież Franciszek nosi w kieszeni swojej sutanny kartkę, którą wyjmuje podczas modlitwy „Anioł Pański” i odczytuje jej treść – do tego momentu jest znana tylko jemu.

„Kardynał Krajewski miał łatwiej, bo ktoś mu powiedział, by tego dnia oglądał „Anioł Pański”; mnie nikt nie powiedział. Ojciec Święty trzyma to w tajemnicy do samego końca, a więc przychodzi to jak grom z jasnego nieba” – dodał.

Kard. Ryś opowiedział, że w kwadrans po ogłoszeniu nominacji przez Franciszka zatelefonował do niego ojciec, który akurat tego dnia wyjątkowo oglądał modlitwę „Anioł Pański” z Watykanu. Świeżo nominowany kardynał nie miał jednak siły na dłuższą rozmowę ani z tatą, ani z bratem. Zaraz też wraz z najbliższymi współpracownikami z łódzkiej kurii udał się do kaplicy, gdzie zmówił dziesiątkę „Różańca”.

fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Do niedawna metropolita łódzki, który jest doktorem nauk humanistycznych i specjalizuje się w historii Kościoła, czytał o kardynałach przede wszystkim w ujęciu historycznym. W rozmowie z ks. Kłysem wyznał, że dopiero po ogłoszeniu nominacji zaczął czytać więcej o powinnościach kardynalskich w ujęciu prawa kanonicznego, które – jego zdaniem – sprowadzają się przede wszystkim do bliskiej współpracy z papieżem, udzielania mu wsparcia i pozostawania na jego wezwanie.

„Nikt nie rządzi Kościołem sam; to nie jest w żaden sposób do pomyślenia. Nie ulega wątpliwości, że papież potrzebuje współpracowników w wypełnianiu swojej misji. Śmiem twierdzić, że dla papieża równie ważne, a może ważniejsze jest to, że doskonale wie, że pełni swój urząd w Kościele, który ma wymiar wspólnotowy i jest Kościołem, który ma konstytucję ciała – to reprezentuje sobór, synod, kolegium biskupów. To nie jest tak, że kolegium kardynalskie ma zastąpić to, co jest wymiarem wspólnotowym w Kościele” – zaznaczył.

Z kolei ks. Kłys zauważył, że w stuletniej historii archidiecezji łódzkiej nie było do tej pory arcybiskupa diecezjalnego, który byłby kardynałem. Tymczasem katolicy przyzwyczaili się, że nominacje kardynalskie płyną do ośrodków, które mają już takie tradycje.

>>> „Bóg jest zawsze pierwszy ze swoją miłością”. O kardynale nominacie Grzegorzu Rysiu

Zdaniem kard. Rysia obecny pontyfikat pokazuje, że kardynałowie często są nominowani w nowych miejscach, z pominięciem tradycyjnych stolic kardynalskich; powody tego znane są jedynie samemu papieżowi.

„Kościół w Łodzi nigdy nie miał takiej pozycji jak +wielkie+ Kościoły w Krakowie, Warszawie, Poznaniu, Gnieźnie, gdzie biskup był człowiekiem wpływającym na całą rzeczywistość – także miejską, społeczną i polityczną. W Łodzi nikt tego nie oczekiwał od biskupa. (…) Stosunki społeczne w Łodzi, gdzie mocny był ruch robotniczy i socjalistyczny, rozkładały się inaczej. Datą założycielską miasta można byłoby uznać 1905 rok i rewolucję” – zaznaczył kard. Ryś.

Komentując słabe wyniki Łodzi w badaniach dotyczących religijności jej mieszkańców, metropolita podkreślił, że on nie postrzega łódzkiego Kościoła jako „trudnego”. „Nie ma dzisiaj +łatwych+ Kościołów” – dodał.

Metropolita wspomniał, że po jego nominacji wszyscy liderzy łódzkich Kościołów, m.in. protestanckich i prawosławnego napisali do niego z gratulacjami, co on sam bardzo sobie ceni, choć przecież „dla życia ich Kościołów to nic nie znaczy”.

>>> Abp Grzegorz Ryś w gronie nowych kardynałów 

„Dobrze, że w Kościele powszechnym ludzie dowiedzą się, że jest taki Kościół w Łodzi. Ja uważam, że ten Kościół ma do zaproponowania coś w Kościele powszechnym, ma czym się dzielić. Jak ta nominacja posłuży temu, żeby Kościół łódzki gdzieś szerzej zaistniał w świadomości eklezjalnej, to chwała Bogu” – zaznaczył kard. Ryś.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze