Ks. Franciszek Blachnicki, fot. blachnicki.oaza.pl

Ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej: Rzym pozna historię ks. Blachnickiego

Ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej Adam Kwiatkowski podkreśla, że informacje napływające z Polski wskazują na to, że ksiądz Franciszek Blachnicki to kolejny kapłan, który został zamordowany za to, że służył Bogu i ojczyźnie. Polski ambasador wyraził przekonanie, że także postać tego księdza należy przybliżać w Rzymie.

14 marca Instytut Pamięci Narodowej poinformował, że śmierć założyciela Ruchu Światło-Życie w dniu 27 lutego 1987 roku nastąpiła na skutek zabójstwa poprzez podanie ofierze śmiertelnych substancji toksycznych. Wykazały to czynności procesowe, przeprowadzone w Polsce oraz na terenie Niemiec, Austrii i Węgier przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach.

Ambasador Kwiatkowski odnosząc się do tych ustaleń podkreślił: „Wiadomości, które docierają do nas z Polski na temat śmierci księdza Blachnickiego to są informacje o tym, że mamy do czynienia z kolejnym kapłanem, który zginął, został zamordowany za to, że służył Bogu i ojczyźnie”.

Ambasador Kwiatkowski, fot. PAP/Sebastian Borowski

„Tych osób, które w sposób szczególny zapisały się w historii naszej ojczyzny, ale również w historii Kościoła przez dzieła, jakie stworzyły, przez swój charyzmat, przez swoją wiarę jest bardzo wiele. Myślę, że w Rzymie jest miejsce do tego, żeby o nich mówić , żeby ich przybliżać tym, którzy tutaj mieszkają i posługują”- oświadczył ambasador RP. Dodał: „Wszystkie te osoby, które decyzją Ojca Świętego zostały wyniesione na ołtarze w ostatnich latach, ale także te, które będą wyniesione, to nie tylko ludzie zasłużeni dla Kościoła, dla wiary, ale też osoby, które zapisały się w historii Polski”.

Ks. Franciszek Blachnicki osiadł w Carlsbergu w RFN w 1982 roku. Stworzył tam Chrześcijańską Służbę Wyzwolenia Narodu oraz Międzynarodowe Centrum Ewangelizacji Światło-Życie. Równolegle zaangażował się też mocno we wspieranie środowisk opozycyjnych dążących do przemian demokratycznych w krajach komunistycznych bloku wschodniego.

Działalność księdza Blachnickiego przyciągnęła zainteresowanie wywiadów komunistycznych: PRL, Stasi, jak i Moskwy. W otoczeniu księdza uplasowano co najmniej dwoje agentów wywiadu PRL. Byli nimi Andrzej Gontarczyk i jego ówczesna żona Jolanta Lange (wcześniej Gontarczyk), obecnie działaczka lewicowych organizacji w Warszawie.

Oboje legendowali się jako ludzie wierzący i działacze „Solidarności”. I tak nawiązali współpracę z ośrodkiem w Carlsbergu i z samym ks. Blachnickim. Zyskali zaufanie księdza, który powierzył im nawet prowadzenie drukarni. Stali się jego bliskimi współpracownikami. W rzeczywistości jednak mieli za zadanie inwigilację duchownego a także dezintegrację środowiska polonijnego w RFN. Inicjowali konflikty, sabotowali działalność drukarni.

„Przed śmiercią ks. Blachnicki miał już pewność, że Gontarczykowie są agentami. Działacz Solidarności Walczącej w RFN, Andrzej Wirga, w lutym 1987 r. przekazał księdzu informację o przeszłości małżeństwa” – powiedział PAP historyk dr. Andrzej Grajewski.

Po tym jak ks. Blachnicki został zamordowany Gontarczykowie zostali ewakuowani przez wywiad PRL w 1988 roku do Polski. Na pytanie, kto stał za zabójstwem ks. Blachnickiego, ekspert ds. służb specjalnych Piotr Woyciechowski odpowiada, że „podejrzewany jest o to szpiegowski duet Jolanty (obecnie: Lange) i Andrzeja Gontarczyków, którzy w dokumentach SB funkcjonowali pod pseudonimami „Panna” i „Yon”. Zostali oni wytypowani, przeszkoleni i przerzuceni w 1982 r. przez wywiad komunistyczny PRL na teren RFN. Przeznaczono ich do działań opresyjnych i rozpracowania przebywającego na emigracji w Carlsbergu (RFN), prowadzącego tam ośrodek „Marianum” – ks. Franciszka Blachnickiego”.

Nie wiadomo jeszcze, czy najnowsze informacje dotyczące zabójstwa duchownego wpłyną na trwający proces beatyfikacyjny księdza Blachnickiego, rozpoczęty w 1995 roku. W 2015 roku papież Franciszek podpisał dekret o heroiczności jego cnót, co oznacza, że potrzeba jeszcze uznania cudu za jego wstawiennictwem. W przypadku uznania go za męczennika cud nie byłby wymagany. Nie należy jednak wykluczyć, że konieczne byłoby dodatkowe postępowanie w związku z nowymi okolicznościami dotyczącymi śmierci kandydata na ołtarze.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze