Andrea Tornielli: zmiana watykańskich struktur bez nawrócenia jest bezużyteczna [ROZMOWA]
Pierwszą reformą musi być reforma serca. Zmiana struktur bez zmiany serc, sposobu życia, bez nawrócenia jest absolutnie bezużyteczna. Franciszek współpracuje z doradzającymi mu kardynałami nad reformą Kurii Rzymskiej, zaczynając od urzędów finansowych, gospodarczych i administracyjnych. Proces nie jest jeszcze zakończony – mówi Andrea Tornielii, dyrektor programowy mediów watykańskich, z którym rozmawia Michał Jóźwiak.
W swojej książce „Dzień sądu” pisze Pan o rzeczach i sprawach, o których wcześniej mówiło się niewiele. Czy ta książka zmieniła sposób myślenia o Kościele?
Książka została napisana w ciągu kilku tygodni przez Gianniego Valente i przeze mnie. Wydarzyło się to zanim jeszcze objąłem funkcję dyrektora programowego mediów watykańskich. Pretekstem były oczywiście zarzuty przedstawione przez byłego nuncjusza abp. Carlo Marię Viganò w sprawie McCarricka i jego oczekiwania, aby papież Franciszek złożył rezygnację. Było to w sierpniu 2018 r. Poważnie potraktowaliśmy prośbę papieża, który zwrócił się do nas, dziennikarzy, o sprawdzenie wiarygodności oświadczenia Viganò. Była to okazja, aby porozmawiać o przesłaniu pontyfikatu i spróbować dać naszym czytelnikom klucz do interpretacji faktów. Chcieliśmy zaproponować lekturę, która uczciwie spojrzy na wydarzenia w Kościele. Odpowiedzią na problemy, dramaty i skandale nie mogą być tylko „dobre praktyki” czy coraz bardziej restrykcyjne normy. Potrzebna jest również zmiana mentalności, nawrócenie. Najważniejsza jest pokuta i pokora, także u księży i biskupów.
When #PopeFrancis set up Dicastery for Communication he included post of "editorial director." Journalist Andrea @Tornielli today was named the first to hold the post. (Paul Haring photo) pic.twitter.com/hmpJPLpXHl
— Cindy Wooden (@Cindy_Wooden) December 18, 2018
Wszyscy znamy sprawę byłego kardynała McCarricka. Co ten przypadek mówi nam o Kościele? Jak to możliwe, że komunikacja w Kurii Rzymskiej zawiodła na tak wielu poziomach?
To, co zostało przytoczone w ogromnej liczbie świadectw i dokumentów, które zostały niedawno opublikowane w tzw. Raporcie McCarricka, jest bez wątpienia tragiczną stroną w najnowszej historii katolicyzmu. Bolesną historią, z której lekcję wyciągnął cały Kościół. Było to widać już wcześniej, kiedy papież Franciszek podjął działania po spotkaniu w sprawie ochrony nieletnich w lutym 2019 r. Błędy popełnione przy sprawie byłego kardynała były pryzmatem, przez który patrzono na ten temat. Widać to na przykład w motu proprio Vos estis lux mundi, które zawiera instrukcje dotyczące wymiany informacji między dykasteriami oraz między Rzymem a Kościołami lokalnymi. Są też jasne wskazówki mówiące o tym, jak ma wyglądać zaangażowanie metropolity we wstępne dochodzenie. Nowe zasady mają przyspieszać rzetelną ocenę oskarżeń o nadużycia. Mówią też o zniesieniu papieskiej tajemnicy w tej kwestii. Wszystkie decyzje uwzględniły to, co zawiodło podczas szeroko rozumianej sprawy McCarricka. Ewidentnie doszło do zaniedbań i źle oceniano sytuację. Kościół nadal uczy się wyciągać wnioski na podstawie popełnionych błędów. Stało się to oczywiste również w lipcu 2020 r., kiedy opublikowano vademecum Kongregacji Nauki Wiary, w którym wezwano biskupów i przełożonych kościelnych, aby nie odrzucali automatycznie anonimowych donosów. Prawdą jest, że komunikacja w Kurii Rzymskiej była zła. Ale prawdą jest też to, że w momencie nominacji Theodore’a McCarricka na arcybiskupa Waszyngtonu w 2000 r. Stolica Apostolska działała na podstawie częściowych i niepełnych informacji. To, co teraz wyszło na jaw, to zaniedbania i decyzje, które później okazały się błędne. To pokłosie tego, że podczas procesu oceny kandydata, o który wówczas prosił Rzym, przesłuchiwani nie zawsze ujawniali wszystko, co wiedzieli. Do 2017 r. nigdy nie było żadnego precyzyjnego oskarżenia o wykorzystywanie seksualne, molestowanie lub krzywdzenie nieletniego.
>>> Andrea Tornielli: potrzebna jest zmiana mentalności w Kościele
Papież Franciszek działa nie tylko na polu walki z nadużyciami seksualnymi, ale także finansowymi. Jak Pan ocenia reformy Ojca Świętego? Mam tu na myśli między innymi motu proprio o finansach, które ukazało się dwa tygodnie temu. Jak śledztwo watykańskie w sprawie „Sloane Avenue” wpłynęło na tę reformę?
Pierwszą reformą musi być reforma serca. Zmiana struktur bez zmiany serc, sposobu życia, bez nawrócenia jest absolutnie bezużyteczna. Franciszek współpracuje z doradzającymi mu kardynałami nad reformą Kurii, zaczynając od urzędów finansowych, gospodarczych i administracyjnych. Proces nie jest jeszcze zakończony. Wspomniane motu proprio jest krokiem w tym procesie. Prezes APSA (Administracji Dóbr Stolicy Apostolskiej), biskup Nunzio Galantino, wyjaśnił niedawno, że oczywiście watykańskie (wewnętrzne) dochodzenie w sprawie budowy alei London Sloane wpłynęło na tę reformę. Autorzy reformy byli świadomi konieczności większej kontroli i przejrzystości. W konsekwencji doszło do scentralizowania zarządzania aktywami i pieniędzmi. Motu proprio jest zgodne z poprzednimi reformami. Papież jest konsekwentny. W Watykanie było zbyt wiele podmiotów i urzędów, które do tej pory zajmowały się inwestycjami finansowymi. „Istniała potrzeba zmiany zarządzania finansami, gospodarką i administracją w celu zwiększenia przejrzystości i wydajności” – powiedział Galantino. To najlepszy komentarz.
Papież Franciszek jest często krytykowany przez niektórych kardynałów, duchownych lub katolickie media. Dlaczego?
Przede wszystkim musimy unikać uogólnień. Myślę, że musimy pamiętać o przeszłości. Niestety, nie jest to bezprecedensowe, aby papież był mocno krytykowany, także wewnątrz Kościoła. Musimy pamiętać, co stało się z Pawłem VI po opublikowaniu encykliki Humanae vitae. W tym czasie również kardynałowie i biskupi krytykowali papieża. To samo działo się przez długi czas z Janem Pawłem II czy z Benedyktem XVI. Nowością jest z jednej strony niższy standard krytyki, który stał się zbyt polaryzujący, a z drugiej bańka w mediach społecznościowych. Obecność w sieci głosów, tak krytycznych wobec papieża, jest wzmacniana i ostatecznie wydaje się być większa niż jest w rzeczywistości. Każdy papież ma swoją historię, formację, ludzki styl i na tym polega bogactwo historii Kościoła. Uważam, że jeśli katolik nie zgadza się i nie rozumie przemówienia lub decyzji podjętej przez następcę Piotra, to jego pierwszą reakcją powinna być próba dostrojenia się do papieża, który otrzymał specjalną misję, aby nas prowadzić i aby utwierdzić nas w wierze katolickiej. Naszą pierwszą reakcją powinna być próba zrozumienia tego, o co prosi nasz papież i jakie kierunki nam wskazuje, a nie jego krytyka. Niestety, kultura „talk show” i upraszczanie rzeczywistości obowiązuje również w Kościele. Jest jeszcze jeden problem. Wierni – a czasem także księża i biskupi – reagują i komentują wypowiedzi papieża, skupiając się na nagłówkach portali internetowych. Dlatego tak ważne jest, żeby docierać do tego, co naprawdę powiedział papież, a nie opierać swoich opinii na komentarzach w prasie.
Czasem niewygodne jest też chyba to, że Franciszek w jakimś sensie przenosi centrum Kościoła na peryferie. Najważniejsi nie są dla niego ci ważni w oczach świata, ale ludzie z marginesu.
Franciszek, zgodnie z nauką społeczną i nauczaniem ojców Kościoła, mówi o ubogich i cierpiących, w ostatnim czasie zwłaszcza o imigrantach i uchodźcach. Papież prosi nas, abyśmy patrzyli oczami wiary, oczami Ewangelii, na tych ludzi. Ta zmiana mentalności jest dla nas w jakimś sensie kosztowna, bolesna. Czasami trudno jest zmienić nasze nastawienie i nawyki. Papież wprost wskazuje także na problem klerykalizmu.
>>> Viganò na papieża? [KOMENTARZ]
Uchodźcom i migrantom papież rzeczywiście poświęca wyjątkowo dużo uwagi. Ponadto Franciszek zachęca nas, żebyśmy wychodzili na różnie rozumiane peryferie.
Przede wszystkim musimy pamiętać o ważnym rozdziale w historii zbawienia. Przywołajmy ważne słowa: „Tułacza Rodzina Nazaretańska: Jezus, Maryja i Józef, uciekając przed gniewem bezbożnego króla i w drodze do Egiptu, i na wygnaniu w Egipcie stanowi pierwowzór, przykład i ostoję dla wszystkich emigrantów w każdym czasie i miejscu, dla cudzoziemców i wszelkiego rodzaju uchodźców, którzy w obawie przed prześladowaniem lub z powodu niedostatku muszą opuścić rodzinną ziemię, drogich rodziców i krewnych oraz serdecznych przyjaciół i podążać w obce strony”. To paradoksalnie nie słowa Franciszka! To słowa z konstytucji apostolskiej Exsul familia, opublikowanej przez Piusa XII w 1952 r. Papież Franciszek, mówiąc o imigrantach i uchodźcach, po prostu prosi nas, abyśmy pamiętali, że nasz Bóg, Jezus Pan, był imigrantem i uchodźcą. Dla chrześcijanina ważne jest, aby widzieć oblicze Boga w każdej osobie, która cierpi. Taki był stan, którego doświadczała Święta Rodzina. Jezus został uratowany, ponieważ Egipt był otwarty na przyjęcie Go z Maryją i Józefem. Byli tam aż do śmierci króla Heroda. Po co zatem zwracać uwagę na peryferie? Ponieważ nasz Bóg jest Bogiem z peryferii. Urodził się w Izraelu, na peryferiach Imperium Rzymskiego. W swoim ziemskim życiu był człowiekiem ubogim. Nie działał jak potężny król, ale kochał biednych i cierpiących ludzi. Uczył nas, jak rozpoznawać Go w ludziach cierpiących, głodnych, spragnionych, więźniach czy cudzoziemcach. To nie jest lewicowy program polityczny, to jest Ewangelia. Trzeba także pamiętać o tych, którzy żyją w centrach wielkich i bogatych miast, ale zaliczają się do peryferii duchowych. Niektórzy mają wszystko, o czym tylko można sobie pomarzyć, ale mimo tego nie odnajdują sensu istnienia.
Co sądzi Pan o decyzji papieża, że przyszli dyplomaci Stolicy Apostolskiej spędzą rok na misji?
Ta decyzja zapadła zaledwie kilka miesięcy po zapowiedzi samego papieża w przemówieniu kończącym Synod dla Amazonii. Franciszek powiedział: „Zgodnie z programem służby dyplomatycznej Stolicy Apostolskiej młodzi księża powinni spędzić co najmniej rok na terytorium misyjnym. Nie chodzi o odbywanie stażu w nuncjaturze jak teraz, co jest bardzo pożyteczne, ale po prostu o służbę biskupowi na terenie misyjnym”. Po decyzji podjętej w lutym 2020 r. podstawowym elementem formacji staje się teraz rok poświęcony służbie misyjnej w terenie, z dala od domu, brudząc sobie ręce w duszpasterstwie, w Kościołach z pogranicza. To dla duchownych czas przemian, zmęczenia, nowych doświadczeń, które pozwolą na lepsze i głębsze zrozumienie rzeczywistości Kościoła, jego problemów i trudności, ale także jego nadziei i pocieszającego piękna codzienności.
Tematy misyjne są dla Franciszka jednym z priorytetów?
Z pewnością papież podkreśla, że istotą życia Kościoła są misje. Misja, zaangażowanie w terenie, osobiste świadectwo, to nie jest „biznes” dla specjalistów i nie wymaga „strategii” ani szkolenia marketingowego. Bycie misjonarzem jest ściśle związane z naszym codziennym życiem chrześcijańskim i jest konsekwencją naszego doświadczenia wiary. Jeśli przeżywamy radość Ewangelii, to będziemy automatycznie dzielić się nią z innymi. Kościół albo jest misyjny, albo w ogóle nie jest Kościołem.
Jakie jest zatem główne przesłanie tego pontyfikatu?
Myślę, że najważniejszym przesłaniem jest miłosierdzie. Miłosierdzie Boże, które było tak ważne dla poprzednich papieży, zwłaszcza dla Jana Pawła II, jest kluczowym przesłaniem również dla Franciszka. To jest – jak podkreśla Ojciec Święty – dowód osobisty naszego Boga. Franciszek swoim świadectwem i nauczaniem pokazuje nam, że nasz Pan jest Bogiem bliskości. Papież może być także blisko ludzi, którzy są z dala od Kościoła. Moim zdaniem wyróżniają się dwa elementy, które mogą pomóc wyjaśnić zainteresowanie i sympatię, jaką wzbudził papież Franciszek.
>>> Tornielli o sprzecznościach w świadectwie abp. Viganò
Jakie to elementy?
Pierwszym z nich jest osobiste świadectwo życia Ewangelią. Wielkie i małe gesty, a także małe lub duże codzienne wybory, których dokonuje Franciszek. Jego zdolność do spotykania się i rozmawiania ze wszystkimi – będąc do końca sobą. Wszystko to uczyniło go nie tylko wiarygodnym, ale przede wszystkim przystępnym. Obecnie wielu ludzi na całym świecie postrzega papieża jako jednego z nich. W wywiadzie wyjaśnił: „Gdy chrześcijanie zapominają o nadziei i czułości, stają się Kościołem zimnym, który nie wie, dokąd iść, i wplątuje się w ideologie, w zachowania doczesne. Tymczasem prostota Boga mówi ci: »Idź naprzód, jestem Ojcem, który cię pieści«. Boję się, gdy chrześcijanie tracą nadzieję i zdolność obejmowania i czułości”. Drugim elementem, który wyjaśnia atrakcyjność papieża w oczach wielu wiernych i komentatorów, są jego proste nauki, które wygłasza w homiliach podczas mszy św. sprawowanej w Domu Świętej Marty. Stało się to szczególnie wyraźne podczas pierwszego lockdownu spowodowanego pandemią w okresie od marca do maja 2020 r.
Rozmawiał Michał Jóźwiak
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |