fot. EPA/FABRIZIO ZANI

Anioły Błota – ochotnicy niosą pomoc powodzianom w Emilii-Romanii

We Włoszech podziw i uznanie budzą Anioły Błota, czyli ochotnicy, którzy sprzątają zalane domy, piwnice i sklepy we włoskiej Emilii- Romanii, nawiedzonej w minionych dniach przez katastrofalną powódź. Pod ich wrażeniem była też przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, która w czwartek odwiedziła ten region.

To im tysiące mieszkańców zawdzięczają to, że w krótkim czasie ich domy udało się oczyścić z błota powodziowego.

Nazywanie wolontariuszy, zwłaszcza młodych, Aniołami Błota ma we Włoszech długą tradycję. Po raz pierwszy określenie to pojawiło się po niszczycielskiej powodzi we Florencji 4 listopada 1966 roku. Sześć dni później zostało użyte w relacji na łamach dziennika „Corriere della Sera”. Ochotnicy, przybyli z całego kraju i zagranicy natychmiast ruszyli wtedy do akcji usuwania błota z zalanych budynków, także zabytkowych, ratowania księgozbiorów i dzieł sztuki. Gdyby nie ich zaangażowanie, nie udałoby się ich uratować.

fot. EPA/FABRIZIO ZANI

Tak samo nazywa się kolejne pokolenia wolontariuszy, niosących pomoc powodzianom w zalanych miejscowościach. W zeszłym roku pomagali w regionie Marche. W tych dniach ich aktywność osiągnęła niespotykaną dotąd skalę, bo do akcji, wyposażeni w kalosze, rękawice, wiadra i łopaty ruszyli jednocześnie w dziesiątkach miejscowości Emilii- Romanii, które po 16 maja znalazły się pod wodą.

„Bardzo pomogły nam media społecznościowe i wszystkie komunikatory. To w ten sposób umawialiśmy się na akcję sprzątania. Co ciekawe, nie było w tym chaosu. Jak na taki spontaniczny zryw organizacja była doskonała”- tak wspomina pierwsze dni po powodzi licealistka z miejscowości Barisano. Jak dodała, kiedy zamknięte były szkoły, uczniowie masowo zamienili podręczniki na łopaty. Do wielu młodych ludzi dołączyli ich rodzice.

fot. EPA/FABRIZIO ZANI

Z Rzymu i innych miast przybyli z pomocą do Emilii- Romanii ci, którzy stamtąd wyjechali na studia lub do pracy. „My, ludzie z tych stron, Romagnoli, mamy naszą pieśń Romagna mia. Przy niej odgarnialiśmy błoto śpiewając słowa: Romagna mia, nie można być daleko od ciebie„- podkreślił – w rozmowie z Polską Agencją Prasową – student mediolańskiego uniwersytetu Alessandro, który dołączył do swoich kolegów.

W pierwszych dniach ochotnicy wszędzie brnęli w wodzie i błocie usuwając je z domów, piwnic , podwórek i ulic. Teraz nadal pracują na terenach, gdzie woda jeszcze nie opadła. Tysiące młodych ludzi wynosiło też z domów wszystko, co się tam znajdowało w nadziei, że choć część uda się uratować; dźwigali ciężkie meble, sprzęty, książki i zabawki. Po kilku dniach słońce stało się ich sojusznikiem, bo wszystko zaczęło schnąć. Tak jest między innymi w dzielnicach i miejscowościach na obrzeżach Forli.

Rodzina z dwojgiem małych dzieci pokazuje tam kuchnię i salon swojego domu tłumacząc, że stało tam ponad pół metra wody. Podłoga wyschła a do środka wniesiono część wyposażenia. „Pomogli nam ludzie, w większości zupełnie obcy, którzy przyszli do nas z niezalanych dzielnic i zaczęli odgarniać mętną wodę z błotem. Nie wiem, ile osób było, chyba około dwudziestu. Potem poszli dalej”- powiedziała kobieta zapraszając do swojej kuchni.

Suszenie przedmiotów w miejscowym kościele fot. EPA/FABRIZIO ZANI

Po ponad tygodniu od powodzi w wielu miejscowościach dominuje zaschnięte, twarde błoto, które pokryło asfaltowe drogi, chodniki, podwórka domów i skwery. Nadal ludzie spontanicznie organizują się by pomagać mieszkańcom wrócić do normalnego życia. Oczyszczają każdy ocalony przedmiot, wynoszą sprzęty, których nie da się uratować.

Galeria (6 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze