fot. PAP/EPA/JALAL MORCHIDI

Arcybiskup Rabatu: Ewangelia wzywa nas do pomocy naszym muzułmańskim braciom

W niedzielę w parafii Świętych Męczenników w Marrakeszu odprawiliśmy Eucharystię w intencji wszystkich ofiar trzęsienia ziemi. To samo zrobiliśmy w innych parafiach, ale ta w Marrakeszu była najbliżej epicentrum trzęsienia ziemi. Na obszarze, gdzie zginęło najwięcej ludzi, nie ma wspólnot chrześcijańskich – mówi w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną kard. Cristóbal López Romero SDB, arcybiskup Rabatu w Maroku.

Jak dodaje, są to przede wszystkim małe wioski z bardzo małą liczbą mieszkańców. – Nie ma tam chrześcijan. W samym Marrakeszu jak i w i innych miastach są chrześcijanie, ale żaden z nich nie został osobiście dotknięty tą tragedią – wyjaśnia kard. Cristóbal López Romero.

Piotr Dziubak (KAI): Trzęsienie ziemi w Maroku pochłonęło ponad 2 tys. ofiar. Prawie tyle samo osób jest ciężko rannych.

Kard. Cristóbal López Romero: – Trzęsienie ziemi, którego doświadczyliśmy, to już ponad 2000 ofiar śmiertelnych i może się zdarzyć, że liczba ta będzie rosnąć. Powody są dwa. Po pierwsze nie udało się jeszcze dotrzeć ratownikom do wszystkich małych miejscowości lub wsi, które ucierpiały. I może być tak, że pod gruzami wciąż leży sporo rannych i zmarłych. Po drugie mamy ponad 2000 rannych, z których wielu jest w ciężkim stanie. Może się to niestety w wielu przypadkach także zakończyć tragicznie, śmiercią. Dlatego bilans ofiar trzęsienia ziemi jest w dalszym ciągu niepełny.

>>> Już ponad 2 tysiące ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi w Maroku

fot. PAP/EPA/TIAGO PETINGA

Czy w dalszym ciągu są odczuwalne wstrząsy?

– Wydaje się, że aktywność sejsmiczna dobiegła końca. Przedwczoraj doszło do wstrząsu wtórnego o sile nieco ponad 4 stopni w skali Richtera, ale pozostał on niezauważony. Nie mieliśmy żadnych innych sygnałów, które mogłyby wskazywać na to, że mogłoby się to powtórzyć. Wydaje się, że najgorsze już za nami. A jeśli byłoby coś jeszcze, to byłoby to już zupełnie nowe i kolejne zjawisko sejsmiczne.

Przedwczoraj Ksiądz Kardynał odprawiał mszę w intencji ofiar trzęsienia ziemi.

– Przedwczoraj w parafii Świętych Męczenników w Marrakeszu odprawiliśmy niedzielną Eucharystię w intencji wszystkich ofiar trzęsienia ziemi. To samo zrobiliśmy w innych parafiach, ale ta w Marrakeszu jest najbliżej epicentrum trzęsienia ziemi. Na obszarze, gdzie zginęło najwięcej ludzi, nie ma wspólnot chrześcijańskich. Są to przede wszystkim małe wioski z bardzo małą liczbą mieszkańców. Nie ma tam chrześcijan. W samym Marrakeszu jak i w i innych miastach są chrześcijanie, ale żaden z nich nie został osobiście dotknięty tą tragedią.

fot. PAP/EPA/JALAL MORCHIDI

Papież Franciszek odwiedzając Maroko w 2019 roku zachęcił, żeby mały Kościół katolicki zaopiekował się muzułmanami w tym kraju, żeby im pomagał.

– Ciągle żywo wspominamy wizytę papieża Franciszka w 2019 roku w naszym kościele w stolicy w Rabacie. Nawiązując do słów papieża, to nie chodzi o to, że on sam poprosił nas o opiekę nad naszymi muzułmańskimi braćmi. Ewangelia nas o to prosi. Musimy zawsze służyć wszystkim naszym braciom i siostrom oraz staramy się to robić poprzez dialog międzyreligijny, a także poprzez bycie Kościołem samarytańskim, to znaczy zachowując się jak Dobry Samarytanin, który pochyla się nad rannymi, próbuje leczyć ich rany i dawać im schronienie, aby mogli wyzdrowieć. Właśnie tak staramy się czynić, szczególnie teraz w momencie tej wielkiej tragedii. Staramy się pomagać w miarę naszych ubogich i ograniczonych możliwości, zarówno pod względem niewielkiej liczby osób, jak i finansów.

Zdjęcia europejskich turystów z walizkami pośród gruzów po trzęsieniu ziemi na rynku w Marrakeszu są szokujące. W relacjach z miejsc kataklizmu słychać krzyki właścicieli sklepów: „mam rodzinę, nie mogę zamknąć mojego sklepiku z pamiątkami, co robić?”

– Nie widziałem relacji, o których pan wspomina, ale mogę sobie wyobrazić jak to wyglądało zaraz po kataklizmie. Są ludzie, którzy nie mają wrażliwości na cierpienie innych. Musimy zadbać o to, by nie przysparzać więcej cierpienia tym, którzy już cierpią. Musimy zanieść im pociechę, współczucie, poczuć empatyczną jedność ze wszystkimi, którzy cierpią. Musimy mieć tę wrażliwość. Właśnie dlatego rząd w dużej mierze uniemożliwia nam udanie się na obszary dotknięte kataklizmem, aby nie stało się to wycieczką turystyczną lub miejscem dla ciekawskich, ale tylko dla ludzi, którzy zamierzają pomóc i wnieść coś pozytywnego, a nie dla ludzi, którzy zamierzają zaspokoić swoją ciekawość i tym bardziej komplikować zaistniałą sytuację.

fot. PAP/EPA/JALAL MORCHIDI

Jak na razie rząd w Rabacie nie przyjął pomocy od Francji, ale od innych krajów tak, m. in. Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Emiratów Arabskich i Kataru. Czy nie jest to dowód, że w ostatnim okresie Francja jest coraz gorzej postrzegana w Afryce?

– Nie jestem analitykiem politycznym, ale antyfrancuskie nastroje panujące w całej francuskojęzycznej Afryce, tej części kontynentu, która została kiedyś skolonizowana przez Francję są dobrze znane. Widać to wyraźnie w Mali, Burkina Faso, Nigrze, Gabonie i innych krajach. Powinno to skłonić francuski rząd i całą Francję do refleksji nad jej relacjami z kontynentem afrykańskim, który traktuję ją z odrazą i odrzuceniem. Stosunki między Francją a Marokiem nie są obecnie dobre, ponieważ Francja nie wykonała przyjaznych gestów. Przyjaznych gestów, o które Maroko się starało. Trudno się więc teraz dziwić, że kraj niechętnie przyjmuje od tego kraju gesty przyjaźni i solidarności choćby w przypadku trzęsienia ziemi. Zresztą nie było takich wyrazów przyjaźni w innych momentach, które były bardzo ważne dla Maroka. Ale nie brakuje ludzi, którzy pracują, aby pomóc ofiarom. Jesteśmy świadkami dobrej współpracy pomiędzy rządem, armią, obroną cywilną i pomocą, która dociera z czterech krajów, o których pan wspomniał. Jest to wystarczająco dużo, aby wykonać niezbędną pracę w obecnej chwili.

Jak najlepiej można pomóc ofiarom trzęsienia ziemi w Maroku?

– Przede wszystkim poprzez modlitwę. Ci z nas, którzy są wierzący, są przekonani, że solidarność zaczyna się w sercu, poprzez modlitwę, poprzez braterstwo, tak aby ta solidarność afektywnie przekształciła się również w solidarność skuteczną. Zachęcam do kontaktu z krajowymi placówkami Caritas. Międzynarodowa Caritas jest już w kontakcie z nami. Ustaliliśmy, w jaki sposób działać. W każdej krajowej Caritas zostanie utworzone konto do zbierania pomocy finansowej. Nie warto wysyłać ubrań i żywności. W Maroku jest tego pod dostatkiem. Może lepiej byłoby mieć pieniądze, aby wszelkie niezbędne rzeczy kupić tutaj i nie tracić za dużo wysiłku organizacyjnego w sposób bezużyteczny, aby na przykład organizować zbiórki rzeczy. Istnieje niebezpieczeństwo, że dotarłoby one do nas za późno i w miejsca, gdzie są one niepotrzebne. Wywołałoby to dodatkowy chaos. Bardziej opłaca się zbierać pieniądze, wysyłać je do Caritas, aby właśnie za pośrednictwem Caritas International można było kupić na miejscu to, co niezbędne. Przykład z dzisiaj. Zaproponowaliśmy dostarczenie wody. Ratownicy na miejscu powiedzieli nie, mamy wodę.

fot. PAP/EPA/JALAL MORCHIDI

Potrzebujemy generatorów prądu, namiotów, w których moglibyśmy schronić się w nocy. Potrzebujemy osób, które zajmą się rannymi, żeby mogli choćby zawołać pielęgniarkę lub lekarza. Tak więc Caritas, dla nas katolików, będzie normalnym kanałem pomocy. Dlatego właśnie istnieje też międzynarodowa sieć Caritas, aby pomagać w tego rodzaju sytuacjach. Już bardzo dziękuję Polakom i wielu innym za pomoc i okazaną solidarność.

Galeria (11 zdjęć)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze