Arcybiskup Tokio skomentował wybranie go na przewodniczącego Caritas Internationalis
Nowy (od 13 maja br.) przewodniczący Caritas Internationalis arcybiskup Tokio Tarcisius Isao Kikuchi przypuszcza, że na jego wybór mogły wpłynąć jego doświadczenia z pracy misyjnej w Afryce. Taki pogląd wyraził on w obszernym wywiadzie, który ukazał się w czerwcowym numerze „Tokijskich Wiadomości Archidiecezjalnych” (Tokyo Kyoku News). Hierarcha japoński był przez szereg lat misjonarzem na Czarnym Lądzie, m.in. w 1995 działał wśród uchodźców z Rwandy.
W rozmowie tej arcybiskup wyraził m.in. duże zaskoczenie tym wyborem, choć wcześniej piastował już kierownicze stanowiska w tej organizacji: w Caritas Japonii (2007-20) i w Caritas Azji (2011-19). Nie sądził jednak, że obejmie aż tak ważny urząd, który dotyczy 162 oddziałów krajowych i regionalnych oraz ich działalności w ok. 200 krajach.
„Przede mną głównym dyrektorem, i to przez dwie kadencje (w latach 2015-22) był inny Azjata, Filipińczyk kard. Louis Antonio Tagle. Sądziłem więc, że jak to bywa w Kościele – choć tę moją kandydaturę zgłosił Tajwan – wybór padnie obecnie na kogoś z innego kontynentu. Ale tak się nie stało i wybrano mnie różnicą 1 głosu” – tłumaczył nowy przewodniczący CI. Dodał, że miał przygotowaną bardzo krótką, 5-minutową prezentację, do której dołączył później tzw. ad-lib, czyli spontaniczną 2-minutową wypowiedź. „Obawiałem się, że jest to za mało w porównaniu z przemówieniami innych. Okazało się jednak, że paradoksalnie krótki tekst może niekiedy bardziej przemówić do słuchaczy niż długi” – wspominał abp Kikuchi.
>>> Kolumbia: Kościół cieszy się z uratowania czwórki dzieci z rozbitego samolotu
W wywiadzie sporo miejsca poświęcił także swoim doświadczeniom misyjnym w Afryce, szczególnie w Ghanie (1986-92) w archidiecezji Akry. Gdy w 2017 obejmował urząd arcybiskupa tokijskiego, obecna była m.in. delegacja duchownych i wiernych z Ghany, aby w ten sposób wyrazić mu swoja wdzięczność za lata posługi w ich kraju.
Ale największym wyzwaniem na Czarnym Lądzie okazała się dlań praca wśród uchodźców z Rwandy na terenie Zairu (obecnie Demokratyczna Republika Konga). „Było to w 1995 r. Pojechałem jeszcze raz do Afryki, aby pomagać tym ofiarom ludobójstwa, którym udało się uratować życie. Pewnej nocy, gdy spałem wraz z innymi wolontariuszami na tamtejszej plebanii, obudził nas huk wybuchów i jakieś czerwone światła na niebie. Najpierw skojarzyły mi się one z „Hanabi” [dosł. „Kwiat ognisty” – są to pokazy sztucznych ogni w Japonii z okazji Święta Zmarłych – 15 sierpnia – KAI]. Jak się później dowiedziałem, był to atak jakiegoś oddziału na nasz obóz w celu zamordowania przebywającego tam jakiegoś przywódcy partii opozycyjnej. Do końca życia nie zapomnę widoku ludzi uciekających spod plastykowych namiotów do budynków kościelnych, aby ratować tam swoje życie. Zarząd tego obozu zrobił wszystko, aby nie zginął nikt z nas, wolontariuszy przybyłych z zagranicy” – powiedział arcybiskup Tokio.
Mówiąc o swych nowych swoich obowiązkach w skali całego Kościoła zapewnił swych stołecznych wiernych, że nie myśli o przenoszeniu się do Rzymu. „Kilka razy w roku będę musiał tam być na różnych ważnych naradach. Jednakże stosownie do nowego systemu pracy Caritas Internationalis, zatwierdzanego ostatnio przez Franciszka, zamierzam oprzeć się bardziej na pracy i pomocy różnych konsultantów. Dlatego też nie zamierzam odchodzić od swych zadań tutaj” – zakończył swój wywiad abp Kikuchi.
>>> „Zachód Słońca” – film o polskim misjonarzu na faweli
Zdaniem działającego od ponad 40 lat w Japonii polskiego dominikanina o. Pawła Janocińskiego „za wyborem tokijskiego hierarchy na tak ważną funkcję w Kościele powszechnym mogą stać jego zdolności do organizowania pomocy ludziom w czasie różnych klęsk żywiołowych, konfliktów i wojen”. Ten jego charyzmat dał o sobie znać w Japonii w 2011 r., w czasie potrójnej klęski żywiołowej: trzęsienia ziemi, tsunami i wybuchu w elektrowni atomowej w Fukushimie. Później uwidoczniło się to także w pomocy ze strony japońskiej Caritas dla cierpiących ludzi, zwłaszcza w Mianmarze, a obecnie na Ukrainie.
Poza tym może się podobać jego sposób rozmowy i brak dystansu w kontaktach z petentami, co prawdopodobnie stało się problemem poprzedniego zarządu CI, rozwiązanego przez Franciszka (o czym pisał m.in. amerykański magazyn „National Catholic Reporter” 16 maja). „Gdy musiałem osobiście załatwić z nim kilka spraw, byłem zbudowany jego zrozumieniem, a zarazem odpowiedzialnym podejściem np. do „małżeństw międzynarodowych” – wspomina o. Janociński. Jednocześnie zauważył, że arcybiskup ma też pewne wady, np. jego długie czytane kazania kojarzą się z odczytywaniem po raz setny chyba dokumentów Vaticanum II. Niektórym nie podoba się jego – a także większości japońskich księży, których on reprezentuje – stosunek do przeszczepienia na ten grunt Neokatechumenatu.
„Ale poza tym, jest to skromny człowiek, próbujący służyć innym. Jako taki może się on podobać wielu i tu w Japonii, i na całym świecie” – dodał polski zakonnik.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |