Fot. pixabay/Derks24

Berlinale: filmy dla widzów zainteresowanych religią

Na trwającym w Berlinie Międzynarodowym Festiwalu Filmowym 74. Berlinale znalazło się też kilka pozycji dla widzów filmowych zainteresowanych religią. Za najciekawszy z nich uchodzi „Small Things Like These”, którym 15 lutego otwarto festiwal.

Film w reżyserii Tima Mielantsa opowiada o przestępstwach, jakich dopuszczały się irlandzkie zakonnice wobec młodych dziewcząt, którymi się opiekowały i o tym, jak otaczające społeczeństwo patrzy na to z drugiej strony. Kwestie wiary i sensu życia poruszają również dwa filmy z Austrii – „The Devil’s Bath” Veroniki Franz i Severina Fiali oraz tragikomedia „Andrea Gets a Divorce” Josefa Hadera.

>>> „Powołany 2” – kontynuacja internetowego hitu w kinach od 1 marca

„Small Things Like These”

W filmie „Small Things Like These” (Takie małe rzeczy) belgijskiego reżysera Tima Mielantsa na podstawie powieści irlandzkiej autorki Claire Keegan nie chodzi tylko o przestępstwa irlandzkich zakonnic wobec „upadłych” dziewcząt, lecz także o milczenie ludzi, którzy się z tym złem godzili. Dramat Tima Mielantsa rozgrywa się w niewielkim miasteczku irlandzkim w latach 80. XX wieku, w którym stateczni ludzie odwracają wzrok od nadużyć i ostatecznie je tolerują. W mieście młode kobiety są systematycznie wykorzystywane w jednej z osławionych pralni magdalenek, gdzie więźniarki są zamykane, zmuszane do ciężkiej pracy i brutalnie karane, jeśli stawiają opór. Miejscowi mieszkańcy są tego świadomi i obojętni. W końcu więźniarki zaszły w ciążę bez ślubu lub w inny sposób zostały uznane przez pruderyjne społeczeństwo za „rozpustne”.

Dla handlarza węglem Billa Furlonga – którego gra Cillian Murphy ze słynnego „Oppenheimera” – kwestia sumienia i współudziału pojawia się w chwili, gdy podczas przedświątecznej dostawy węgla natrafia w klasztornej szopie na zrozpaczoną, zamarzniętą dziewczynę. Kiedy rozmawiał z przełożoną, ta lodowatym tonem zbyła go mieszanką uspokojenia, zawoalowanych gróźb i jawnego przekupstwa. Odniósł wrażenie, że ta hipokryzja nie podoba się tylko jemu. „W adaptacji powieści dokonanej przez Mielantsa zostają potępione działania państwa i Kościoła, ale irlandzkie społeczeństwo nie zostaje zwolnione ze współodpowiedzialności”, napisała w recenzji niemiecka „Filmdienst”.

„The Devil’s Bath”

Austriackie filmy biorące udział w Berlinale również mają odniesienia religijne. W „The Devil’s Bath” (Diabelska kąpiel) Veronika Franz i Severin Fiala przedstawiają głęboko religijną i bardzo wrażliwą Agnes w Górnej Austrii w 1750 roku. Czuje się ona wyobcowana w emocjonalnie zimnym świecie pełnym pracy i presji oczekiwań jej męża Wolfa, którego właśnie poślubiła. Agnes, grana przez Anję Plaschg, która skomponowała również ścieżkę dźwiękową do filmu „Soap & Skin”, coraz bardziej się wycofuje. Jej melancholia staje się coraz bardziej uciążliwa, aż w końcu jedynym wyjściem wydaje się akt przemocy.

fot. unsplash

Według reżyserki Veroniki Franz, tytuł filmu odnosi się do faktu, że w XVIII wieku popularnie mówiono, że osoby cierpiące na depresję są „uwięzione w diabelskiej kąpieli”. W tamtych czasach stan ten był interpretowany w kategoriach religijnych, a ludzie uważali, że osoby dotknięte chorobą otworzyły swoje serca przed diabłem.

„Andrea się rozwodzi”

W swoim drugim filmie „Andrea się rozwodzi”, austriacki reżyser i artysta kabaretowy Josef Hader gra nauczyciela religii, który bierze na siebie odpowiedzialność za potrącenie prowincjonalnej policjantki. Ten były alkoholik zgłasza się, że to on jest winowajcą i za takiego jest brany przez wszystkich w wiosce. 

Rola filmów w otwartym społeczeństwie była tematem dyskusji z kard. Reinhardem Marxem podczas tradycyjnego już przyjęcia ekumenicznego organizowanego w trakcie Berlinale. W Konferencji Biskupów Niemieckich arcybiskup Monachium i Fryzyngi jest odpowiedzialny za kontakty z mediami.

Najważniejszy niemiecki festiwal filmowy został otwarty 15 lutego wezwaniami do solidarności, otwartości na świat i wolności. W tym roku o Złotego i Srebrnego Niedźwiedzia w konkursie Berlinale walczy 20 filmów. Laureaci głównych nagród zostaną nagrodzeni 24 lutego. Od 1954 roku na Berlinale zasiadały również jury kościelne, a od 1992 roku Kościoły wspólnie tworzą Jury Ekumeniczne i przyznają nagrody filmom artystycznym, w których główną rolę odgrywają godność ludzka, wolność i odpowiedzialność.

>>> Spróbujmy oswoić swoje lęki – „Orion” [RECENZJA] 

Kryteria dla współczesności

Są to również istotne kryteria dla współczesności, podkreślił podczas przyjęcia ekumenicznego kard. Marx. W rozmowie z niemieckim producentem filmowym Ingo Fliessem, odnosząc się do dyskryminacji, antysemityzmu i nienawiści w dzisiejszych czasach, niemiecki purpurat powiedział, że fakt, iż wszyscy ludzie są braćmi i siostrami, nie jest tylko oświeceniowym przekonaniem, ale stanowi sedno chrześcijańskiego przesłania. Podkreślił jednocześnie, że Kościoły niezmiennie opowiadają się za demokracją, co wynika z ich natury.

Oczywiście same wyznania chrześcijańskie przechodząc bolesne spory musiały najpierw nauczyć się, aby nie postrzegać innych jako przeciwników, lecz akceptować ich opinie i równoważyć je w całym społeczeństwie poprzez zasady i procedury. Przez zbyt długi czas prawda była postrzegana statycznie, powiedział kard. Marx.

Tegorocznego „Złotego Niedźwiedzia” za najlepszy film oraz nagrody towarzyszące ogłosi międzynarodowe jury pod kierownictwem Lupity Nyong’o na zakończenie Berlinale 24 lutego. Tego samego dnia zostanie też ogłoszony film nagrodzony przez Jury Ekumeniczne, którego przewodniczącą jest w tym roku czeska benedyktynka s. Francesca Šimuniová. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze