fot. EPA/Jose Manuel Vidal

Bezdomni poprowadzili drogę krzyżową w opolskiej katedrze

W opolskiej katedrze drogę krzyżową prowadziły osoby bezdomne Domu Nadziei Opolu. W nabożeństwie brali udział także wolontariusze tego domu oraz bp Andrzej Czaja, który zaprosił bezdomnych na śniadanie wielkanocne w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego.

Dom Nadziei jest miejscem, gdzie bezdomni i ubodzy mogą przyjść codziennie nie tylko po jedzenie, ale także po pomoc materialną prawną i duchową. Jego podopieczni sami czytali teksty rozważań do poszczególnych stacji i nieśli od stacji do stacji krzyż i świece.

Droga krzyżowa

– Ten pomysł zrodził się w zeszłym roku, gdy po raz pierwszy przygotowywaliśmy to nabożeństwo – mówi siostra Aldona, jałmużnik biskupa opolskiego. – To była inicjatywa wolontariuszy i samych bezdomnych. Chętnie się angażują. Ponieważ sami czytają teksty rozważań, próby pod opieką pani Aleksandry Ślepeckiej odbywały się niemal przez cały wielki post. To jest modlitwa za nas samych. Bezdomni modlą się za siebie nawzajem, w Domu Nadziei czynimy to codziennie. Myślę, że ta droga krzyżowa jest dla nas wszystkich światłem nadziei.

Teksty do poszczególnych stacji przygotował kleryk opolskiego seminarium Remigiusz Kik, który codziennie posługuje w Dom Nadziei.

– Pracuję z osobami bezdomnymi od 10 lat, wcześniej w Katowicach, teraz w Opolu – mówi. – Sam doświadczyłem biedy i bycia osobą bezdomną, więc trochę pisałem o tym, co sam przeżywałem, ale mam nadzieję, że każdy z uczestników odczuwa, że to jest także jego droga krzyżowa, którą w codzienności przeżywa. Droga krzyżowa pokazuje sytuację osób bezdomnych: samotność Chrystusa, upadki i powstawanie. Także Golgota, gdzie jest się odartym z własnej godności. Nad tym musimy się pochylić, że są ludzie, którzy potrzebują odzyskać godność. To się dzieje w Domu Nadziei, bo to jest ich dom. Tam mogą się czuć u siebie, kiedy są poranieni jak Chrystus. Pamiętamy w tej modlitwie także o Ukrainie. Ja jestem Łemkiem, większość mojej rodziny jest na Ukrainie i tam walczy.

– Co by się nie działo – mówił w końcowym słowie bp Andrzej Czaja – nie wolno nam zwątpić w Boga. Trzeba nam tak zaufać Tobie Panie, jak Ty zaufałeś Ojcu w niebie. I jakie by nas zło nie dotknęło, trzeba tak jak Ty, dobrem to zło zwyciężać. Niech zatem twój Święty Duch pomoże nam wołać do Boga: Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. I pomóż nam wołać razem z Tobą: Ojcze w Twoje ręce powierzam ducha mego.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze