Biją w tramwaju. Obrażają w autobusie. Reagujesz?

Po warszawskich ulicach jeździ tramwaj. Od razu rzuca się w oczy. Z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że stary (w Poznaniu powiedzieliby, że bimba, w Warszawie dzyndzaj). Po drugie dlatego, że kolorowy. Po trzecie, że za darmo (można wsiąść bez biletu i nie obawiać się kontroli).  

 No dobrze, ale nie tylko i wyłącznie o miłą przejażdżkę tu chodziło! Tu szło (a lepiej trzeba byłoby powiedzieć „jechało”) o coś o wiele ważniejszego. Chodziło o ludzką solidarność, braterską pomoc oraz niezgodę na przemoc i nienawiść. W tramwaju pasażerowie pytali, a obsługa odpowiadała „jak reagować na przemoc?”.  

Zdjęcie: wnętrze Interwencyjnego Tramwaju, fot: Maciej Kluczka, misyjne.pl


 
Komunikacyjne przypadki  

Nie bez powodu wybrano właśnie tramwaj. To właśnie w środkach komunikacji publicznej dochodzi do największej liczby ataków – słownych, fizycznych. I – jak podkreślają organizatorzy akcji (głównie studenci Uniwersytetu Warszawskiego pracujący w ramach Inicjatyw dla Otoczenia) – nie można generalizować. Polska to nie jest rasistowski, ksenofobiczny kraj, ale zdarzają się przypadki takich zachowań. A każda taka sytuacja to czyjś ból, cierpienie, strach. Dlatego nie można zamykać oczu, odwracać głowy. No dobrze, ale prościej powiedzieć, łatwiej napisać, a trudniej zrobić. No właśnie – jak to zrobić? O tym, w przystępny i konkretny sposób, mówili wolontariusze, którzy przez trzy dni jeździli po ulicach (a dokładniej –  tramwajowych szynach) stolicy. To pierwsza taka akcja w Polsce, ale już w Łodzi i Lublinie myślą o tym, by zrobić coś podobnego u siebie.  

W warszawskich tramwajach i autobusach można już od jakiegoś czasu zauważyć filmy i plakaty, które powstały w ramach kampanii „Bądź życzliwym pasażerem, zamiast być monsterem”. To zabawne, a jednocześnie dające do myślenia rady, które mają sprawić, że będziemy dla siebie po prostu przyjaźni (kiedy ustąpić miejsca, jakich zachowań unikać). Tu chodzi jednak o coś więcej. W tramwajowej „Interwencji Pasażerskiej” chodzi o coś o wiele gorszego, bo o przemoc.  


O tramwajowej interwencji pomyśleli studenci z różnych wydziałów (hebraistyki, europeistyki, fotografii, prawa). – Walczyliśmy o dofinansowanie z banku w ramach „Inicjatyw dla otoczenia”. Dzięki temu wynajęliśmy ten tramwaj – mówi w rozmowie z misyjne.pl współorganizator akcji Franciszek Ploch z UW. Dzwonkiem alarmowym były dane na temat ksenofobicznych zachowań Polaków. O nieciekawych statystykach mówi między innymi Prokuratura Krajowa (dane za 2017 rok) oraz Centrum Badań Nad Uprzedzeniami przy UW. Z danych wynika, że w pierwszej połowie ubiegłego roku prowadzono 947 postępowań w sprawie przestępstw z pobudek rasistowskich, antysemickich lub ksenofobicznych. To więcej niż rok wcześniej. Tramwaj jest symbolem i przykładem miejsca, w którym do takich zdarzeń dochodzi relatywnie często. Niektórzy specjalnie czekali na ten interwencyjny (w Internecie był szczegółowy rozkład jazdy), inni trafiali na niego przypadkowo. Każdy wychodził już z niego z konkretnym pakietem wiedzy. Co więc robić i jednocześnie robić to skutecznie? Dowiedzmy się i my!  

Metoda 5 razy D 

Reakcja jest bardzo ważna. Kiedy takiej reakcji nie ma, zaatakowany człowiek jest skrzywdzony podwójnie. Oprócz ataku bezpośredniego został „zaatakowany” brakiem reakcji. Został sam. – Nie mamy gotowych odpowiedzi i podpowiedzi na każdą sytuację, ale staramy się pomóc – mówi Franciszek Ploch i opowiada mi (siedzimy w tramwaju) o metodzie polegającej na wybraniu rozwiązania z pakietu „5D”. To w skrócie pięć proponowanych rozwiązań: „direct”, „distract”, „delegate”, „document” i „delay”. To metody opracowane przez organizacje Hollaback! z Nowego Jorku. 

 

fot: Maciej Kluczka, misyjne.pl

Po pierwsze Direct – bezpośrednie zwrócenie uwagi. To rozwiązanie powinno być jednak stosowane jako ostateczne, bo jest ryzykowne. Można wtedy samemu stać się obiektem ataku i wcale nie pomóc. Należy tę metodę sobie odpuścić szczególnie wtedy, gdy ktoś jest agresywny i od nas większy, silniejszy. Nie chodzi o to, by się bić, ale zwrócić uwagę. Jeżeli jest szansa na rozmowę, to warto spróbować, jeśli nie – lepiej tej metody nie stosować. Distract to odwracanie uwagi. Możemy udawać, że znamy tę osobę, podchodzimy, rozmawiamy, albo udajemy, że nam się coś stało, zaczynamy zachowywać się dziwnie. Chodzi o to, by odwrócić uwagę atakującego od tego, co zaczął. Można tańczyć, śpiewać, położyć się na podłodze. W tym czasie Poszkodowany może uciec. Delegate – to zaangażowanie innych w pomoc. To nie oznacza delegowania odpowiedzialności, ale delegowanie informacji. Kierowca czy motorniczy nie zawsze wie, co się dzieje. Czasami może udawać, że nie widzi. Możemy poprosić kogoś o zgłoszenie sprawy na policję. Niekiedy, zgłoszenie sprawy służbom jest konieczne. One „eliminują” takiego agresywnego człowieka ze wspólnej przestrzeni. Złamał zasady w niej obowiązujące, więc przynajmniej przez chwilę nie może w niej przebywać. Metoda Document to nagrywanie całego zajścia. Oczywiście,w miarę możliwości. Nagrywamy tę sytuację z ukrycia. Ta metoda rodzi jednak podobnie ryzykowne skutki jak bezpośrednia rozmowa z atakującym. Gdy się jednak da, warto z niej skorzystać. Dla policji takie nagranie czy zdjęcie będzie ewidentnym dowodem pozwalającym złapać i ukarać winnego. Pamiętajmy, że ta pomoc może też nam kiedyś być potrzebna. Czasami wystarczy źle się spojrzeć…

Czy i Wam – Drodzy Czytelnicy – przypomina się w tej chwili Czesław Niemen i te słowa?

I dziwne jest to,
że od tylu lat
człowiekiem gardzi człowiek.
(…)
Lecz ludzi dobrej woli jest więcej…

Na koniec Delay oznacza wsparcie psychiczne zaatkowanej osoby. Jeśli czas i możliwości i okoliczności zdarzenia pozwalają już po całym zajściu. To może być rozmowa albo odprowadzenie poza pojazd dla bezpieczeństwa. To ważne z powodu, o którym była mowa na początku. Bardzo ważne jest to, by taka osoba nie czuła się zostawiona sama. Nawet jeśli spotka ją coś złego ze strony napastnika, to zobaczy i poczuje, że są i dobrzy ludzie. To ważne szczególnie z psychologicznego punktu widzenia. Zło było, jest i będzie. Ważne by była i zdecydowana odpowiedź Dobra. Najgorzej, gdyby człowiek bał się wyjść z domu z obawy nie przed tym, że spotka go coś złego, ale z obawy przed tym, że w takiej sytuacji nie spotka pomocnej dłoni.

fot: Maciej Kluczka, misyjne.pl


Tramwaj jeździł po Warszawie przez trzy dni. W środku można było zapoznać się z fachową literaturą na temat społecznej reakcji na przemoc, można było porozmawiać z obcokrajowcami i wymienić si doświadczeniami. Tramwaj pewnie nie zdążył zmienić w tym czasie całej Warszawy, a już na pewno nie całego świata, ale na pewno to znak nadziei i dobrego kierunku. Polacy – wiemy więcej, wykorzystajmy to! Brak reakcji na przemoc to przyzwolenie na przemoc!  

 

Galeria (7 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze