Biskupi na Boże Narodzenie
Dziś uroczystość Narodzenia Pańskiego. Oto, co pasterze polskiego Kościoła przekazali nam w swoich homiliach.
Kard. Stanisław Dziwisz
Kard. Stanisław Dziwisz przewodniczył o północy uroczystej Pasterce w Sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach w Krakowie. W homilii zachęcał, by prosić Nowonarodzonego Jezusa o pokój w ludzkich sercach.
– Zabrakło go w naszych miastach i na naszych ulicach. Zabrakło go w mediach, w wypowiadanych oskarżeniach pod adresem Kościoła. Zabrakło pokoju w domaganiu się „prawa” do zabijania bezbronnych i nienarodzonych dzieci, a przecież nikt nie może mieć takiego prawa. Zabrakło pokoju w bezpodstawnym atakowaniu i podważaniu świętości Jana Pawła II. Zabrakło pokoju w ludzkich umysłach i sercach – mówił krakowski metropolita senior.
– Doświadczenie prostych pasterzy betlejemskich, naocznych świadków Bożego Narodzenia, może stać się również naszym doświadczeniem. Bóg przecież nieustannie wkracza w nasze życie, w jego przeróżne okoliczności i sytuacje, w których nie brakuje radości i smutków, zwycięstw i przegranych, udręk i nadziei – podkreślał hierarcha.
Kardynał zachęcał do modlitwy o pokój, „abyśmy wszyscy stawali się ludźmi dobrej woli, korzystającymi mądrze z daru wolności, budującymi na ziemi królestwo dobra i miłości”. – Prosimy o łaskę nawrócenia naszych serc, o łaskę wzajemnego przebaczania i wzajemnej życzliwości. Prosimy o dar miłości, która „wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma” – zaznaczył wieloletni sekretarz św. Jana Pawła II.
Na zakończenie kard. Dziwisz złożył życzenia bożonarodzeniowe. „wszystkim ludziom dobrej woli”. – Kierujemy życzenia do Ojca Świętego Franciszka, by nadal umacniał braci w wierze i budził w nich radość Ewangelii. Naszą modlitwą ogarniamy Kościół w Polsce, w Europie i na całym świecie. Życzymy dobra i pokoju wszystkim sprawującym władzę i pełniącym odpowiedzialną służbę w społeczeństwie – mówił. Zapewnił o modlitewnej bliskości serca z chorymi i cierpiącymi, zwłaszcza z powodu epidemii.
– Prosimy Wszechmogącego o ustanie tego nieszczęścia, które dotknęło całą rodzinę ludzką – dodał. Modlił się ponadto o dar pokoju dla tych regionów świata, gdzie „panuje przemoc i przelewana jest bratnia krew”.
Kard. Kazimierz Nycz
Zawsze będziemy głosić tę samą Ewangelie, ale pytanie czy wystarczy ja głosić tak, jak ja głosiliśmy dotychczas, tylko w taki sposób? – mówił kard. Nycz nawiązując do słów Franciszka, że po pandemii nic już nie będzie takie samo, w tym także Kościół. – Czy nie trzeba będzie szukać nowych dróg, takich na których znajdziemy, na peryferiach, ludzi, którzy przez pandemię oddalili się od Kościoła, od Pana Jezusa? – pytał kaznodzieja.
Kard. Nycz zauważył, że trudna sytuacja pandemii ujawniło także ogromne pokłady dobra, miłości i dobroci, które są w ludziach. Zdarza się jednak i tak, że ludzie zamykają się w „skorupkach egoizmu” i myślą wyłącznie o własnych sprawach – mówił duchowny apelując o zwalczanie w sobie takich postaw.
Bóg się rodzi tam, gdzie jest bieda i jest skromność ale także tam, gdzie są ludzie miłosierni – powiedział metropolita warszawski. Nawiązując do okoliczności narodzin Jezusa, który przyszedł na świat w ubogiej stajni, z uznaniem wypowiedział się o intensywnej działalności charytatywnej od lat prowadzonej w parafii na Muranowie.
„W tych wszystkich miejscach, gdzie są ludzie ubodzy i biedni, potrzebujący pomocy – w takich miejscach szczególnie można spotkać Chrystusa, który przychodzi do nas w swoim miłosierdziu” – wskazał hierarcha. Dodał, że pandemia przykryła wiele problemów w tym ubóstwa i bezdomności. „Dlatego uwrażliwiamy swoje serca i myśli na tych wszystkich, którzy, jak Pan Jezus ze swoimi Rodzicami, dzisiaj nie mają swojego domu” – zachęcił.
Metropolita warszawski wyraził nadzieję, że wkrótce będziemy mogli wrócić do normalnego życia, choć, jak zaznaczył, będzie ono już inne. „Ale może w tej inności jest nasza nadzieja i przyszłość” – zakończył kard. Kazimierz Nycz.
Historia kościoła sięga XIX wieku. Początkowo była tu drewniana kaplica należąca do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. 1 sierpnia 1925 r. do zgromadzenia przyjęta została Helena Kowalska, która w kwietniu 1926 r. otrzymała imię zakonne Maria Faustyna.
W 1980 powołano tu do życia Parafię pw. Miłosierdzia Bożego, która od 1989 prowadzi szeroko zakrojone akcje na rzecz pomocy bezdomnych i samotnym matkom z dziećmi. Była tu noclegownia z wyżywieniem i łaźnia. Obecnie ośrodek prowadzony jest przez Caritas Warszawa.
W 1998 r. do tytułu parafii dołączono imię św. Siostry Faustyny, orędowniczki Bożego Miłosierdzia. W 2017 r. kościół został podniesiony do godności sanktuarium św. Faustyny.
Przewodniczący KEP – abp Stanisław Gądecki
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski celebrował Mszę św. w katedrze poznańskiej w noc Bożego Narodzenia. W homilii poruszył temat narodzin Jezusa, zastanawiał się też nad odpowiedzią, którą powinni dać chrześcijanie w uroczystość Narodzenia Pańskiego.
„Przez Betlejem przechodziły karawany wędrujące z Jerozolimy do Egiptu, dlatego to miasteczko posiadało zapewne niejedną «gospodę», czyli rodzaj ówczesnego prymitywnego hotelu. Dla Świętej Rodziny nie było miejsca w «gospodzie». Ewangelista opisuje wydarzenie, jakie miało wstrząsnąć dziejami całego świata” – mówił abp Gądecki.
Metropolita poznański zauważył, że narodzenie Zbawiciela, które św. Łukasz opisał na sposób historyczny, apostoł Paweł opisał w sposób teologiczny, stwierdzając, że gdy „nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo”.
Przewodniczący KEP podkreślił, że odpowiedź chrześcijan na tajemnicę wcielenia Chrystusa zarysował św. Paweł, zachęcając do wyrzeczenia się bezbożności i żądz światowych, oraz prosząc o życie rozumne, sprawiedliwe i pobożne.
„Wynika z tego, że Syn Boży po to stał się człowiekiem, aby skłonić nas nie tylko do porzucenia nieprawego życia, ale również do nowego ukształtowania naszego życia według Ewangelii” – mówił abp Gądecki.
„Niestety dzisiaj takie życie rozumne, sprawiedliwe i pobożne napotyka na różne przeszkody. Pierwszą z nich jest lęk przed przyszłością. Wyraża ją pytanie: Czy jest moralnie dopuszczalne, aby bez pytania przekazywać komuś «dar» życia, skazując go na niebezpieczną przyszłość? Czy życie godne człowieka będzie jeszcze w przyszłości możliwe? Za tą obawą ukrywa się lęk świata bez Boga, w którym nie mieszka już żaden sens trwalszy niż nieuniknione cierpienie” – zauważył przewodniczący Episkopatu.
Metropolita poznański przywołał słowa św. Matki Teresy z Kalkuty, iż „największą siłą niszczącą pokój jest dzisiaj zbrodnia przeciwko niewinnemu dziecku, które jeszcze się nie narodziło. Jeśli matka może zabić własne dziecko, to co nas powstrzyma, byśmy nie pozabijali siebie nawzajem”.
„Inną przeszkodą dla życia rozumnego, sprawiedliwego i pobożnego jest obecna pandemia. Z pewnością utrudnia ona tego rodzaju życie, poprzez restrykcje z nią związane. Z jednej strony przypomniała ona całej ludzkości, że wszyscy jesteśmy śmiertelni, że wirus ten jest groźny, że trzeba się przed nim chronić i zapobiegać zarażeniom. Że ochrona przed nim jest najpierw zadaniem każdego poszczególnego obywatela, ale jest również zadaniem władz cywilnych, całego świata medycznego, ponieważ zadaniem instytucji świeckich jest służyć wszystkiemu, co wchodzi w zakres doczesnego dobra wspólnego obywateli” – mówił metropolita poznański.
Abp Gądecki zauważył, że gdyby Kościół skoncentrował się tylko na zabezpieczaniu zdrowia i życia doczesnego wiernych, stałby się jedną z instytucji pozarządowych. „Pamiętajmy więc o tym, że przegrana w walce duchowej jest o wiele groźniejsza niż porażka w zmaganiach z koronawirusem, bo przegranie walki duchowej prowadzi nieodzownie do przegrania wszystkich innych bitew, również tych toczących się o zdrowie i życie doczesne” – podkreślił metropolita poznański.
Abp Gądecki przestrzegł, byśmy nie popełnili błędu apostołów podczas burzy na morzu, zapominając o tym, że także podczas nawałnicy pandemii, jaka dzisiaj uderza w świat, nie jesteśmy sami.
Prymas Polski – abp Wojciech Polak
Nawiązując do szczególnego, bo odbywającego się w cieniu pandemii, świętowania Bożego Narodzenia, Prymas Polski powtórzył za papieżem Franciszkiem, że nasz Bóg jest Bogiem, który przychodzi. Być może każe nam czekać kilka chwil w ciemności, ale nigdy nas nie zawiedzie.
„On nigdy nas nie zawiódł i nie zawiedzie, bo nas kocha. Kocha Cię, Siostro i Bracie, nie dlatego, że słusznie myślisz i dobrze postępujesz; po prostu Cię kocha” – podkreślił abp Polak dodając, że właśnie dziś, w noc Bożego Narodzenia, mamy prawo do nadziei i wiary, że przychodzący Bóg rozproszy ciemności ostatnich miesięcy.
„Podnieś więc głowę i nabierz dziś ducha! On jest naszą nadzieją i naszym zbawieniem. Jest z nami! Żadne ciemności więc nie są w stanie przykryć naszej nadziei. Żadna rozpacz nie może jej w nas zagasić. Żadne rzeczy nie mogą jej zastąpić. Żadne sprawy przyćmić” – mówił abp Polak zachęcając, by mimo obaw i niepokoju jeszcze raz ucieszyć się darem Bożej Obecności.
„Chciejmy Bogu dziękować za Jego łaskę, za Jego przyjście do nas. Chciejmy wraz z aniołami wspólnie dziś wołać: chwała Bogu na wysokościach. Chciejmy także otwierać nasze serca dla innych. Choć od siebie może fizycznie oddaleni, bądźmy sobie tym bardziej bliscy i życzliwi” – prosił abp Polak.
Metropolita gnieźnieński przypomniał również, że święta Bożego Narodzenia nie są tylko kolejną rocznicą urodzin Jezusa. Są, jak uczył papież Benedykt XVI, świętowaniem tajemnicy, która wycisnęła i wciąż wyciska piętno na dziejach człowieka, i którą przeżywamy wciąż na nowo w liturgii Kościoła.
„Zawarty w okruszynie chleba, prosty i istotny, Chleb łamany i dzielony, Eucharystia przekazuje nam mentalność Boga i prowadzi nas do dawania siebie innym” – mówił za papieżem Franciszkiem Prymas podkreślając, że choć to wychodzenie do innych jest dziś trudniejsze, to przecież nie jest niemożliwe.
„Zamiast smucić się, że nie możemy w te święta spotkać się ze wszystkimi, pomyślmy, by samemu zatrzymać się na modlitwie przy żłóbku, by tu odkryć to, co się naprawdę w życiu liczy” – zachęcał abp Polak.
„Konsumpcjonizm – stwierdził dalej za papieżem – nie jest betlejemskim żłóbkiem. W żłóbku jest rzeczywistość, ubóstwo i miłość. Nie znamy bowiem żadnego innego rozwiązania problemów, których i dziś doświadczamy jak tylko więcej się modlić, a jednocześnie czynić wszystko, co w naszej mocy, z większą ufnością”.
„Zamiast więc trwać w sporach i generować kolejne konflikty poczujmy się dziś pielgrzymami, bądźmy jak owi pasterze, którzy nie w hałasie i dyskusjach, ale w ciszy i z pokorą stanęli przy Nowonarodzonym” – prosił abp Polak przypominając, że konflikt jest zawsze drogą fałszywą, jest ślepą uliczką i niepotrzebnym marnowaniem energii.
„Unikając go, uczmy się rozumnie, sprawiedliwie i pobożnie żyć na tym świecie” – stwierdził na koniec Prymas cytując św. Pawła Apostoła i zachęcając raz jeszcze do przyjęcia tego jedynego Światła, które faktycznie mrok rozprasza.
Abp Marek Jędraszewski
– Zapewne pasterze spod Betlejem nie do końca zdawali sobie sprawę z tego, że to orędzie, ta Ewangelia, czyli Dobra Nowina, oznacza prawdziwy przełom w dziejach całej ludzkości – mówił kaznodzieja. Podkreślił, że dzięki Słowu, które stało się Ciałem, została odsłonięta najpiękniejsza prawda o człowieku i objawiony najbardziej głęboki humanizm.
Abp Jędraszewski podkreślił, że Chrystus jest światłością świata „oświecając każdego człowieka, na przekór prawdziwie pogańskim mrokom, w które pragnie zanurzyć się współczesny świat”. Tę prawdę Kościół głosi nieustannie, zwłaszcza w Święta Bożego Narodzenia. – Trzeba tylko do tej światłości zbliżyć się z pokorą i pozwolić rozświetlić się jej blaskiem. Tylko tyle i aż tyle. Trzeba pozwolić, aby blask bijący od Zbawiciela przepełnił nasze wnętrze – nasze myśli i uczucia – mówił metropolita krakowski.
Kaznodzieja zwrócił uwagę, że Maryja, Józef i pasterze obecni ponad dwa tysiące lat temu w betlejemskiej grocie adorując Dzieciątko, wskazują na pierwsze podstawowe kryterium autentycznego humanizmu: ogromny szacunek wobec życia każdego dziecka – i to od chwili jego poczęcia.
Abp Jędraszewski zaznaczył, że drugim przejawem humanizmu jest „piękne i szlachetne słowo”, które ludzie kierują do siebie nawzajem i które jest wyrazem dobroci serca i szacunku wobec bliźniego. – Takie słowo usuwa lęk i wprowadza pokój, na wzór słów samego Chrystusa, który mówi do każdej i każdego z nas: „Miejcie odwagę. Jam zwyciężył świat” (J 16, 33b) – mówił duchowny.
– Klęcząc dzisiejszej Świętej Nocy przed żłóbkiem, w który została położona Boża Dziecina, adorując Ją i wysławiając, za przyczyną aniołów z Betlejem z żarliwością wielką prośmy Boga, naszego najlepszego Ojca, o łaskę autentycznego humanizmu – o dar męstwa i mocy w obronie życia każdego poczętego dziecka i o dar dobrego słowa, które niesie prawdziwy pokój i dobro – apelował abp Marek Jędraszewski, który homilię zakończył fragmentem ukochanej pastorałki św. Jana Pawła II „Oj, Maluśki, Maluśki”.
Abp Grzegorz Ryś
– Ewangelia nie pozwala nam odkładać spotkania z Bogiem na jutro! – przekonywał hierarcha w łódzkiej katedrze św. Stanisława Kostki. – Ewangelia nie pozwala nam wspominać z rozrzewnieniem spotkań z Bogiem sprzed 10 lat! Ewangelia mówi w takim „dziś” jakie jest przyjmij Go na nowo, przyjmij Go jako nową nadzieję, przyjmij Go jako nowy początek, przyjmij Go teraz! – apelował abp Ryś.
– Dziś się wam narodził Zbawiciel, Mesjasz, Pan. Aż trudno uwierzyć, że Bóg wybiera sobie takie momenty. „Dziś” jest konkretem historycznym. W takie „dziś” wchodzi Bóg i takie szare przeciętne i zwykłe, Bóg czyni najważniejszym dniem w życiu – stwierdził metropolita łódzki. Tłumaczył, że Bóg Zmienia znaczenie tego dnia. – Dziś możemy spotkać Boga, który się rodzi! Tu i teraz należy do Niego i jest przestrzenią spotkania – podkreślił.
– To są najważniejsze trzy korekty naszego wzroku, jakich Pan dokonuje tej nocy! Dzisiejszej nocy uczymy się widzieć Jego samego, uczymy się widzieć siebie samych i uczymy się rozumieć czas, w którym żyjemy! – zakończył abp Grzegorz Ryś.
Po błogosławieństwie, w uroczystej procesji zebrani wyszli z katedry, aby w przygotowanej szopce znajdującej się przed bazyliką archikatedralną, która jest w tym roku wybudowana po raz 24, złożyć Dzieciątko Jezus.
Mieszkańcy Łodzi, będą mogli modlić się i nawiedzać szopkę przy katedrze, codziennie do 6 stycznia, tj. uroczystości Objawienia Pańskiego.
Abp Wacław Depo
„Bóg nie przeszedł obok nas, nie odczuwał odrazy do naszej nędzy po dramacie grzechu pierworodnego, nie przyoblekł ciała pozornego, ale w pełni przyjął naszą naturę i ludzką kondycję. W Chrystusie jest całe człowieczeństwo. Przyjął to wszystko, czym jesteśmy, i takich jakimi jesteśmy” – te słowa papieża Franciszka przypomniał metropolita częstochowski na początku Mszy św.
– Dzisiejsza epoka jest wielką weryfikacją ogólnoludzkiego i polskiego sprawdzania, czy rzeczywiście istnieje Bóg, który przemówił przez swojego Syna, i sprawdzania, kim jesteśmy wobec Niego w naszej tożsamości mężczyzn i kobiet – mówił arcybiskup. Zaznaczył, że jest to „sprawdzian światopoglądów, wewnętrznej prawdy każdego człowieka, duchowej autentyczności i nie bójmy się powiedzieć: naszej polskiej tożsamości”.
Metropolita częstochowski życzył wiernym archidiecezji częstochowskiej „radości i pokoju, których tylko Chrystus może udzielić, światła wewnętrznego, które otrzymujemy od samego Chrystusa” – Potrzebujemy umiejętności wnoszenia w naszą codzienność światła wiary, radości i nadziei pokładanej w Bogu – mówił arcybiskup.
W tym roku do budowy stajenki użyto m. in. ponad 100-letnich desek ze strychu wyremontowanej archikatedry.
Abp Tadeusz Wojda
Metropolita białostocki wskazał, że Boże Narodzenie to wyjątkowe święto dla rodziny, życia i wiary, które w ostatnich czasach są mocno i na różne sposoby doświadczane i negowane. „Nie jest to święto choinki, przesilenia zimowego czy jakiegoś «bałwanka», jak to starają się forsować niektóre środowiska laickie, lecz święto narodzenia Syna Bożego” – wskazał kaznodzieja.
Metropolita białostocki zauważył, że Syn Boży, choć zapowiedziany przez proroków Starego Testamentu, gdy się narodził, nie został zaproszony do wejścia w swój świat w miejscu uznanym przez opinię światową. „’Ludzie gospody’ są zbyt zajęci własnymi sprawami, by zaprzątać sobie głowę narodzeniem 'jakiegoś Boga’. Tak było wówczas i tak jest dzisiaj” – stwierdził.
Abp Wojda zauważył, że w każdym z nas jest coś z „gospody”, dlatego, by zrozumieć przychodzącego do nas Boga, musimy przeżyć nawrócenie, musi dokonać się w nas przemiana. „Wszyscy dostrzegamy, jak bardzo potrzebujemy nowego spojrzenia na życie i osadzenia go na fundamencie prawdziwej miłości, wzajemnego poszanowania, oczyszczenia go z postaw, które uwłaczają ludzkiej godności” – mówił hierarcha.
Metropolita białostocki zachęcił wiernych, by swoim życiem pisali „pitą Ewangelię”. „Piszmy ją z odwagą nawet wówczas, gdy przy pisaniu zdarzają się błędy. Piszmy ją, bo jej potrzebują inni. Ewangelia naszego życia jest jak bochen chleba, którym wielu innych będzie mogło się posilić w trudzie poszukiwania Jezusa i podążania za Nim” – apelował.
Abp Wojda wzywał do świadczenia o Bożym Narodzeniu w dzisiejszym świecie. „Zanieśmy ten dar również tam, gdzie nikt Go się nie spodziewa, dokładnie jak w Betlejem, aż na peryferie ludzkiej egzystencji, biedy i nędzy. Gdziekolwiek żyje człowiek, tam Bóg pragnie docierać, a drogą po której zmierza, jest nasze ludzkie świadectwo wiary” – zachęcał kaznodzieja.
Na zakończenie Eucharystii złożył życzenia, wszystkim obecnym, i tym, którzy uczestniczyli w liturgii za pośrednictwem mediów – TVP 3 Białystok i Radia Białystok. Życzył otwartości serca, by mógł w nim narodzić się Jezus oraz „pełnych radości i pokoju Świąt, nowej nadziei i nowej wiary potrzebnej do zmaganiach się z trudami, jakie napotykamy na drodze codziennego życia”.
Abp Adam Szal
Metropolita przemyski przyznał, że nie potrafimy wszystkich głodnych nakarmić i zaopatrzyć ich w potrzebne produkty, ani też zapewnić dachu nad głową wszystkim bezdomnym. Jest jednak wielu potrzebujących w najbliższym otoczeniu, także w naszym domach i rodzinach. – Może się okazać, że w czasie tych świąt tym najbardziej potrzebującym jest mąż, żona, dzieci, ojciec, czy matka, którzy będą oczekiwać spotkania, dobrego słowa, uśmiechu – zwrócił uwagę.
Abp Szal zaznaczył, że Chrystus, który urodził się w Betlejem, teraz przychodzi na świat w sakramentach świętych, a w sposób szczególny w Eucharystii. – Ten sam Chrystus, któremu pokłonili się pasterze i mędrcy; ten sam Chrystus, który był w Betlejem, jest obecny także w Przemyślu i pojawia się na ołtarzu. Mówi do nas w liturgii słowa – powiedział.
Kaznodzieja zwrócił uwagę, że Jezus odczuwał te same emocje, które i nam towarzyszą: radość, smutek, lęk, a nawet trwogę, gdy modlił się w Ogrójcu. – Z tego wypływa wniosek, że oparciem dla każdego z nas jest sam Pan Bóg. A lękiem powinna nas napawać jedynie obawa przed tym, żeby utracić łączność z Panem Bogiem – stwierdził.
Abp Szal zachęcał do ufności nie tylko Bogu, ale i ludziom. – Oby każdy z nas był mocny nadzieją spotkania się z Panem Bogiem. Oby każda rodzina była mocna wewnętrzną siłą wiary, nadziei i miłości. Oby nasza ojczyzna była wspólnotą nadziei i wspólnotą ludzi, którzy potrafią sobie wybaczać, którzy są życzliwi. Taki jest wydźwięk świąt Bożego Narodzenia – podkreślił.
Abp Józef Górzyński
Zapytując, czy świat i człowiek mają świadomość potrzeby obecności Boga w swoim życiu przypomniał, że historia świata i historia człowieka pokazuje, że niestety nie zawsze i nie do końca. „Najgłębsza refleksja nad niedolą człowieka, na złem, które dotyka świat, to refleksja nad brakiem obecności Boga. Wszystkie opisy ludzkiej niedoli, mimo swej przenikliwości i sugestywności, jeśli nie sięgają tej refleksji, nie dotykają istoty” powiedział abp Górzyński.
„Chrystus rodzi się, wkracza jako Bóg w nasze życie, aby uleczyć świat i człowieka u podstaw. Uleczyć praprzyczynę każdej niedoli, każdego zła” – mówił metropolita warmiński.
Przypomniał, że wiele osób mówi o naszych czasach jako o czasie niedoli i trudnych doświadczeń, zagubienia. – I my wierzący, i pasterze Kościoła, winniśmy się dzisiaj pytać, co Bóg nam chce powiedzieć przez te wszystkie znaki. To czas refleksji dla wszystkich. Droga wyjścia i ratunku, jak zawsze jest ta sama – nawrócić się, czyli poddać się światłu chrystusowej nauki i mocy Jego łaski, bo po to się narodził – podkreślił abp Górzyński.
Z racji pandemii i związanych z nią ograniczeniach, w liturgii wzięła udział mniejsza liczba wiernych, niż to miało miejsce w ubiegłym roku. By umożliwić wiernym łączność duchową, pasterka z olsztyńskiej katedry była transmitowana między innymi na stronie archidiecezji warmińskiej.
Bp Krzysztof Nitkiewicz
– Ci sami ludzie budują bożonarodzeniową szopkę, umieszczają w niej figury Maryi i Dzieciątka Jezus, a jednocześnie żądają, aby matka mogła zabić poczęte dziecko u którego wykryto wady genetyczne. Są politycy, publicyści i celebryci, również w habitach i sutannach, którzy ukazują wypaczony obraz Kościoła – mówił biskup.
Przywołując słowa ojca Pierre’a Teilharda de Chardina, że największym zagrożeniem, którego powinna obawiać się ludzkość nie jest katastrofa, która nadejdzie z zewnątrz lecz jest nim utrata smaku życia.
Kaznodzieja wyjaśniał, że Dzieciątko Jezus jest darem z Nieba, które chce narodzić się w ubogiej stajence albo, jeśli ktoś woli, w mrocznej i nieprzyjaznej grocie, jaką jesteśmy. – Jeżeli przyjmiemy Je z wiarą i konsekwentnie, Chrystus nas przemieni, podobnie, jak przemienił betlejemską noc. Tak samo powinniśmy patrzeć na każdą Mszę św., na sakramenty, na Pismo św. i na wspólnotę Kościoła – podkreślał.
Biskup zachęcał wiernych, by stanęli przy żłóbku i adorowali Dzieciątko Jezus, któremu należy powierzyć samych siebie, rodziny, diecezję, a także zmarłych, chorych oraz Służbę Zdrowia.
Na zakończenie Eucharystii bp Krzysztof Nitkiewicz złożył życzenia świąteczne obecnym w katedrze wiernym, ale również wszystkim łączącym się duchowo za pośrednictwem mediów diecezjalnych oraz odmówił modlitwę o ustanie epidemii.
Bp Andrzej Jeż
Bp Jeż prosił, by naszych serc, a także i rozmów w świąteczny czas nie zdominowały narzekania, żale, pesymizm, wszechobecne krytykowanie drugich, bo to prowadzi do perspektyw życiowych pozbawionych najmniejszego cienia radości czy odrobiny nadziei.
Kaznodzieja podkreślił, że poprzez Boże Narodzenie Bóg skrócił dystans do nas ludzi i uczynił to w sposób maksymalny, gdyż sam stał się człowiekiem. „Przeżywając Boże Narodzenie pamiętajmy, że Bóg przychodzi do nas również poprzez ludzi i dzięki nim. Podziękujmy zatem w modlitwie za tych wszystkich poprzez których Bóg do nas przyszedł i nadal przychodzi” – dodał.
Bp Andrzej Jeż podkreślił, że Bóg stale do nas zstępuje, zbliża się, ale zarazem nie narzuca się, czeka również na nasz krok w Jego stronę. „Czy podejmujemy wysiłek pogłębiania swojej wiary i osobistej relacji z Bogiem; czy prosimy Boga, żeby przymnożył nam wiary i dopomógł zgodnie z nią żyć. Każdy i każda z nas musi wyruszyć w swoją drogę ku Bogu” – powiedział biskup podczas Pasterki w Trzemesnej.
Bp Jan Piotrowski
Biskup przestrzegał przed „duchową ciemnością”, przed „ślepcami, którzy stają się przewodnikami tak wielu, sami nie wiedzą dokąd zmierzają, a powabem nowoczesności na niebezpieczne drogi wprowadzają innych”, a także przed powszechnym przekonaniem o możliwości człowieka w panowaniu nad światem.
Z pozoru, według zamierzeń i decyzji rządzących różnych opcji politycznych „zmierzamy do idealnego świata, którego symbolem ma być społeczeństwo otwarte”. – Skąd się więc biorą wojny i terroryzm, nędza i bezrobocie, niepokoje społeczne i nieustanna walka o władzę, zmieniające się kursy walut i giełdowe notowania korzystne jedynie dla niektórych? – pytał biskup. – Trzeba mieć odwagę i popatrzeć na człowieka, który jest głównym sprawcą tych nieszczęść – zaznaczył. Przestrzegał przed ludźmi „owładniętymi wewnętrzną ciemnością zła i pychy, zrozumiałości oraz domniemanej i histerycznej wyższości nad Bogiem”.
Biskup podkreślił, że świat jest „wspólnym domem wszystkich ludzi, a nie jakąś biesiadną karczmą czy luksusowym hotelem dla wybranych”.
Drogą do odzyskania w sobie światła i wolności jest, zdaniem biskupa kieleckiego, „odejście od bezbożności i rozumne życie w świecie”, a wtedy „Bóg nigdy nie będzie wrogiem człowieka, a człowiek zrozumie kim jest on sam, i jak bardzo kochany jest przez Stwórcę miłością Jezusa Chrystusa, Bożego Syna”.
– To Jezus i tylko On, objawia w pełni wolę Ojca, naucza prawdy o postępowaniu moralnym. Wtedy człowiek odkryje siebie do końca – nie według jakichś doraźnych i pozornych kryteriów i egoistycznych miar swojej własnej istoty – wskazał biskup kielecki.
Bp Henryk Tomasik
– Świat chce uczynić Boga wielkim nieobecnym ostrzegał nas św. Jan Paweł II podczas ostatniej wizyty w Ojczyźnie. Nie ma miejsca w wielu ludzkich sercach dla Syna Bożego, który staje się człowiekiem i chce poprowadzić każdego do zbawienia – mówił ksiądz biskup.
Dalej przywołał przykłady uczonych, którzy odważnie wyznawali swoją wiarę. Wśród nich wymienił Keplera, który mówił, że Bóg jest istotą, wieczną i nieskończoną; Pasteura, który mówił, że głęboka wiedza prowadzi do głębokiej wiary oraz Einsteina, który był przekonany, że nauka bez religii jest kaleka, a religia bez nauki – ślepa.
– To piękne świadectwa ludzi, którzy pogłębili swoją wiarę, pogłębiając wiedzę. Prosimy, by naszą odpowiedzią przyjścia Syna Bożego na ziemię była prosta, ufna, mądra i szczera wiara, która zostanie potwierdzona całym życiem. Potrzebny jest wysiłek i cisza przed Bogiem. Trzeba pogłębiać wiedzę religijną, by jeden komentarz w Internecie nie zburzył w nas wiary i trwania przy Chrystusie – powiedział bp Henryk Tomasik.
Bp Roman Pindel
Biskup zauważył, że pasterze, widząc, iż owo Niemowlę to Zbawiciel, Mesjasz i Pan, zaczęli opowiadać wszystko, co im się zdarzyło, co im wcześniej powiedział anioł.
„Cóż więc dobrego zrobili ci pasterze, że o nich śpiewamy lub stawiamy ich w szopce? Po pierwsze, uwierzyli Bogu i temu słowu, które wypowiedział do nich anioł. Po drugie, jak najszybciej udali się do Betlejem i po nocy szukali opisanego przez anioła znaku. Po trzecie, gdy znaleźli Niemowlę, z przejęciem opowiadali wobec wszystkich o Jezusie: kim jest i czego możemy się spodziewać dzięki temu, że On przyszedł na świat. Po czwarte, opowiadali, ale tak, że słuchacze się zdumiewali” – podsumował biskup.
„Z tego zdumienia Bóg może wzbudzić wiarę u słuchacza, jeśli zechce” – dodał i zauważył, że pasterze, po spełnieniu polecenia anioła, wrócili do domów z wielką radością, z uwielbieniem i wysławianiem Boga za to, że ich wybrał i przeznaczył do takiego zadania.
„W tych dniach szukajmy radości Ewangelii, tej pociechy, jaką w niej mamy, szukajmy wskazówki, jak uwierzyć, prośmy o wiarę, bo jest ona łaską, próbujmy się dzielić się Ewangelią, szukając w oczach słuchaczy radości. Wtedy spełni się zapowiedź tego, co jest w dzisiejszej Ewangelii – radości z tego, że Jezus się narodził i że w taki sposób do nas przyszedł” – dodał.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |