Argentyna. Młodzi są z ubogimi
Nasz kraj, podobnie jak i pozostałe z Ameryki Łacińskiej, został zewangelizowany przez zakony, których członkowie razem z kolonizatorami hiszpańskimi czy portugalskimi udali się na nowy kontynent. Od początku ich działalność cieszyła się błogosławieństwem papieży. Wiemy z historii, że Krzysztof Kolumb 12 października 1492 r. przypłynął do plaż nowej ziemi, dotąd nieznanej. Nazwał ją El Salvador na cześć Chrystusa Pana Zbawiciela.
Ziemie dzisiejszej Argentyny, a konkretnie rejon Rio de la Plata, gdzie dziś znajduje się stolica państwa, Buenos Aires, odkrył Pedro de Mendoza w 1536 r. Wraz z nim przybyli pierwsi misjonarze z zakonu franciszkańskiego, dominikańskiego i później najbardziej chyba zasłużeni – jezuici. Również Zakon Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel ma swój udział w szerzeniu Ewangelii na ziemi argentyńskiej. Najpierw karmelitanki bose założyły pierwszy klasztor w Kordobie w 1628 r., ale jako fundacja miejscowa tzn. złożona z zakonnic pochodzących z tego miasta. Następne klasztory są fundacjami karmelitanek bosych pochodzących z Hiszpanii. Ojcowie karmelici bosi natomiast przybyli do Argentyny późno, bo dopiero w 1899 r. Pierwszy klasztor powstał w Kordobie, później Buenos Aires, Rosario, Salta i inne. Jakie jest nasze dziś? Ogromna presja środowisk lewicowych obecnych w strukturach państwa nie pomaga, a wręcz przyczynia się do rozbijania rodzin, proponując życie pozbawione tradycyjnych wartości chrześcijańskich. Rezultat: tylko około 7% katolików uczęszcza regularnie na Msze św. w niedziele. Coraz słabsza jest też katecheza w szkołach katolickich i przy parafiach, bo brakuje dobrze przygotowanych katechetów. Formacja katechetyczna dzieci i młodzieży nie jest brana na serio. Chrzest na wszelki wypadek trzeba przyjąć, z pierwszą Komunią Świętą gorzej, a z bierzmowaniem jeszcze gorzej – tylko część młodzieży jest zainteresowana. Ale na szczęście nie jest to cały obraz Kościoła w Argentynie.
Choć statystyki uczestnictwa w niedzielnej Mszy św. w Argentynie nie są zachęcające, karmelitom bosym udało się zgromadzić wokół swoich kościołów młodych ludzi, którzy niosą pomoc ubogim.To uczynki miłosierdzia są wyznacznikiem ich wiary.
Jan Paweł II powiedział przecież o Ameryce Łacińskiej, że jest kontynentem nadziei. Wiara nie zamarła. Wciąż jest dużo ludzi poszukujących Boga. Młodzi są bardzo zaangażowani w wiele dzieł, są katechetami, odwiedzają szpitale. Mamy świeckich szafarzy Eucharystii.Przy naszej parafii w Buenos Aires funkcjonuje grupa młodych ludzi,która w każdą niedzielę wieczorem odwiedza osoby żyjące na ulicy – biedaków,którzy nic nie mają. Przygotowują dla nich ciepłe posiłki, gorącą herbatę,jakieś ubranie. I nie tylko to: misja uliczna jest też okazją do krótkiej katechez i modlitwy. A ponieważ w grupie Noche de Caridad są młodzi lekarze,prawnicy i pracownicy socjalni, pomoc może być również bardzo profesjonalna jeśli chodzi o znalezienie jakiejś pracy dla tych ludzi, jeśli oczywiście chcą ją przyjąć. To poruszająca i przekonująca działalność ewangelizacyjna.Karmelici bosi w Argentynie, jak przystało na porządny zakon, maja też pod opieką sanktuarium maryjne w Alta Gracia koło Kordoby – cel pielgrzymek wielu tysięcy wiernych, zwłaszcza w dniu Matki Bożej z Lourdes. Mamy własną szkołę w Mar de Plata, gdzie uczą się dzieci i młodzież od przedszkola do szkoły średniej. Od wielu lat dyrektorem szkoły jest jeden z ojców z Polski. Praca misyjna jest bardzo podobna do tej, jaką mamy w parafiach w Polsce: Kancelaria parafialna, grupy katechetyczne i inne. Sprawowanie sakramentów i na szczęście dużo jeszcze spowiedzi. Ponieważ karmelici bosi należą do większej rodziny karmelitańskiej, służymy pomocą duchową i materialną siostrom karmelitankom bosym, które mają w Argentynie ponad 20 klasztorów, a także trzeciemu zakonowi.
Piotr Figura OCD
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |