Kamerun: czas – start! 

Początek bloga, początek serwisu, początek roku szkolnego, początek roku duszpasterskiego, czyli zaczynamy!

Czy to w Kamerunie, czy w Polsce – szkoła rusza! Tu i tam z początkiem września. W tym roku rozpoczęcie roku szkolnego wypadło 5 września, żeby nie zaczynać w środku tygodnia. Dla mnie jednak każde zaczyna się dużo wcześniej. Nie pracuję w żadnej szkole, ale opiekuję się 263 dziećmi ze szkół podstawowych, 254 ze szkół średnich oraz 56 studentami. Te wszystkie osoby są zgrupowane pod moimi skrzydłami w ramach tzw. adopcji na odległość. Pochodzą z 28 wiosek położonych na terenie o wielkości 120 kilometrów. A studenci pochodzą z jeszcze odleglejszych zakątków Kamerunu.

Ołówek

Dzięki akcji  „Ołówek dla Afryki” zorganizowanej przez fundację „Redemptoris Missio” oraz dzięki kontenerom wysyłanym przez fundację „Serce dla Afryki” już w maju cieszyliśmy się z plecaków, zeszytów, długopisów, kredek, gumek i ołówków. W sierpniu wybrałam się aż do Douala, gdzie znajduje się fabryka zeszytów, aby kupić te grubsze w dobrej cenie. Profesorowie szkół średnich lubują się w takich grubych, trzysto- i czterystostronicowych zeszytach. W sierpniu zaprosiliśmy trzech krawców, aby rozpoczęli szycie mundurków szkolnych. Każda szkoła ma swój, zazwyczaj bardzo kolorowy strój, co pięknie wygląda podczas Święta Młodości 11 lutego.Uczniowie wszystkich szkół defilują wtedy w centrum miasta.

Do plecaka trzeba włożyć także książki. I na ogół tak robimy, przygotowując plecak dla każdego dziecka. W tym roku jednak ministerstwo edukacji zmieniło program prawie we wszystkich szkołach! A podali go dopiero w połowie września, więc książki kupiłam dopiero pod koniec miesiąca.

Gimnastyka

Rozdawanie – czyli jak ja to nazywam – wyposażanie dziecka na nowy rok szkolny to nie takie proste zadanie. Przygotowanie plecaków w zależności od typu szkoły i klasy przy tak dużej liczbie dzieci i młodzieży to naprawdę gimnastyka! A potem trzeba je rozwieźć po wszystkich wioskach i miastach. Przygotowuję zawsze ogłoszenie, że tego dnia będę w danym miejscu i dzieci przychodzą. Jest to czasochłonne zadanie, bo nie można się pomylić, co i dla kogo przygotować. W wioskach takie wydarzenie przyciąga prawie wszystkich mieszkańców i każdy chciałby dostać taki pełny plecak. Lista dzieci adoptowanych jest przygotowana dużo wcześniej i tylko w  wyjątkowych przypadkach ofiarowuję plecak komuś plecak komuś spoza listy.

Gdy wszystkie plecaki, książki, mundurki szkolne i stroje sportowe są rozdane, to wtedy jest drugi etap – czyli sprawdzanie dzieci i młodych w szkołach, czy rzeczywiście znaleźli się w danej klasie i szkole, bo niestety następują pomyłki, bywają nieporozumienia i niejasności. Gdy już wszystko zostało uaktualnione i sprawdzone, wtedy dopiero płacimy czesne i inne wymagane opłaty. W szkołach zawodowych dodaje się także wyposażenie w materiały techniczne odpowiednie do danej specjalności i kierunku, na przykład  w klasie stolarskiej uczniowie dostają narzędzia.

Długi początek

Dziś jest 16 października, a dla mnie początek roku szkolnego 2016/2017 jeszcze się nie skończył. Nie opłaciłam jeszcze wszystkich szkół. Teraz brakuje mi funduszy, bo rodzice adopcyjni w Polsce wpłacają środki co miesiąc, a ja potrzebuję praktycznie wszystkie środki w jednym miesiącu. Do tego rozdajemy jeszcze książki i materiały techniczne. Mogę już jednak spać spokojnie, bo największe prace są za nami.

Och, mówię wam, to jest całe małe przedsiębiorstwo! Gdy się zapomni najmniejszej rzeczy, to od razu trzeba przewidzieć następny wyjazd do danej wioski. Gdy się chce dowiedzieć najmniejszego szczegółu, to trzeba znowu wybrać się do tej odległej wioski. Sama nie dałabym rady.

Współpracuje ze mną kilku młodych ludzi, moich dawnych podopiecznych, którzy pomagają mi w wolnych chwilach.

Dzieci z Kamerunu

Świeccy katechiści pomagają w wydawaniu wyprawek szkolnych, Fot. s. Tadeusza Frąckiewicz

Uzupełniają listy, wkładają przybory do plecaków, rozdają je ze mną, kontaktują się ze szkołami w wioskach, są na miejscu, gdy dzieci przychodzą w różnych sprawach. Dla mnie taki właśnie „początek roku szkolnego” trwa średnio trzy miesiące.

Adopcja i „bye bye”?

Skoncentrowałam się na początku roku szkolnego w sensie materialnym, ale to także początek dalszych działań tego ruchu adopcyjnego.

Adopcja dziecka to nie tylko wyposażenie go w przybory szkolne i opłacenie szkoły i „bye bye” –  zobaczymy się znowu we wrześniu.

To jest proces towarzyszenia temu dziecku podczas całego roku, to zaproszenie do aktywności na rzecz danej wspólnoty wioskowej, zaangażowanie w grupie dziecięcej, młodzieżowej, w chórkach wioskowych i uczestniczenie w katechezie. I to jest dla mnie najpiękniejsze i najważniejsze – obserwować tych ludzi cały rok, widzieć, jak się cieszą, że mogą być w szkole, i jak potem swoją radością i zaangażowaniem odpłacają za dobro, którego doznali. Według mnie, gdyby nie było tego całego rozciągnięcia drugiego etapu tej adopcji, samo wyposażenie dziecka w przybory szkolne i opłacenie szkoły nie miałoby takiego sensu jaki ma u nas. Gdy bierze się dziecko pod swoje skrzydła w ramach adopcji na odległość, to bierze się je w opiekę w sposób całościowy. W to wchodzi też jest wychowanie dziecka, a nie tylko wręczenie mu plecaka. Wychowanie to dokonuje się poprzez lekcje katechezy, poprzez cały program grup dziecięcych i młodzieżowych, ich spotkania, rekolekcje i konferencje, ale także prace społeczne na rzecz danej wspólnoty wioskowej czy parafialnej. Zasada jest jedna: nie tylko bierzemy plecak, ale dajemy z siebie, co możemy dać, aby być dobrym ziarnem, które przyniesie owoc dla rodziny, dla społeczeństwa i dla kraju, w którym żyjemy.

Galeria (52 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze