Foto: Józef Trzebuniak

Indonezja. Codzienność – nie taka szara [MISYJNE DROGI]

Przychodzimy do pustych klas z laptopami i przez ekran monitora próbujemy nauczać filozofii i teologii.

Po okresie świąteczno-noworocznym, w połowie stycznia, rozpoczyna się zazwyczaj nowy semestr nauki w seminarium i na uczelniach wyższych w Indonezji. W tym roku jednak z powodu zagrożenia wirusem SARS-CoV-2 zdecydowano, że zajęcia do końca stycznia będą odbywać się online. Wspólnota naszego seminarium werbistowskiego w Ledalero składa się z ponad 400 osób. Są już w naszym sąsiedztwie osoby z podejrzeniem koronawirusa, a także w naszym seminarium kilku współbraci objętych jest kwarantanną. Jednak w całej wschodniej części Indonezji jest tylko jedno miasto, w którym znajduje się aparat do sprawdzenia, czy to rzeczywiście ten wirus, a nie na przykład grypa czy przeziębienie. Na wynik badania czeka się w nieskończoność – około miesiąca, bo kolejka do tego badania jest tak długa. W międzyczasie kolejne osoby z podejrzeniem zakażenia koronawirusem obejmowane są kwarantanną. Od czasu do czasu pojawia się informacja, że ktoś zmarł z powodu Covid-19. Wówczas pogrzeb odbywa się natychmiastowo, bez udziału rodziny i bliskich. Ale czy to na pewno z powodu koronawirusa? Znowu trzeba byłoby poczekać miesiąc na taki wynik… A po miesiącu już niewielu pamięta o tym, że próbki zostały wysłane na badania. W takiej atmosferze niepewności, czasami lęku, stresu, gdy osoby są bardziej wrażliwe; a czasami z uśmiechem na twarzy, gdy osoby są jeszcze młode i nie boją się żadnych wirusów albo nie do końca ufają, że podawane dane są prawdziwe, mijają nam kolejne dni.

>>> Indie: w ciągu 24 godzin 10 księży zmarło na Covid-19 

Foto: Józef Trzebuniak

Od grudnia trwa pora deszczowa. W tym czasie czymś normalnym są przeziębienia. Z powodu informacji o koronawirusie wielu zgłasza się na szybkie badania, tzw. rapid test, do pobliskich szpitali. Wówczas zazwyczaj wynik jest pozytywny. I znowu zaczyna się poczucie niepewności i zagrożenia. Mieszkańcy Flores są jednak dość uodpornieni na różnego rodzaju choroby i wirusy. Czymś zwyczajnym jest tutaj jeszcze przenoszona przez komary choroba denga, gruźlica czy wścieklizna. Ponadto słońce przyświeca i sprawia, że organizmy Indonezyjczyków otrzymują odpowiednią ilość witaminy D. Te czynniki prawdopodobnie pomagają miejscowej ludności naturalnie radzić sobie z SARS-CoV-2. Wykładowcy zaczęli nauczać online. Przychodzimy do pustych klas z laptopami i przez ekran monitora próbujemy nauczać filozofii i teologii. Dla profesorów jest to wyzwanie, bo trzeba przygotowywać wszystko w ten sposób, aby dało się to przekazać przez internet. Potrzeba przy tym przestawić się z myślenia i pracy w normalnych warunkach, na warunki nowe, które chyba na dobre zawitały również na Flores. Dodatkowym obrazem z codzienności są maseczki, które trzeba obowiązkowo nosić. Z taką uwagą, że nadal są one dość drogie i nie wszyscy je kupują. Prości ludzie na rynku nadal pytają, czy rzeczywiście ten wirus istnieje. Czasem można się uśmiechnąć, a czasem popatrzyć z politowaniem. Niezależnie od okoliczności codziennie modlimy się w naszych kaplicach seminaryjnych. Staramy się żyć normalnie, choć warunki nie są zwyczajne. Ufamy, że ponad wszystko Opatrzność Boża czuwa nad światem, a my jesteśmy w rękach Pana Boga. Dlatego nie poddajemy się zwątpieniu i patrzymy z nadzieją w przyszłość.

Józef Trzebuniak SVD

>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę <<<

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze