Trąd, który nie odrzuca

Miałam ostatnio okazję spędzić kilka dni w misyjnym szpitalu położonym na wiosce w zalesionych górach. Był to przepiękne miejsce! Tym bardziej teraz, gdy pada deszcz i wszystko staje się zielone. Pan Bóg naprawdę wspaniale stworzył ten świat.  

Moim zadaniem w Gambo było usprawnienie fizjoterapii. Istnieją tam różne oddziały: chirurgiczny, pediatryczny, ginekologiczno-położniczy, gruźliczy, ogólny i dla osób chorujących na trąd. Gabinet fizjoterapeutyczny znajduje się w budynku dla osób z trądem, jako że większość pacjentów wymagających rehabilitacji to właśnie ci chorzy. Ale miałam też pacjentów z oddziału chirurgicznego (chłopaka, który przebił sobie przedramię włócznią), gruźliczego (mężczyznę, który poza gruźlicą ma też problemy z biodrem) czy dziecięcego (dzieci z chorobą głodową i poparzeniami).

Od dobrych ludzi z Polski dostałam troszkę sprzętu – dużych piłek, therabandów czy poduszek sensomotorycznych. Tutaj je przywiozłam i starałam się przeszkolić personel i pacjentów, jak z tego wszystkiego korzystać. Było przy tym sporo zabawy i radości, ale według mnie, gdy terapia staje się przyjemnością, przynosi znacznie lepsze efekty niż jakby miała być tylko przykrym i bolesnym obowiązkiem.  

Był to dla mnie też czas przełamywania kolejnych stereotypów. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z osobami chorymi na trąd, znałam je głównie z Pisma Świętego. Są tam przedstawieni w dość straszny sposób: odrzuceni przez społeczeństwo, pozbawieni ludzkiej godności… A tu miałam styczność ze wspaniałymi ludźmi! Po wielu z nich na pierwszy rzut oka nawet nie widać choroby, dopiero później, przy bliższym poznaniu, pokazują rany czy blizny, przyznają się, że nie mają czucia w rękach i stopach…

Po niektórych bardziej widać chorobę: deformacje, amputowane palce etc. Ale to nie ma najmniejszego znaczenia, bo poznaje się człowieka, który ma ogromną wartość i jest tak piękny. I też z tak ogromną otwartością, życzliwością i radością mnie przyjęli, każdego dnia witali, mogliśmy rozmawiać i wygłupiać się… Piękny czas i bardzo trudno było mi wyjeżdżać, ale pewnie jeszcze tam wrócę. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze