„Bo ja chcę”. O miejscu sprawowania Mszy świętej

Msza święta w kościele na ołtarzu, w salce gimnastycznej na stoliku czy może w mieszkaniu na parapecie – co za różnica? Przecież to wciąż ta sama ofiara. A może nie? 

Lubię obserwować. Kościół, politykę, relacje, teorie, ludzi. Wszystko, co mnie otacza. I przyznaję, że czasem robię to z rozbawieniem. Nie inaczej jest w przypadku, gdy ludzie dowiadują się o istnieniu przepisów liturgicznych. 

Przepisy 

Te miny mówią wszystko – bezbrzeżne zdziwienie połączone z niedowierzaniem i nieufnością: jak to, nie możemy zrobić w liturgii tak jak nam się podoba? Przecież ten ksiądz stamtąd to on tak zrobił! Tłumaczenie nie pomaga, przecież mając w serduszku Pana Boga, nie trzeba się przejmować głupotami. 

Cóż, na moje nieszczęście (albo szczęście – zależy z której perspektywy patrzeć) katolicka liturgia sprzed reform Pawła VI obwarowana jest znacznie ostrzejszymi przepisami, również takimi precyzującymi, w jakim miejscu można, a w jakim nie można sprawować Mszę św. i od czasu do czasu przychodzi mi informować księży lub wiernych, że na takim ołtarzu „po staremu” Mszy św. sprawować nie można. I wtedy dzieje się rzecz przedziwna. Wierni, będący na co dzień prawdziwymi tradycjonalistami przestrzegającymi najdrobniejszych przepisów, nagle dostają apopleksji. Jak to nie można? Kiedyś ktoś odprawiał, to już jest faryzeizm, po co mnożyć kłopoty? Obserwujemy tę samą retorykę, co wcześniej. Ja chcę – proszę nagiąć przepisy tak, żeby się dało. 

Miejsce 

Takie rozumowanie traci sens dopiero wtedy, gdy uświadomimy sobie, z czym mamy do czynienia w trakcie liturgii i że miejsce jej sprawowania nie jest kwestią poboczną, nieważną, ale absolutnie podstawową. Wielki polski liturgista, abp. Julian Nowowiejski pisze: 

Kościół bez ołtarza to ciało bez duszy. Próżnoby nazwał kto kościołem budynek, w którym nie ma ołtarza. Ołtarz, służąc do odprawiania Najświętszej Ofiary, jest jakby treścią kultu katolickiego, który na ołtarzu przedewszystkiem się spełnia. Kościół bez ołtarza nie ma racji istnienia (…). Cała chwała kościoła jako budynku, pochodzi od ołtarza. Byle w kościele znajdował się ołtarz, to choćby najskromniejszą wiejską świątynią, jednaką cześć odbierze z wspaniałym kościołem katedralnym. 

Czym jest ołtarz? Centrum katolickiego kultu. „Ołtarzem świętego Kościoła jest sam Chrystus” czytamy w pontyfikale. Po co więc sprawować Najświętszą Ofiarę w lesie na skrzyniach z narzędziami, kiedy kościół jest tuż obok? Z jakiej przyczyny trzeba przenosić się do salek gimnastycznych i odprawiać na rozklekotanych stolikach, gdy tuż obok są piękne kamienne ołtarze oddające właściwie sens i istotę katolickiego kultu? Tego nie jestem w stanie pojąć. Jeden z najwybitniejszych pisarzy wczesnochrześcijańskich, Tertulian, pyta: „Nasza modlitwa czyż nie będzie uroczystszą, gdy ją złożymy u stóp ołtarza Pańskiego?” Jeśli więc Msza św. jest dla nas coś warta, to zatroszczmy się o miejsce jej sprawowania.


Przeczytaj pozostałe felietony z cyklu „Od zakrystii”!

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze