„Bo kocham”. Niezwykła historia pewnej piosenki
Autor piosenek, charyzmatyczny dyrygent i pedagog, laureat festiwali muzycznych i instruktor warsztatów gospel. Piotr Pawlicki opowiada o swojej piosence „Bo kocham”. To utwór z niezwykłą historią.
Piotr potrafi porwać tłum, zaangażować dzieci i dorosłych. Jego muzyka jest pełna energii, radości, a czasami prowadzi nas ku zadumie, zatrzymuje przez chwilę na tym, co najważniejsze.
Piotrze, w utworze „Bo kocham” słychać na początku jakiś egzotyczny język. Jak znam szalone życie muzyków to nie jest to pewnie przypadek, a jakaś niezwykła historia.
Zgadza się. To brat Michał Maria Kossi Egah. Na kontynent europejski trafił z Afryki, z Togo. Przyleciał do Niemiec za pracą, by znaleźć lepsze życie. W Niemczech poznał Polaków, którzy zaprosili go do Polski i zabrali na pielgrzymkę po rożnych sanktuariach maryjnych. Niezatarte wrażenie zrobił na nim Niepokalanów wraz z postacią św. Maksymiliana Kolbego. Od tego momentu zaczął odkrywać powołanie, a rok później wstąpił do zakonu św. Franciszka. Był szczęśliwy, że mógł posługiwać jako brat zakonny u Niepokalanej w Niepokalanowie.
>>> Chrześcijańsko z przytupem. Jezu Tyś wszystkim [WIDEO]
A jak jego głos znalazł się w piosence?
Nagrywałem w Radiu Niepokalanów piosenkę „Bo kocham”, która ma w sobie taki etniczny klimat. I nagle widzę, jak idzie czarny jak heban zakonnik (śmiech). Wybiegłem ze studia i tak się poznaliśmy (śmiech). Miał wtedy około 50 lat, nigdy nie dałbym mu tyle. Jego serce było tak młode, pełne miłości, a dusza pełna wieczności.
Po kilku latach, kiedy nagrałem wszystkie instrumenty, zakończyłem finalnie produkcję utworu, po wydaniu płyty próbowałem się z nim skontaktować i jeszcze raz mu podziękować. Chciałem, żeby posłuchał finalnego efektu nagrania, chciałem przekazać mu płytę. Niestety moje próby kontaktu telefonicznego z nim okazywały się bezskuteczne, były bez echa. Postanowiłem zadzwonić do zakonu, do jego przełożonych i wtedy usłyszałem coś, co mnie zszokowało „…ale brat Michał Maria Kossi Egah nie żyje”. Okazało się, że wrócił na kontynent afrykański, żeby głosić Jezusa i jadąc na motorze z parafii do parafii miał wypadek, w którym zginął.
Trzeba teraz wysłać płytę pod inny adres.
Kossi, cieszę się, że w tym utworze udało się uwiecznić Twoją wielką radość płynącą z miłości do życia, do drugiego człowieka, do Jezusa. Rzadko kiedy spotyka się tak pogodnych, tak słonecznych i serdecznych ludzi jak ty. Myślę, że jak teraz widzisz nas, słuchających utwór, w którym wybrzmiewa Twój głos, uśmiechasz się do nas z góry. Kossi, wysyłam ci płytę do nieba!
Tak sobie myślę, że życie Kossiego stało się niespodziewanie bardzo spójne z przesłaniem samej piosenki, w której słyszymy jego głos. Miłość sprawia to, co najpiękniejsze w naszym życiu.
Zapraszam do wysłuchania piosenki „Bo kocham”. Mam nadzieję, że zaśpiewacie ją ze mną i z Kossim.
>>> Siewcy Lednicy i Andrea Baldazzi na czas kwarantanny: „I dobrze mi jest!” [PREMIERA]
***
Materiał na płytę został zarejestrowany w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu i Częstochowie. Z Piotrem Pawlickim zagrali znakomici muzycy: Paweł Zarecki, Marcin Pospieszalski, Robert Kubiszyn, Jacek Głąbała i Maciej Kociński; znani są ze współpracy z Anną Marią Jopek, Mieczysławem Szcześniakiem, New Life M, Trzecią Godziną Dnia.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |