Bogurodzica, czyli poetyka pitu-pitu? [KOMENTARZ]
Jacek Podsiadło wielkim poetą jest. Wszystko, co nie mieści się w zbiorze jego, zawsze wybitnej, twórczości nadaje się nie tylko do wyrzucenia. Trzeba na to jeszcze napluć i szyderczo wyśmiać. Tak napisałbym, gdybym posłużył się tą samą bronią co autor, a na dodatek był złośliwy i sarkastyczny. Ale na szczęście nie jestem.
Pan Jacek Podsiadło na łamach serwisu internetowego „Gazety Wyborczej” z oburzeniem zastanawia się, dlaczego listę lektur obowiązkowych z zakresu polskiej literatury otwiera w pierwszej klasie szkoły średniej „Bogurodzica” (pierwszy zachowany utwór w języku polskim). Wydaje się, że odpowiedź na tę zawiłą zagadkę mieści jest już w samym właśnie fakcie, że utwór ten jest pierwszym, któremu, chronologicznie rzecz ujmując, możemy się przyjrzeć na lekcjach dotyczących języka ojczystego.
Wszędzie ta religia!
Możemy oczywiście obrażać się na rzeczywistość i lamentować, że pierwszy polski utwór literacki dotyczy Matki Bożej i religii, której się nie lubi, ale cóż poradzić. Jednak praktyki tetryka nie są dzisiaj powodem do wstydu, a jak się okazuje – do wyjątkowej dumy. Skoro coś mnie uwiera, coś mnie boli, to muszę nie tylko poinformować o tym świat, ale także na wszelkie możliwe sposoby zdeptać przedmiot mojej irytacji. Polski poeta, Jacek Podsiadło, postanowił zrównać „Bogurodzicę” z naprędce skonstruowaną twórczością: „Zimna Zośka, gruba Kaśka, niezbędna butelczyna, /takiego syna bernardyna kolęda, sztywna konkubina” – napisał Podsiadło, stwierdzając, że „Bogurodzica” utrzymuje się w poetyce „pitu-pitu”. Może to kwestia gustu, ale mnie ta spontaniczna twórczość nie przekonała. Wrócę do niej i dam jej jeszcze z pewnością szansę. W innych fragmentach autor tekstu, z godnym podziwu uporem, próbuje przekonywać, że pierwszemu utworowi w języku polskim nie warto się przyglądać, bo nie ma on żadnej wartości. Wyśmiewa także tych, którzy wskazują na walory pieśni i zastosowane w niej zabiegi literackie.
Historia Kościoła, historia Polski
Żeby była jasność – „Bogurodzica” też nie wszystkim się podoba. Z różnych względów. I każdy ma prawo tak właśnie uważać. Wiadomo. Przykry jedynie wydaje się fakt, że ludzie, którzy jak sądzę, uważają się za ludzi kultury, nie potrafią docenić korzeni tejże kultury. Taka postawa nieśmiało dotyka już granicy nie tylko arogancji, ale i ignorancji. Przecież także osoby niewierzące znają i rozumieją kontekst historyczny średniowiecznej twórczości. Trzeba poznać chrześcijaństwo, trzeba poznać historię Kościoła, żeby to zrozumieć. Nie po to, żeby wszystko bezrefleksyjnie przyjąć, ale po to, żeby poznać losy polskiej państwowości i kultury. Zresztą, zapoznając się z twórczością Jacka Podsiadło odkryłem ze zdumieniem, że tematyka religijna nie jest mu zupełnie obca. Napisał niegdyś wiersz pt. „List do papieża Jana Pawła Drugiego. Pocztą niedyplomatyczną”. Oto jego fragment:
„Być papieżem – cóż za smutek; być tak śmiesznym jak najgrubszy
w klasie uczeń albo ten, któremu wąs nie sypnął się razem z innymi.
Jak radzi pan sobie z dogmatem o nieomylności, gdy zdarzy się
panu pomylić w rachunkach? Poza chęcią kpiny ten problem
prawdziwie mnie zajmuje”.
Widać po tej twórczości, że jej autor wie o istnieniu dogmatu o nieomylności papieża. Widać też, że niestety go nie rozumie, co znowu stawia delikatne podejrzenie o ignorancję. Chyba, że to celowy zabieg literacki?
Znajdując powyższą twórczość, natrafiłem także na informację, że ów wiersz miał prawie dwie dekady temu trafić do szkolnego podręcznika dla uczniów ostatnich klas liceów. Nie trafił po protestach nauczycieli. Może to jakaś podpowiedź, dlaczego „Bogurodzica” na liście lektur obowiązkowych tak bardzo go uwiera? Dyskutujmy o walorach (lub ich brakach) dzieł literackich. Jasne, że nie musimy się sztywno trzymać schematów i powielać ich przez następne pokolenia. Ale zachowajmy w tym wszystkim szacunek do historii.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |