Fot. EPA/CIRO FUSCO Dostawca: PAP/EPA.

Bp Edward H. Kussala dla KAI: najważniejsze to odbudować jedność w Sudanie Południowym [ROZMOWA]

“Papież nigdy nie zabierał ze sobą liderów innych religii udając się gdzieś na pielgrzymkę. Dla nas w Sudanie Południowym, młodym i niedawno powstałym państwie, przybycie papieża z takimi gośćmi jest swego rodzaju cudownym wydarzeniem. To ma wielkie znaczenie dla naszych Kościołów w kraju. Mówimy, że nasz Pan Jezus Chrystus jest dla wszystkich chrześcijan jednością. Jezus przyszedł do nas, umarł i zmartwychwstał za nas wszystkich. Bóg jest jeden. Jesteśmy wezwani do jedności. Nie są to tylko puste słowa powtarzane od czasu do czasu. Wszyscy chrześcijanie mają stanowić jedność. Musimy być znakiem jedności. Wtedy jesteśmy wiarygodni” – powiedział w rozmowie z KAI bp Edward Hiiboro Kussala, ordynariusz diecezji Tombura-Yambio.

Jak podkreślił południowosudański hierarcha „głos Franciszka, głos zwierzchnika Światowej Wspólnoty Anglikańskiej, arcybiskupa Canterbury Justina Welby` ego, oraz moderatora Zgromadzenia Ogólnego Prezbiteriańskiego Kościoła Szkocji, pastora Iaina Greenshieldsa., którzy przyjadą razem z papieżem, będzie mocnym doświadczeniem dla naszych polityków. Usłyszą mocny głos wszystkich chrześcijan!” .

Fot. EPA/WFP / LENI KINZLI HANDOUT HANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALES Dostawca: PAP/EPA.

Piotr Dziubak (KAI): Podróż Franciszka do Republiki Demokratycznej Konga i do Sudanu Południowego ma bardzo dużo elementów ekumenicznych. Nieczęsto się zdarza, żeby papież zabierał kogoś spoza kręgów Kościoła katolickiego na swoją pielgrzymkę. Razem z nim przyleci zwierzchnik Światowej Wspólnoty Anglikańskiej, arcybiskup Canterbury Justin Welby oraz moderator Zgromadzenia Ogólnego Prezbiteriańskiego Kościoła Szkocji pastor Iain Greenshields. Dużo uwagi poświęca się wojnie domowej w Waszym kraju, ale ekumenizm i budowanie wspólnego frontu chrześcijan dla odzyskanie pokoju jest chyba bardzo istotne.

Bp Edward Hiiboro Kussala: Ta podróż ekumeniczna papieża Franciszka jest cudem. To, że stała się faktem i się zaczęła. Papież nigdy nie zabierał ze sobą liderów innych religii udając się gdzieś na pielgrzymkę (w czasie pielgrzymki Franciszka do Ziemi Świętej w 2014 roku oficjalnie w orszaku papieskim był rabin Abraham Skórka i muzułmanin Omar Abboud). Dla nas w Sudanie Południowym, młodym i niedawno powstałym państwie, przybycie papieża z takimi gośćmi jest swego rodzaju cudownym wydarzeniem. Ma to wielkie znaczenie dla naszych Kościołów w kraju. Mówimy, że nasz Pan Jezus Chrystus jest dla wszystkich chrześcijan jednością. Jezus przyszedł do nas, umarł i zmartwychwstał za nas wszystkich. Bóg jest jeden. Jesteśmy wezwani do jedności. To nie są tylko puste słowa powtarzane od czasu do czasu. Wszyscy chrześcijanie mają stanowić jedność. Musimy być znakiem jedności. Wtedy jesteśmy wiarygodni. U nas w Sudanie Południowym nie brakuje problemów wśród różnych wyznań chrześcijańskich, problemów politycznych i etnicznych. Ekumenizm jest dla nas ważną sprawą. Chcemy zbudować jedność państwa. Musimy to zrobić wszyscy razem, jako chrześcijanie i nie tylko. Myślę, że propozycja papieża jest bardzo znacząca także dla nas biskupów. Będziemy mogli lepiej współpracować z innych religiami.

>>> Wysoki komisarz ONZ ds. uchodźców: papież zwraca uwagę na „zapomniane konflikty”

KAI: Jak wyglądają Wasze relacje z innymi Kościołami chrześcijańskimi w zwykłej codzienności, poza reflektorami papieskiej pielgrzymki?

– Generalnie mamy dobre relacje. Wojna Sudanu z Sudanem Południowym była wojną muzułmanów z chrześcijanami, nie tylko katolików. Ona dotyczyła wszystkich chrześcijan, nas wszystkich. W czasie wojny domowej w Sudanie Południowym zrozumieliśmy czym jest jedność. Muszę powiedzieć, że pojawia się wiele elementów, które w jakiś sposób prowadzą nas ku upragnionej jedności. Z chrześcijanami innych wyznań mamy wiele momentów wspólnej modlitwy. O jakichś wielkich konfliktach albo napięciach pośród chrześcijan w Sudanie Południowym nie można mówić. Nowe grupy religijne, które w większości przybywają do nas z USA, wydaje mi się, że nie bardzo wiedzą, jak moglibyśmy współpracować. Anglikanie, zielonoświątkowcy, prezbiterianie i my, katolicy nie tylko się wspólnie modlimy, ale wspólnie działamy.

KAI: Jak wygląda sytuacja w kraju przed przyjazdem papieża Franciszka? Czy można na przykład bezpiecznie się przemieszczać z miasta do miasta samochodem?

– Sam przyjazd papieża jest wezwaniem do pokoju. Ludzie bardzo się cieszą, że Ojciec Święty przyjedzie osobiście do naszego kraju. Razem z grupą moich diecezjan, świeckimi, księżmi, siostrami zakonnymi będziemy jechali samochodami do Dżuby na spotkanie z Franciszkiem. Nasza podróż potrwa siedem godzin i przemierzymy trasę ok. 400 km. Musimy jechać drogą, która prowadzi przez lasy Sudanu Południowego. Ufamy, że podróż odbędzie się spokojnie. Oczywiście nie można zapomnieć, że konflikt polityczny i po części militarny w naszym kraju nie ustał. Ale proszę mi wierzyć, że zdecydowana większość społeczeństwa chce pokoju!

Fot. EPA/STRINGER

KAI: Większość spotkanych przeze mnie uchodźców w obozie “Bidi Bidi” na północy Ugandy, chce wrócić do swojej ojczyzny, ale chcą czuć się bezpiecznie w swoim kraju. Właśnie, żeby ratować życie musieli uciekać z Południowego Sudanu.

– Jestem przekonany, że przyjazd papieża Franciszka otworzy drogę powrotu uchodźcom do kraju. W ostatnich dniach dołączyło do nas 200 osób z Demokratycznej Republiki Konga z trójką księży. Wspólnie z nimi jedziemy na spotkanie z Ojcem Świętym. Coraz częściej zdarzają się powroty do kraju. Wizyta Papieża na pewno umocni sprawę pokoju w Sudanie Południowym. Dzięki temu ludzie będą się czuć bardziej zdeterminowani w podjęciu decyzji o powrocie. Wierzę, że zaraz po wylocie papieża zaczniemy pracować w konkretny sposób z władzami, żeby słowo “pokój” stało się konkretem. Oczywiście powrót dla uchodźców nie jest sprawą łatwą . Potrzeba też środków, żeby przygotować podróż do ojczyzny.

KAI: Ile osób opuściło tereny diecezji Księdza Biskupa, szukając schronienia przed wojną?

– Osoby, które musiały opuścić swoje domy teraz przebywają na terenach szkół i parafii mojej diecezji. Natomiast ci, którzy zdecydowali się wyjechać z Sudanu Południowego, z terenu naszej diecezji to ok. 5 tysięcy osób. Musieli uciekać z powodu przemocy i konfliktów zbrojnych na naszym terenie.

>>> Arcybiskup Kinszasy: gdy Kongu grozi rozpad, wizyta papieża jest szczególnym darem

KAI: Czy widać jakieś konkrety dobrej woli ze strony polityków, że rzeczywiście chcą coś zmienić na lepsze w Sudanie Południowym?

– Myślę, że tak. Rozmawiając z politykami, z dyplomatami muszę powiedzieć, że jakieś światełko widać, że władze będą szukały pokoju a nie kontynuacji wojny. Wszyscy pamiętają jak papież ucałował stopy naszych polityków w Watykanie. To wywołało u nich także lęk, że jeśli będą kontynuować wojnę albo podejmować działania w tym kierunku, to spotka ich coś złego. Starają się być dobrymi ludźmi. Musimy wykorzystać tę okazję, żeby zrobić coś konkretnego na rzecz pokoju. Nie można oczywiście zapomnieć, że politycy umieją szybko zmienić zdanie i robić coś złego. Ale głos i chęć pokoju są teraz bardzo silne. Głos Franciszka, głos Arcybiskupa Cunterburry i Moderatora Zgromadzenia Ogólnego Kościoła Szkocji, którzy przyjadą razem z papieżem, będzie mocnym doświadczeniem dla naszych polityków. Usłyszą mocny głos wszystkich chrześcijan! Praca na rzecz pokoju nie jest łatwa, gdyż napotkamy trudności i nie raz, nieoczekiwane zmiany.

KAI: Co stanowi największą trudność, z którą teraz musicie się mierzyć codziennie?

– Samo codzienne życie jest bardzo trudne. Brakuje nam bardzo wielu rzeczy. Brakuje lekarstw. Są problemy z poziomem opieki w szpitalach. Ceny produktów spożywczych są bardzo wysokie. Większość warzyw i owoców jest przywożona do nas z Ugandy. Organizacje humanitarne mówią, że brakuje im środków, żeby dostarczać więcej żywności. Wojna w Ukrainie bardzo absorbuje ich siły. Nasze władze nie płacą pensji pracownikom instytucji budżetowych. Dzieci nie chodzą do szkoły. Mówią, że nie mają pieniędzy. Mamy teraz okres suszy i są problemy z wodą. Małe rzeki powysychały. Dla naszej grupy udającej się na spotkanie z Ojcem Świętym, to będzie kilka aut, udało się kupić olej napędowy, żeby dojechać do Dżuby. Za 200 litrów paliwa musieliśmy zapłacić somalijskim spekulantom prawie 1900 USD. To jest bardzo drogo. Ale niestety było jedyne miejsce gdzie można było kupić paliwo. W Europie mimo wszystko macie lepiej (śmiech).

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze