Bp Jacek Pyl OMI (Odessa-Symferopol): Polska dużo zrobiła i robi dla Ukrainy [ROZMOWA]
Marcin Wrzos OMI: Jaką rolę odgrywa Kościół w czasie wydarzeń wojennych prowokowanych przez Rosję, które rozgrywają się teraz na Ukrainie?
Biskup Jacek Pyl OMI: Rola Kościoła jest zawsze taka sama od czasów Chrystusa. Mamy głosić Ewangelię, prawdę i wprowadzać pokój oraz jedność. Jezus przyniósł pokój. „Pokój zostawiam wam, pokój mój wam daję” – modlimy się w czasie mszy św.
Zwróćmy uwagę jednak na to, że pokój jest darem Bożym i mieszka w sercach otwartych na Boga. Tam gdzie jest grzech, zamęt, agresja, gniew i złość – tam nie ma pokoju. Stąd też aktualne jest wezwani do ciągłego nawracania się.
Wielu ludzi myśli, że spotkanie z Bogiem i modlitwa uchroni ich od zła. Nam się wydaje, że jak prosimy o coś Pana Boga, to zaraz powinien nam wszystko dać. A prawda jest taka, że Pan Bóg nie zbudował zapory ani muru, żeby odgrodzić niebezpieczeństwa od człowieka, one są wpisane w nasze życie. Bóg dwa tysiące lat temu posłał swojego Syna, Jezusa Chrystusa, który przeszedł mękę, został ukrzyżowany i zmartwychwstał. Ofiarował swojego Syna, żeby zbawić świat, żeby pojednać nas ze sobą. Jezus nie przeklinał swoich wrogów, ale modlił się za nich i z wysokości krzyża padły słowa: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.
Na aktualne wydarzenia trzeba patrzeć w tym kontekście. Jest krzyż, który przeżywamy – aktualne wydarzenia w kraju – który, gdy go przeżywany z Chrystusem, prowadzi do zmartwychwstania, do zwycięstwa.
Byłem niedawno na Świętym Krzyżu i odprawiałem mszę świętą w intencji o pokój na całym świecie, zwłaszcza na Ukrainie. Będziemy mieli od pierwszej niedzieli Wielkiego Postu na Ukrainie, na Krymie ogłoszony Rok Krzyża. W zeszłym roku wiosną podczas zebrania Konferencji Episkopatu Ukrainy przyjęliśmy hasło na 2022 r. – na Rok Krzyża: „W krzyżu zbawienie”. I właśnie to jest rola Kościoła – głoszenie prawdy o człowieku, prawdy o Bogu, bez względu na okoliczności. Ta prawda jest taka, że wszyscy zmierzamy ku wieczności, bez względu na to, kim jesteśmy, po której stronie konfliktu. Kościół nie może zapomnieć, że wszyscy jesteśmy braćmi, że wszyscy mamy stawać w prawdzie i dążyć do realizacji błogosławieństw, przykazań miłości – Boga, bliźniego, a nawet nieprzyjaciół.
I to wezwanie do miłowania przyjaciół i nieprzyjaciół jest istotne bez względu na okoliczności polityczne. Ono wciąż jest ważne.
Popatrzmy szerzej. Nie chodzi tylko o nasilający się konflikt. Mamy epidemię koronawirusa, która prowadzi do strachu, do paniki, do izolacji. Mamy widmo wojny. Nie tylko tu na Ukrainie, ale w wielu zakątkach świata ludzie giną, są prześladowani. Wewnątrz krajów, w ludziach wzrasta stopień agresji, wychodzą na ulice. Są nastawiani jedni przeciwko drugim. Trwa napięcie pomiędzy kulturą chrześcijańską a nowymi ruchami społecznymi jak LGBTQ+, skrajnym feminizmem, ekologizmem, liberalizmem. To wszystko jest wyzwaniem dla nas, dla Kościoła.
W minioną niedzielę słyszeliśmy Ewangelią o miłości przyjaciół i nieprzyjaciół. O tym, że chrześcijanin ma być człowiekiem miłości, że jest to wpisane w nasze katolickie DNA. Czy w Waszych trudnych okolicznościach da się w ogóle realizować to wezwanie Chrystusa? W jaki sposób?
Wszystko jest łaską. Na pewno potrzeba dużo modlitwy i zachowania spokoju. Trzeba z poziomu wiary, wiedzy, przejść na poziom życia. Miałem kilka lat temu takie doświadczenie, że przekraczałem granicę ukraińsko-krymską i nie pozwolono mi wjechać autem na ukraińskich numerach na Krym, gdzie mieszkam. Wracając z granicy spotkałem się z taką reakcją ukraińskich celników: „A ksiądz przeklął tego, co nie wpuścił?”. Ja mówię: „Przeklinać nie wolno, trzeba przebaczać i modlić się za tych ludzi”. Miałem w sobie wtedy jakiś taki wewnętrzny spokój. Czułem, że to jest łaska, bo przecież normalnie to powinienem się zdenerwować. I wtedy jeden z celników mówi: „To proszę mi pozwolić, ja przeklnę jego i całą jego rodzinę”. W takich kategoriach myśli świat – w kategoriach agresji, przeklinania innych. W kategoriach prawa Hammurabiego – „oko za oko, ząb za ząb” – choć czasem bywamy nawet gorsi. Powiedziałem mu wtedy, że jak będziemy pielęgnować tę agresję, będziemy się nawzajem przeklinać, to będzie to początek wojny. To jest wezwanie dla każdego z nas – by w naszych sercach był pokój. Jeśli będziemy żyli w grzechu, to będzie powstawała agresja, nieprzyjaźń. Nawet na własnym podwórku, nawet wśród najbliższych. A potem się zaczynają dalsze konflikty. Jako Kościół, wspólnota ludzi, staramy się miłować. Bez pomocy Boga się nam to nie uda.
Dwa dni temu arcybiskup Stanisław Gądecki, przewodniczący KEP i metropolita poznański, mówił o tym, żebyśmy byli gościnni dla (potencjalnych) przybyszów z Ukrainy. A czy jeszcze coś więcej możemy, jako Kościół w Polsce, zrobić dla Kościoła na Ukrainie?
Kościół Polski już dużo zrobił i robi. Polska dużo zrobiła i robi dla Ukrainy. Tym, co możecie ofiarować jest na pewno modlitwa, post, jałmużna w intencji pokoju, Ukrainy – te narzędzia walki duchowej naprawdę działają. Dziękujemy za pomoc finansową. Oprócz tego jesteśmy wdzięczni, że jest możliwość przyjazdu i zarobienia w Polsce pieniędzy na rodzinę, która została na Ukrainie, że studenci z Ukrainy studiują w Polsce i mogą doświadczyć wiele dobra. Też warto zauważyć, że w drugą stronę, na Ukrainie, około 2 tys. Polaków teraz odpłatnie studiuje medycynę, potem zdadzą egzaminy w Polsce i rozpocznie specjalizację.
Wracając do tematu. Najważniejsza jest modlitwa. Nie możemy zapominać o modlitwie za wstawiennictwem męczenników. Tyle ludzi oddało życie za wiarę. Nie wszyscy są ogłoszeni błogosławionymi czy świętymi. Ale tych zastępów jest dużo, przecież ostatni wiek był wiekiem rekordowych prześladowań za wiarę przez ideologie komunistyczne, faszystowskie, liberalne. Trzeba tych niekanonizowanych męczenników prosić o wstawiennictwo w tym czasie.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |