fot. Bartosz Bajerski/MNW

Bp Janocha o instalacji „Zatrute źródło”: Kalina posługuje się prowokacją, by re-konstruować zagubiony sens

„Kalina także podejmuje tematy ważne i poważne, też posługuje się prowokacją, ale po to, by re-konstruować zagubiony sens by stawiać podstawowe pytania” – mówił bp Michał Janocha podczas wczorajszego wernisażu w Muzeum Narodowym w Warszawie. Przed gmachem Muzeum otwarto instalację Jerzego Kaliny „Zatrute Źródło” – w sadzawce wypełnionej wodą, z czerwonym materiałem na dnie, stanęła rzeźba papieża Jana Pawła II dźwigającego głaz. Publikujemy całe przemówienie bp. Michała Janochy.

Publikujemy całe przemówienie bp. Michała Janochy:

Pan Dyrektor Muzeum Narodowego zaproponował mi napisanie eseju do folderu towarzyszącemu dzisiejszemu wydarzeniu i o wygłoszenie słowa na obecnym wernisażu. Zgodziłem się nieopatrznie. Po obejrzeniu szkicu projektu wobec wielowarstwowości i niejednoznaczności dzieła poczułem się bezradny. Przeprosiłem, że eseju nie napiszę. Temat jednak powracał do mnie przez uchylone drzwi, narzucał się, atakował. Zainspirowany rozmowami z przyjaciółmi, sporządziłem notatki, które nolens volens przyjęły postać zbliżoną do eseju. Oto on.

>>> Kard. Ruini: Jan Paweł II miał rację, wiara musi tworzyć kulturę

Można by zacząć od repetytorium archetypicznych symboli wody, kamienia i obecnego w tytule źródła. Odsyłają do niego ciekawe teksty zamieszczone w publikacji towarzyszącej wernisażowi. Wielopiętrowość znaczeń tych rzeczywistości, obecna we wszystkich kulturach, również w świecie Biblii, nie rozjaśnia wszakże, ale gmatwa wszelkie próby interpretacyjne.

fot. Bartosz Bajerski/MNW

Dla przybliżenia wieloznacznej wymowy instalacji Kaliny proponuję przywołać trzy konteksty: kontekst artysty, kontekst miejsca i kontekst czasu.

Najpierw kontekst artysty. Kalina oczywiście polemizuje z Catellanem i jego instalacją „La nona Ora”. To myśl, która się narzuca (jakże szczęśliwie dwuznaczne jest tutaj słowo „narzuca”). Tu i tam te same elementy kompozycji– postać papieża, wielki kamień. U Catellana papież leży przywalony kamieniem. U Kaliny papież stoi i dźwiga kamień. U Catellana papież jest bezbronny i pokonany, u Kaliny – heroiczny i wzniosły. Antytezy można by mnożyć.

>>> Płoskie: do parafii wprowadzono relikwie św. Jana Pawła II [ZDJĘCIA]

Catellan podejmuje tematy ważne i poważne. Czyni to po to, aby je dekonstruować, a ostatecznie – sprowadzić do jednego mianownika. Komentarzem do twórczości Catellana mogą być słowa piosenki Jacka Kaczmarskiego „Postmodernizm”:

Wszystkie mody, wszystkie style

Równie piękne są – i tyle.

(Lub, jak chcesz, równie szkaradne –

Konsekwencje tego żadne).

Zachwyt tyle wart, co wzgarda,

Stryczek tyle, co kokarda,

Prawda tyle, co jej brak,

Smaku brak – tyle co smak.

Bo to o to w końcu chodzi

By niczego nie dowodzić.

Nie wykuwać tarcz utopii

I nie kruszyć o nie kopii.

Nie planować i nie marzyć.

Co się zdarzy – to się zdarzy;

Nie znać dobra ani zła:

To jest gra – i tylko gra!

Catellan zaprasza widza do takiej gry, eksploatując narzędzie wypróbowane i niezawodne – prowokację, obliczoną na wywołanie gwałtownych reakcji, na przykład oburzenia.

Ktoś się wzburza, że tak nie jest,

Niech się wzburza! – Ty się śmiejesz!

Nie daj wzburzać się ni wzruszać:

Wszystko wolno! Hulaj dusza!

Kalina także podejmuje tematy ważne i poważne, też posługuje się prowokacją, ale po to, by re-konstruować zagubiony sens by stawiać podstawowe pytania. Taka jest cała jego twórczość, od wrocławskiego „Pomnika Anonimowego Przechodnia”, przez grób księdza Jerzego Popiełuszki, przez instalację „Okrągły stół”, aż po pomnik Katastrofy Smoleńskiej i instalację w Muzeum Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Jana Pawła II z lasem podpiłowanych pni sosnowych, kołyszących się nad bazami antycznych kolumn. Jeśli Kalina podejmuje dekonstrukcję, to po to, aby zdekonstruować dekonstrukcjonizm.

fot. Bartosz Bajerski/MNW

Problem pojawia się wtedy, gdy artysta, podejmując polemikę, sięga po język swoich adwersarzy – język masowej kultury. Już Marshal McLuhan zauważył, że środek przekazu jest przekazem, a wybitny rosyjski humanista Sergiej Awierincew rozwinął teorię stylu światopoglądowego, ujawniającego organiczny związek formy i treści. Czy forma kultury masowej jest w stanie udźwignąć wielkie przesłanie treści przynależne do kultury wysokiej, tak, jak papież Kaliny dźwiga wielki kamień? To pytanie otwarte.

>>> Ks. prof. Urban: św. Jan Paweł II umiał doskonale skontaktować się z tłumem i z pojedynczym człowiekiem

Pomiędzy papieżem Catellana a papieżem Kaliny istnieje także różnica recepcji. Catellan sytuuje się w mainstreamowym nurcie sztuki, wystawiany w prestiżowych galeriach świata. Na łódce sztuki, w której artyści i krytycy siedzą na lewej burcie, Kalina uparcie wiosłuje na burcie prawej. Niedostrzegany, czasem wyśmiewany. A zachwianie równowagi grozi wywrotką. Są to w końcu dwie burty jednej łodzi,

Moje ulubione drzewo – leszczyna, leszczyna,

Jak ją za mocno przygiąć w lewo – to w prawo się odgina

(Wojciech Młynarski)

Kontekst drugi. Miejsce – dziedziniec Muzeum Narodowego. W jego modernistyczną architekturę wpisane są [rzeźby klasycyzujące dwudziestolecia międzywojennego]. Instalacja Kaliny nawiązuje z nimi dialog. Jest to dialog z przeszłością, o której mistrz i nauczyciel Karola Wojtyły – Norwid, mówił, że to jest „dziś, tylko cokolwiek dalej”. Instalacja nawiązuje także dialog drugi – z otwartą przed tygodniem wystawą „Polska. Siła wyrazu”. W tej wielkiej romantycznej operze polskiego malarstwa czasów narodowej niewoli „Zatrute źródło” staje się – niezamierzoną być może – uwerturą i finałem zarazem. Kto wie, może z tego samego „Zatrutego źródła” czerpią w studniach wodę fauny i satyry na obrazach Malczewskiego.

Jerzy Kalina twórca instalacji. Fot Bartosz Bajerski/MNW

Kontekst trzeci. Czas – setna rocznica urodzin św. Jana Pawła II. Przyszedł na świat, kiedy żyli jeszcze Boznańska, Pankiewicz, Malczewski, Mehoffer, ale i ci, którzy już dawno umarli, żyli w swoich dziełach w zbiorowej świadomości tego pokolenia. W świadomości młodego Wojtyły żył nade wszystko Słowacki i Norwid. I Księga Ksiąg – Biblia. Należał do pokolenia Kolumbów. Zaczynał, jak oni, od sztuki słowa – poezji i teatru rapsodycznego, ale jego życiowym powołaniem będzie służba Słowu Wcielonemu. Zaczynał od form kameralnych w maleńkim teatrze – dane mu będzie głosić Słowo Boże w teatrze świata. W instalacji Kaliny papież jest Tytanem, Atlasem, Siłaczem, jak ten Stanisława Czarnowskiego sprzed ponad stu lat, ze skarpy wiślanej na Starym Mieście. Przywołajmy w tym miejscu proroczy wiersz Słowackiego, napisany podczas Wiosny Ludów. Po 130 latach, po wyborze Karola Wojtyły na papieża, został odkryty na nowo. Wybór Jana Pawła II dał początek nowej Wiośnie Ludów zatrutych (trzymając się poetyki artysty) przez czerwone źródło. Wtedy, za komuny, wiersz Słowackiego, przepisywany, a potem drukowany na nielegalnych powielaczach, krążył przekazywany z rąk do rąk, z ust do ust, z serc do serc.

Pośród niesnasek Pan Bóg uderza

W ogromny dzwon,

Dla słowiańskiego oto papieża

Otworzył tron. […]

On się już zbliża — rozdawca nowy

Globowych sił:

Cofnie się w żyłach pod jego słowy

Krew naszych żył; […]

A trzeba mocy, byśmy ten pański

Dźwignęli świat:

Więc oto idzie papież słowiański,

Ludowy brat; — […]

On przez narody uczyni bratnie,

Wydawszy głos,

Że duchy pójdą w cele ostatnie

Przez ofiar stos;

Moc mu pomoże sakramentalna

Narodów stu,

Moc ta przez duchy będzie widzialna

Przed trumną tu. […]

Wszelką z ran świata wyrzuci zgniłość,

Robactwo, gad,

Zdrowie przyniesie, rozpali miłość

I zbawi świat;

Wnętrze kościołów on powymiata,

Oczyści sień,

Boga pokaże w twórczości świata,

Jasno, jak dzień.

Na koniec – kontrapunkt. Poezja Karola Wojtyły o źródle nie-zatrutym. Ku niemu całe życie szedł, do niego nas prowadził, z niego czerpał.

Fragment pierwszy, z juwenaliów. 1944. „Pieśń o Bogu ukrytym”. Początek

Dalekie wybrzeża ciszy zaczynają się tuż za progiem

Nie przefruniesz tamtędy jak ptak.

Musisz stanąć i patrzeć coraz głębiej i głębiej,

aż nie zdołasz już odchylić duszy od dna. […]

Z nurtu tego – to wiedz – że nie ma powrotu.

Objęty tajemniczym pięknem wieczności!

Trwać i trwać. Nie przerywać odlotów

cieniom, tylko trwać

coraz jaśniej i prościej.

Fragment drugi z utworu ostatniego. 2003 „Tryptyk Rzymski”. Zakończenie

Zatoka lasu zstępuje

w rytmie górskich potoków…

Jeśli chcesz znaleźć źródło,

musisz iść do góry, pod prąd.

Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj,

wiesz, że ono musi tu gdzieś być —

Gdzie jesteś, źródło?… Gdzie jesteś, źródło?!

Cisza…

Strumieniu, leśny strumieniu,

odsłoń mi tajemnicę

swego początku! […]

Pozwól mi wargi umoczyć

w źródlanej wodzie

odczuć świeżość,

ożywczą świeżość. […]

Ostateczna przejrzystość i światło.

Przejrzystość dziejów —

Przejrzystość sumień —

Nie zapominajcie: Omnia nuda et aperta sunt ante oculos Eius.

Galeria (11 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze