Bp Janocha: to, co się wydarzyło przed 11 laty pod Smoleńskiem, stało się wielką raną dla narodu
To, co się wydarzyło przed 11 laty pod Smoleńskiem, stało się wielką raną dla nas wszystkich, dla całego narodu i pozostaje nią po dziś dzień – powiedział w sobotę biskup Michał Janocha podczas mszy św. w intencji ofiar tej katastrofy.
Bp Janocha, który przewodniczył mszy św., przytoczył w homilii słowa wydrapane – jak mówił – na ścianie katowni Gestapo, że „łatwo jest mówić o Polsce, trudniej dla niej pracować, jeszcze trudniej zginąć, a najtrudniej cierpieć”. Podkreślał, że podobnie myśleli m.in. powstańcy warszawscy, więźniowie niemieckich obozów i sowieckich łagrów oraz oficerowie wiezieni ciężarówkami do Katynia – którzy do tej drogi zostali zmuszeni przemocą.
>>> W Archikatedrze Warszawskiej msza święta w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej
„A co myśleli po latach ich duchowi synowie i córki, którzy 10 kwietnia 2010 r. lecieli samolotem, aby wraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego małżonką pomodlić się na ich grobach? Oni, którzy byli prawdziwą elitą, reprezentacją narodu (…) oni, którzy wybrali tę drogę świadomie i dobrowolnie – czy mogli pomyśleć, że to ich lot ostatni?” – pytał.
„To, co się wydarzyło przed 11 laty pod Smoleńskiem, stało się wielką raną – nie tylko dla najbliższych, rodzin i przyjaciół, stało się wielką raną dla nas wszystkich, dla całego narodu i pozostaje nią po dziś dzień” – podkreślił.
Pytał, co należy robić z tą raną. „Można rozdrapywać, jątrzyć, wtedy bardziej krwawi, można ją zasłonić, udawać, że jej nie ma – ale przecież zasłaniana pozostaje. Można przyjąć postawę człowieka niegodną, można ją wyśmiewać, można z niej szydzić. Wszystko można, ale czy się godzi?” – mówił bp Janocha.
„Dziś, 11 lat po tej katastrofie, stajemy się narodem coraz bardziej wewnętrznie skłóconym, wojującym ze sobą, narodem pobitym” – zauważył. Nawiązywał w tym kontekście do słów kardynała Stefana Wyszyńskiego, który w kazaniu mówiąc o postaci Łazarza umierającego z głodu, którego rany lizały psy, wskazywał, że szlachetnym zadaniem jest „lizać rany człowieka pobitego, leczyć naród, leczyć ludzi”.
Bp Janocha podkreślał, że apostołowie rozpoznali zmartwychwstałego Chrystusa po ranach; przekonywał, że podobnie należy czytać naszą historię osobistą, społeczną, narodową – zwycięstw i klęsk, powstań, ale także niepodległej Polski, Solidarności.
„Ta historia pozostawia na ciele narodu swoje rany – te dawne i nowe, zabliźnione i zupełnie świeże. Czy wspominanie ich to cierpiętnictwo, jak myślą niektórzy? Nie, tu jest nasze polskie DNA, to jest nasza narodowa pamięć, tożsamość, cierpliwie tkana przez wieki osnową wydarzeń i mitów, wątkami heroicznymi i pospolitymi, wciąż na nowo interpretowana” – mówił. Zaznaczył, że ta pamięć i tożsamość powalała Polakom zwycięsko wychodzić z prób, których nie brakowało w historii i nie brakuje”
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154, wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |