Bp Leon Dubrawski, fot. PAP/Waldemar Deska

Bp Leon Dubrawski: odmawiajcie różaniec za Ukrainę [ROZMOWA]

Rok minie 24 lutego od agresji Rosji na Ukrainę. Żołnierze rosyjscy codziennie dopuszczają się bestialskich ataków, ostrzeliwują domy, przedszkola, szpitale, korytarze humanitarne. Ofiarą ataków padają też kościoły i cerkwie. – Nikt nie spodziewał się, że tak można postępować w XXI wieku. To jest efekt wychowania bez wiary. Jeżeli w sercu zabraknie Boga, to Jego miejsce zajmie diabeł. Pokój buduje się na rozmowach, negocjacjach, ale przede wszystkim na Chrystusie – mówi w wywiadzie dla KAI bp Leon Dubrawski, biskup diecezji kamieniecko-podolskiej na Ukrainie.

KAI: 24 lutego minie rok od momentu, kiedy wybuchła wojna na Ukrainie. Jak Ksiądz Biskup wspomina tamten dzień i pierwsze dni wojny?

Bp Leon Dubrawski: Wojna zastała nas rano. Kiedy w naszych informacyjnych mediach o godz. 4.00 czy 5.00 rano pojawiła się informacja, że Putin wkroczył do kraju i rozpoczął wojnę, to ogarnął nas strach. Ludzie jeszcze spali, a tutaj rakiety, samoloty, bomby zaczęły wszystko niszczyć. Ludzie zaczęli uciekać w różny sposób zostawiając swoje domy, zabierali tylko to, co mieli pod ręką. Ten strach przezwyciężyła wiara w Boga, mówili „jeżeli Pan Bóg z nami, któż przeciw nam” i to dodawało im energii. W kraju nastąpiła pełna mobilizacja. Ludzie zaczęli mówić, że trzeba bronić, nie można uciekać i zaczęli mobilizować się i bronić swojego kraju.

Europa zobaczyła, że Ukraina – państwo liczące ok. 40 mln ludzi – przeciwstawia się Rosji, mocarstwu, które ma prawie 150 mln mieszkańców. Wtedy świat zobaczył, że jeżeli Putin pokona Ukrainę, to pójdzie dalej, na inne kraje Europy i zaczęła napływać pomoc z całego świata. Świat dzisiaj widzi, że prawda jest po stronie Ukrainy, a nie po stronie Rosji i dlatego w jakiś sposób mobilizuje się i pomaga. Szczególnie dziękuję Polakom, bo oni od razu otwarli swoje serca dla mieszkańców Ukrainy. Dzisiaj widzimy, jak te nasze chłopaki i mężczyźni oddają życie za kraj i mówią, że będą walczyć do ostatniej kropli krwi.

>>> Papież o rosyjskiej napaści na Ukrainę: czy zrobiono wszystko, co możliwe, by zatrzymać wojnę?

fot. PAP/Vladyslav Musiienko

KAI: Ksiądz Biskup podkreśla, że wiara w Boga pomaga ludziom przetrwać ten trudny czas.

– Tak. Kościół katolicki głosi Chrystusa i Jego miłość, a ludzie to przyjmują z radością. Prosimy Ducha Świętego, żeby zstąpił na Ukrainę, ale także na Rosję i odnowił oblicze tej ziemi i tych ludzi, aby zakończyła się wojna. Bez wiary, bez Boga nie damy rady. Generał Wałerij Załużny mówił, że z nami jest Bóg, że On nam pomaga. Nasi żołnierze wiedzą, że modlą się za nich katolicy, prawosławni, protestanci. To pomaga im iść do walki z odwagą i miłością w sercu do tych, których mają ochraniać. Codziennie modlę się Koronką do św. Michała Archanioła, aby chronił niebo przed rosyjskimi samolotami, by powierzał aniołom opiekę nad każdym miastem, domem, rodziną w Ukrainie.

KAI: Wspomniał Ksiądz Biskup, że Polacy od razu ruszyli z pomocą dla Ukrainy.

– Tak. Dziękujemy w szczególny sposób Polsce, bo Polacy otworzyli swoje drzwi, swoje serca dla ludzi z Ukrainy. Polska dzisiaj najwięcej pomaga. Ukraiński naród jest bardzo wdzięczny Polakom. Ci ludzie, którzy kiedyś bali przyznać się do polskości, bo Stalin strasznie ich mordował, to dzisiaj oni przyznają się, że mają polskie korzenie. Zawsze jestem wdzięczny Polakom, że pomagają w różny sposób, finansowo, materialnie, ale także przez modlitwę i ofiarę. Patrząc, że nasze stosunki były kiedyś nie bardzo braterskie, dzisiaj jesteśmy braćmi i siostrami, bo Polska jest dla nas dzisiaj bratem, siostrą i matką, a Rosja jest wrogiem, bo zabija, niszczy, ale nie zwycięży, bo modlimy się o nawrócenie dla Rosji, tak jak prosiła Matka Boża z Fatimy.

W Kamieńcu Podolskim chcemy utworzyć dom rehabilitacyjny dla żołnierzy, którzy wracają z wojny okaleczeni, bez ręki, bez nogi, bez oka, nawet bez dwóch nóg, strasznie pokaleczeni. Ich trzeba rehabilitować i wierzę, że Polacy nam w tym pomogą.

>>> Ukraina: dzień postu i modlitwy w rocznicę inwazji rosyjskiej

KAI: Jak wygląda sytuacja na terenie diecezji kamieniecko-podolskiej?

– Nasza diecezja obejmuje dwa obwody. Do 2002 roku do naszej diecezji należał też Krym, wtedy było 10 obwodów, ostatni proboszcz mieszkał 1400 km od katedry. Dzisiaj mamy dwa obwody, a ostatni proboszcz mieszka 400 km dalej. Obecnie widzimy, że w kościołach jest coraz mniej ludzi, najwięcej jest starszych, bo młodzi pouciekali, a chłopaki są na wojnie. Dzięki Bogu ludzie jeszcze mają wiarę, chodzą do kościoła, modlą się, śpiewają kolędy, bo ja bardzo lubię kolędy, są one dla mnie jak balsam na brodę Aarona. Tak więc Kościół jest ostoją, nadzieją dla ludzi.

Niestety, nasza diecezja też jest dotknięta działaniami wojennymi. Co jakiś czas bomby padają. Ostatnio w Winnicy upadła bomba w samym centrum miasta i zniszczyła Centrum Medyczne, w tym czasie było tam dziecko, które straciło nogi i matka niosła je na rękach, albo kobieta zatankowała samochód, poszła zapłacić, wracając została ugodzona przez rakietę i życie skończyło się. Żyjemy w ciągłym strachu. Oni atakują wszystko, nie patrzą, że to szkoła, przedszkole, żłobek, niszczą domy, infrastrukturę, korytarze humanitarne. Ofiarą ataków padają też kościoły i cerkwie. Ludzie zostali bez światła, bez wody. Co jakiś czas są alarmy, wyją syreny i musimy uciekać do piwnicy. To nie jest życie. Ludzie zaczynają uciekać, zostają starsi, którzy nie mogą wyjechać. Ludzie boją się, że wejdzie ten rosyjski żołnierz zgwałci kobietę, zabije dziecko, zabierze wszystko z mieszkania. Nikt nie spodziewał się, że tak można postępować w XXI wieku. To jest efekt wychowania bez wiary. Jeżeli w sercu zabraknie Boga, to Jego miejsce zajmie diabeł. Pokój buduje się na rozmowach, negocjacjach, ale przede wszystkim na Chrystusie. Jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na właściwym miejscu. Nasz prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział do Rosjan: „możecie zburzyć nasze świątynie, ale naszej wiary nie zniszczycie”.

fot. cathopic/ sara lig

KAI: Jak wygląda działalność na rzecz ludzi dotkniętych wojną w diecezji Księdza Biskupa?

– Od początku nasza diecezja stała się ośrodkiem dystrybucji pomocy, która docierała na Ukrainę z krajów sąsiednich, głównie z Polski. Pomagamy w różny sposób. Raz w miesiącu wydajemy 14 tys. paczek, bo nie mamy więcej możliwości. Ludzie mieszkają w szkołach, budynkach parafialnych, bo ich domy zostały zrujnowane i musieli uciekać. Staramy się dzielić tym, co mamy. Nie ma podziałów między nami, teraz wspólnie prawosławni, baptyści, ewangelicy, katolicy, grekokatolicy spotykamy się i rozmawiamy, w jaki sposób wspierać ludzi, czyli łączymy się, żeby wspólnie pomagać. Ta wojna długo trwa i to jest niedobre, bo zaczyna brakować środków, ludzie zniechęcają się i nie mają możliwości, żeby jeden drugiemu tyle pomagać.

>>> Bp Jan Glapiak: różaniec jest modlitwą budującą pokój

KAI: A czy Ksiądz Biskup myślał o wyjeździe z Ukrainy?

– Nie. Mimo że z krwi i kości jestem Polakiem, nie wyjechałbym. Jako pasterz chcę być wśród swoich „owieczek” i nie zostawię ich, nawet gdy grozi śmierć. Muszę być cały czas na posterunku, być z ludźmi, dodawać im otuchy, modlić się z nimi.

KAI: Co my, Polacy, możemy jeszcze zrobić dla Ukrainy?

– Potrzeba nam modlitwy. Proszę odmawiajcie Różaniec w intencji pokoju, bo ta wojna nie przyniesie nic dobrego ani dla Rosji, ani dla Ukrainy. Trzeba nam modlić się za Putina, aby zmienił swoje myślenie. Poza tym doświadczamy nieustannej pomocy duchowej i materialnej z Polski i za to jesteśmy bardzo wdzięczni.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze