Bp Muskus tłumaczy, dlaczego nie umiemy głosić orędzia nadziei
Kryzys jest owocem wielu wyborów ludzi Kościoła, głosowania nie za cichym i pokornym Barankiem, ale za spełnianiem marzeń o władzy i znaczeniu – mówił bp Damian Muskus OFM podczas liturgii stacyjnej w bazylice św. Floriana w Krakowie. Jak podkreślał, trudny czas jest „wezwaniem do porzucenia mrzonek o wielkości i wejścia na drogę pokory śladami Jezusa”.
W homilii, odwołując się do liturgii Niedzieli Palmowej, bp Muskus zauważył, że „droga od chwały do upadku, od uwielbienia tłumu do odrzucenia i samotności” jest krótka. – Chrystus, witany żywiołowo i entuzjastycznie, oklaskiwany i obwoływany królem, niebawem zostanie poddany nieludzkiemu okrucieństwu, będzie wyszydzony, odarty z godności i skazany na śmierć. Taka jest natura człowieka, zmienna i bezwolnie ulegająca wpływom większości, podatna na manipulacje i pochopna w wydawaniu wyroków – mówił.
>>> Bp Muskus: konieczne jest dziś ostudzenie emocji w sprawie Jana Pawła II
Jak dodał, ci sami ludzie ścielili przed Chrystusem płaszcze, by później patrzeć z drwiną lub obojętnością, jak jest odzierany z szat, katowany i krzyżowany.
– Mimo upływu wieków ludzie wciąż skazują Zbawiciela na śmierć. Dziś okazują niechęć, lekceważenie, nie dostrzegając Go w bliźnich. Mijają Go obojętnie na ulicach, upokorzonego ubóstwem, wyszydzają Go, bo jest inny niż my, nie dostrzegają Go w zranionych, wykorzystywanych, odrzucanych – wymieniał krakowski biskup pomocniczy. Jego zdaniem, rozpoznanie Boga w tym obrazie jest dla ludzi trudne, bo oznacza „zmianę myślenia, naśladowanie Pana nie w Jego chwale, ale na drodze krzyża”. – Iść za Nim oznacza: pozwalać się krzyżować, kochać miłością wciąż odrzucaną, więcej dawać niż przyjmować, ofiarowywać się bez końca i bez korzyści – wyjaśniał.
– Przecież o wiele bezpieczniej jest iść na kompromisy, by zachować prestiż i znaczenie. Korzystniej jest przyjaźnić się z dobrze sytuowanymi, niż stawać po stronie ubogich. Lepiej trzymać z tymi, którzy mają władzę, niż zadawać się z przegranymi. Łatwiej odnaleźć się pośród możnych tego świata, niż we wspólnocie słabych i potrzebujących – zauważył bp Muskus. – Nie umiemy głosić orędzia nadziei, bo zbyt często brudzimy je własną pychą, by mogło zostać przyjęte przez tych, którzy dziś nadziei potrzebują do przetrwania – ocenił.
Jak podkreślał, Niedziela Palmowa uczy, że „nie ma triumfu życia bez doświadczenia umierania, a pochlebstwa kapryśnych tłumów nie są warte więcej niż pył”. – Zwycięstwo Jezusa zostało poprzedzone godzinami trwogi, cierpienia i łez. Taka jest też droga Kościoła, wspólnoty Jego uczniów i przyjaciół. Nazbyt chętnie z niej jednak ciągle schodzimy, szukając skrótów i wygodnych traktów – stwierdził.
Według duchownego, przyczyn kryzysu Kościoła w Polsce nie należy upatrywać tylko „w niesprzyjających czynnikach zewnętrznych i nieprzyjaznej chrześcijaństwu kulturze”. – Prawda jest jednak taka, że trudny czas jest także owocem wielu wyborów ludzi Kościoła, głosowania nie za cichym i pokornym Barankiem, ale za spełnianiem marzeń o władzy i znaczeniu – podkreślał. Dodał, że nie ma mowy o kryzysie „tam, gdzie chrześcijanie żyją Ewangelią, tam, gdzie wchodzą na drogę naśladowania Jezusa w Jego łagodności, w solidarności z najmniejszymi, w umiłowaniu człowieka i Boga”.
– Kryzys, czas ciemności, upadku i uniżenia, jest darem, dzięki któremu znów widzimy jasno, co jest istotą chrześcijaństwa, sercem Dobrej Nowiny. Kryzys jest wezwaniem do porzucenia mrzonek o wielkości i wejścia na drogę pokory śladami Jezusa – podkreślał bp Muskus.
Jak podsumował, konieczne jest przejście od „Hosanna” do „Ukrzyżuj”, by spotkać Jezusa i Jego miłość – „najsłabszą, a jednak pokonującą śmierć, najpokorniejszą, a jednak zwycięską, cierpiącą, a jednak tętniącą życiem bez końca”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |